Właśnie gramy

Tytuł

Wykonawca


Wybiła godzina i miasto zamarło w bezruchu – o krakowskich remontach

Autorstwana 17 sierpnia 2022

Jestem przekonana, że każdemu się zdarzyło (lub zdarzy) coś kiedyś porównać. W końcu stwierdzenia typu „a jest jak b” są mocno wrośnięte w język polski i stanowią nieodłączny element codziennej mowy. Używamy ich, żeby dosadnie i w możliwie jak najdokładniejszy, a zarazem najprostszy sposób przekazać komuś swoją myśl. Jeśli powiem „jest dziś gorąco jak w piekle”, to właściwie dowolny przechodzień, który to usłyszy, zrozumie, o co mi chodzi. Porównanie, łacińskie comparatio, to konstrukcja semantyczna, w której cechę porównywanego przedmiotu lub zjawiska uwydatniamy przez przyrównanie do innego przedmiotu lub zjawiska. A jakby zrobić to z miastem?

Układ pokarmowy

Ludzki układ pokarmowy jest, podobnie jak inne układy, całkiem a całkiem rozbudowany. W jego skład wchodzą liczne struktury – począwszy od jamy ustnej, przez gardło, przełyk, żołądek, jelito cienkie i grube, na odbycie kończąc. Oprócz tego mamy również ślinianki, trzustkę, wątrobę… każdy element wpływa na funkcjonowanie pozostałych, a gdy pojawi się choroba lub nieprawidłowość, to odbija się to na całości. 

A teraz porównajmy wspomniany układ pokarmowy do miasta. Na przykład Kraków: miasto rozbudowane, z ogromną i stale przerabianą siecią dróg, którymi pojazdy niczym pożywienie zmierzają do miejsc pracy czy rozrywki, aby zarabiać na życie [organizmu]. Jak coś się zatka, to od razu widać wynik – na przykład korek na zachodniej obwodnicy odbija się na zachodnich dzielnicach, a także dalszych fragmentach obwodnicy, chociażby na południu. Każdy, kto mieszka czy żyje na co dzień w Krakowie wie, że to miasto wiecznie choruje, bo korki gdzieś są, na przykład na [tu wpisz dowolną dzielnicę].

Sierpień cierpień, bo przeplata

Gdyby tak dalej porównywać, to ostatnie tygodnie, a zwłaszcza parę ostatnich dni, sprawiły, że wielu kierowców dostało białej gorączki. Niczym układ pokarmowy Kraków zatkał się komunikacyjnie od góry i od dołu. Dosłownie.

Zacznijmy od góry, bo to tam remont trwa dłużej. Aleja 29 Listopada, czyli wylotówka na Warszawę, korkowała się od bardzo dawna. Mieszkańcy północnych dzielnic i aglomeracji raczej są do tego przyzwyczajeni, bo brak północnej obwodnicy i wąskie gardło tranzytowe z tej strony miasta powodują, że duży ruch ścieśnia się na drogę, gdzie po jednym pasie w każdą stronę ciężko szybko przejechać.

Lepiej jest bliżej skrzyżowania z ulicą Dobrego Pasterza – tam mamy już po dwa pasy, które jadąc dalej w stronę centrum, przed estakadą łączącą ulicę Opolską i Lublańską, zmieniają się aż w cztery, w tym te do skrętów w prawo i lewo. A teraz wyobraźmy sobie, co się stanie, gdy ruch z czterech pasów w stronę centrum Krakowa zmieścimy na jednym… słownie: jednym. Z tym właśnie mierzą się ludzie próbujący dostać na południe z tamtych rejonów – aleja 29 Listopada jest rozbudowywana, by połączyć się z nowopowstającą północną obwodnicą i jej stopniowe zwężanie jest nieuniknione. W tym momencie na ok. 50 metrowym odcinku jest tylko jeden pas.

Może dałoby się to wybaczyć, w końcu żeby jeździć wygodną przebudowaną ulicą, najpierw trzeba ją wyremontować. Tylko że w Krakowie nie istnieje pojęcie „zrobić jeden remont w danym obszarze” i oprócz wspomnianej alei ruszyła także budowa linii tramwajowej łączącej Krowodrzę Górkę z Górką Narodową, czyli miejsc położonych stosunkowo niedaleko. Nawet na tyle blisko, że korki związane ze zwężeniami przy szykowaniu trasy na tramwaj połączyły się z tymi z północnej wylotówki/wlotówki, tworząc megakorki. Na początku tego remontu było tak fatalnie, że aż władze miasta wystosowały przeprosiny, udostępnione na kanale Krakowa na YouTubie.

Wszystko to zaczęło się jeszcze przed wakacjami, ale nawet w lecie ruch jest duży, a stanie w miejscu – nieuniknione. Niektóre momenty są wręcz kuriozalne, na przykład we wtorek zaraz po długim sierpniowym weekendzie korek utrzymywał się nie tylko w godzinach szczytu, ale przez cały dzień i ciągnął się do granicy Krakowa z gminą Zielonki (ok. 4 km), choć zazwyczaj nie jest tak fatalny i w miarę znika poza szczytem.

W miejscu stali również kierowcy próbujący przedostać się gdziekolwiek w okolicach Ronda Matecznego. To skrzyżowanie jest jednym z bardziej uczęszczanych na południu Krakowa, bo od niego można dojechać do południowej wylotówki na Zakopane. Jego remont ruszył stosunkowo niedawno, bo z początkiem drugiego tygodnia sierpnia i znowu – nie tylko, bo roboty pojawiły się także na wspomnianej drodze wyjazdowej, Zakopiance. No bo jakże tak jeden remont w danym miejscu. Teraz roboty pozostały tylko (i aż!) przy Rondzie Matecznego, gdzie drogowcy pracują nad wymianą nawierzchni jezdni i torowiska na rondzie. Mają tam zostać również wymienione zwrotnice.

8 sierpnia, w poniedziałek, przy pierwszym etapie prac nie było jakichś większych utrudnień, ale już we wtorek 16 sierpnia utrudnienia przekroczyły najśmielsze koszmary korzystających z tego szlaku komunikacyjnego, bowiem wszedł drugi etap prac i w połączeniu z powrotem po długim weekendzie skończyło się na trwającym cały dzień zatwardzeniu, w nawiązaniu do mojego wcześniejszego porównania. Korki sięgały hen daleko, powodując ryzyka zatrzymania kolejnych skrzyżowań i węzłów komunikacyjnych. Władze miasta stwierdziły, że nie można było tego remontu odwlekać w nieskończoność, ale mimo wybrania czysto teoretycznie bardziej luźnego momentu w ruchu tranzytowym w mieście, efekt był fatalny i z pewnością wielu kierowców nie dojechało do pracy na czas. To wszystko w pełnym słońcu i sierpniowym upale, który nie odpuszcza od dłuższej chwili. I bez możliwości przerzucenia się na komunikację miejską, bo aż do ronda autobusy też stały, na równi z samochodami. Parafrazując słynne zdanie o Koperniku, ale odnosząc je do prezydenta Krakowa – wstrzymał ruch, ruszył korkowanie się. 

Wymienione przeze mnie remonty i trudności z nimi związane to nie jedyne utrudnienia drogowe w Krakowie. Gdyby wymienić obecne codzienne wypadki drogowe, niezliczone nagłe naprawy szyn i opóźnienia w komunikacji miejskiej, to zdroworozsądkowo można by rozważyć wyprowadzkę. Organizm, w tym układ pokarmowy się leczy, a co z miastem? Temperatura powietrza nie maleje, a paliwo nie tanieje – jak więc mówić o ergonomicznej jeździe w Krakowie, gdy nie ma na to sposobu, czasu ani miejsca? Złośliwi stwierdzą: co za miasto, nie do życia.

Marta Malczyk


Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Do jej poprawnego działania wymagana jest akceptacja. Polityka cookies

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close