Rzecz o wspólnocie w „Mieście bajce. Wiele historii Kaliningradu” Pauliny Siegień
AutorstwaRedakcja UJOT FMna 19 listopada 2021
Był sobie raz Królewiec w Prusach Wschodnich, gdzie nikt nikomu nie wadził. Ludzie żyli po swojemu, a czas płynął powoli. Aż tu nagle przyszła Druga Wojna Światowa – nastąpiła zmiana granic, a na terenach miasta zaczęło przybywać przesiedleńców z różnych stron świata. I tak oto powstał obwód kaliningradzki, będący tematem reportażu Pauliny Siegień.
Może nie jest to do końca opowieść o samym obwodzie – chociaż wstawki historyczne się pojawiają – tylko raczej autorka skupiła się na ludziach tam zamieszkujących. Stara się też zrozumieć, czym jest rosyjskość – a może bardziej swojskość – i to, co sprawia, że ktoś określa się mianem Polaka, Litwina albo Rosjanina. Siegień w swojej książce zahacza także o tereny przygraniczne obwodowi i pokazuje różne perspektywy patrzenia na jeden obszar, w którym mieszają się nacje sprowadzone w te okolice na przestrzeni lat. Jest to ciekawy obraz społeczności, która pomimo różnorodnych korzeni stworzyła wspólną teraźniejszość – obecnie trochę rozmytą przez kolejne fale imigrantów ze wschodu.
Jednocześnie trudno jednoznacznie opowiedzieć, o czym dokładnie jest reportaż Siegień. Jest to historia miasta, które pod względem etnograficznym staje się ciekawym obiektem do badań nad jego społecznością. Znajdują się tutaj momenty, w których autorka przytacza kolejne historyczne fakty odnoszące się do Kaliningradu – z rzadka nazywanego obwodem – natomiast jego siłę napędową stanowią zamieszkujący je ludzie. Na rozmowach z mieszkańcami opiera się główna siła omawianej książki. Dzięki kolejnym rozmówcom czytelnicy mają możliwość poznania różnych perspektyw, które składają się na mozaikowy obraz obwodu kaliningradzkiego.
Poprzez rozmowy czytelnikom są pokazywane różne formy obcowania z „najbardziej europejską częścią Rosji”. Często powtarza się motyw tego, że mieszkańcy Kaliningradu mówią o miłości do miejsca swego zamieszkania, ale jednocześnie uciekają na studia – na przykład – do Gdańska. Jest to pewien dysonans, a także pewna niejednoznaczność obywateli tego miasta.
Cała książka jest naszpikowana takimi elementami, przez które ciężko jest mieć konkretny stosunek do jej bohaterów, a także do całego reportażu. Miasto bajka… staje w pewnym rozkroku pomiędzy byciem rzetelnym obrazem obwodu kaliningradzkiego, a to wszystko przez autorkę posługującą się nietypowym sposobem przedstawiania treści. Dla historyka chcącego napisać rozprawę o historii przeistaczania się Królewca w Kaliningrad ta pozycja nie przyniesie zbyt wielu informacji. Z kolei dla przeciętnego czytelnika reportaż Siegień jawi się jako książka ukazująca pewne spektrum życia w jednym z najbardziej wymieszanych kulturowo miejsc w Europie. Dzięki przystępnej formie przekazywania treści Miasto bajkę… czyta się szybko i jest to lektura przeznaczona na jesienno-zimowe popołudnia przy herbatce.
Podsumowując – książka Siegień jest fascynującym obrazem miasta, o którym można przeczytać niezliczoną ilość naukowych książek oraz artykułów, a podejść do niej można bez jakiejkolwiek wiedzy. Autorka, będąca z wykształcenia jednocześnie etnografką i rosjoznawczynią, stara się ukazać czytelnikom jak najbliższy prawdy obraz obwodu kaliningradzkiego. Jest to obszar trochę zapomniany przez boga, na którym ludzie starają się żyć i nie przeszkadzać sobie nawzajem w swoich codziennych czynnościach. Dzieje się to jak w bańce oddzielonej od reszty Matki Rosji. Choć może raczej jak w bajce, w której nie ma dobrego zakończenia.
Iwona Dominiec