Prawdziwa świąteczna magia – recenzja książki „Godzina zagubionych słów” Nataszy Sochy
AutorstwaRedakcja UJOT FMna 29 grudnia 2020
Trzeba przyznać, że święta Bożego Narodzenia w domu każdego z nas wyglądają inaczej. Dla jednych jest to czas całkowitej radości, dla innych czas smutku i wzruszeń, a jeszcze inni w ten czas biegają bardzo często zestresowani i w chaosie. Natomiast nie ulega wątpliwości to, że dla każdego te święta są jedynym takim i wyjątkowym czasem w ciągu roku. Czasem cudów, wspomnień, magii i żegnania wcześniejszych sporów. Nawet rodzinne tragedie w okresie świąt nabierają zupełnie innego wymiaru, a ta jedyna w swoim rodzaju atmosfera pozwala dogłębne przemyślenie wielu kwestii i dojście do porozumienia nie tylko ze społeczeństwem i bliskimi, ale z samym sobą.
Godzina zagubionych słów Nataszy Sochy to książką, która nie każdemu przypadnie do gustu. Nie ma tutaj wartkiej akcji, która zapiera dech w piersiach. Jest to raczej zbiór pięciu opowiadań o życiu całkowicie przypadkowych ludzi, którzy tak samo przypadkowo w jeden magiczny dzień w roku dostają od losu szansę, a właściwie jedną godzinę, która zmienia ich życie w każdym calu. Choć pozornie historie są całkowicie inne, o zupełnie innych ludziach, mają ze sobą wiele wspólnego. Nawet nie zdajemy sobie sprawy z życia osób, które losowo mijamy na ulicy czy w ulubionej kawiarni, a właśnie to łączy wszystkich bohaterów powieści.
Godzina zagubionych słów jest pełna typowych dla samej siebie schematów. Doskonale wiadomo jak skończy się kolejny rozdział. Zwykle unikałabym takiego rozwiązania szerokim łukiem, szukając czegoś, co zaskoczy mnie w każdym calu. Jednak w tym przypadku jest to całkowicie inna sytuacja. Bez tej schematyczności, książka straciłaby tak wiele cennych wartości, morałów i przeżyć. Mimo świadomej wiedzy na temat tego, co będzie dalej, poznajemy historie ludzi, którzy przeżyli całkowicie inne życie, poznali całkowicie odmiennych ludzi, przeżyli zupełnie inne perypetie i poznają odbiegające od innych relacje z innymi osobami.
Chociaż opisana jest ta sama godzina z życia innych ludzi, daje możliwość zrozumienia coraz to nowych rzeczy, które mogą przydarzyć się również w naszym życiu. Przyznam szczerze, że nie zabrakło mi wzruszeń i łez żalu, ale ta jedna godzina z życia bohaterów sprawiała, że nabierałam nadziei również w kwestii rozwiązania sporów z mojego życia. O to właśnie chodzi, o to, by potrafić docenić to, co mamy wokół siebie, ludzi, którzy nas otaczają, bo czasami może być już za późno. Bohaterowie dostali kolejną szansę, ale nikt nie zagwarantuje nikomu tego, że ktoś również taką szansę dostanie.
Tak jak już wspomniałam, brak tu jest wartkiej i zaskakującej akcji, która jest tak bardzo poszukiwana w literaturze. Początkowo mnie również to zniechęciło, dopóki nie odnalazłam siebie w tym zbiorze różnych historii. Gwarantuję Wam, że znajdziecie choć skrawek własnego życia chociaż w jednym przedstawionym tutaj życiorysie. I to jest w tym wszystkim najpiękniejsze. Właśnie ta możliwość utożsamienia się z bohaterem i zrozumienia wielu rzeczy na temat swojego własnego życia.
Chociaż język powieści niczym absolutnie się nie wyróżnia, jesteśmy w stanie odnaleźć piękno w słowach, dialogach i luźnych przemyśleniach wypływających z głów bohaterów. Tutaj ważną i piękną rolę odgrywa zwykły przepis na ciasto dyniowe czy kanapkę z marynowanymi grzybami. Tak naprawdę, każdy z nas mógłby postawić się na miejscu bohaterów i wypowiadać słowa, które wypływają z ich ust i przy tym całkowicie poczuć się naprawdę zrozumianym.
Święta to czas magii i taką magię odnajdziecie w Godzinie zagubionych słów. Każda katastrofa, ma swoje zakończenie przynoszące ulgę, zrozumienie i wytchnienie. Czasem wystarczą proste słowa takie jak „kocham cię”, „dziękuję”, „tęsknię za tobą”. Takie jednak słowa są w stanie na zawsze zmienić nasze życie. Proszę, miejmy to na uwadze.
Wesołych Świąt!
Laura Lewandowska