Wielki powrót tytanów
AutorstwaRedakcja UJOT FMna 15 grudnia 2020
Jedno z najsłynniejszych anime, czyli seria Attack on Titan, po opóźnieniach związanych z pandemicznymi zawirowaniami w końcu zadebiutowała na ekranach i trzeba przyznać, że było to wielkie wydarzenie. Serwery streamingowe pod wpływem dużej ilości wyświetleń padały, internet oszalał, a w głowach fanów zaroiło się od pytań.
Obawy
Należy zacząć od zwrócenia uwagi na fakt, że sezon czwarty, który oznaczony jest jako finalny, wyprodukowany został przez studio MAPPPA. Wszystkie poprzednie części franczyzy wychodziły spod skrzydeł Studia Witt, więc zmiana osób odpowiedzialnych za tak ważny projekt potraktowana została z lekką rezerwą. Po pierwszym odcinku mogę jednak uspokoić, bo widać, że twórcy przywiązani są do świetnego materiału źródłowego i chcą oddać sprawiedliwość mandze Isayamy. Nie spieszą się z popychaniem akcji do przodu i dzięki temu oddają dość wiernie klimat tego wspaniałego świata.
Drugą obawą względem zmiany studia była potencjalna możliwość pogorszenia jakości animacji. Po przyjrzeniu się kilku sekwencjom akcji sam uważam, że w porównaniu do pierwszej części Attack on Titan, wyglądały one nieco gorzej. Nie zgadzam się jednak z głosami mówiącymi, że nowi graficy są źli. Malkontentom przypominam o okropnie zaanimowanym tytanie kolosalnym z sezonu trzeciego. Mi rozmach zaprezentowanych wydarzeń wynagrodził zastosowanie technologii CGI, która, o dziwo, wyglądała całkiem nieźle.
Ze swojej strony muszę powiedzieć, że bardzo szybko znielubiłem nową centralną postać, która swoimi motywami i projektem bardzo przypomina młodego Erena Jaeger’a. Jak fani zapewne pamiętają, potrafił być on nieznośny na początku historii. Obawiam się powtórki z rozrywki.
Nie jestem też do końca pewny, czy MAPPA zdoła utrzymać wysoki poziom pomimo wielu projektów, w które jest zaangażowana. Równolegle z Attack on Titan pracują nad Jujutsu Kaisen, a ostatnio padła informacja, że prawa adaptacji do innej słynnej mangi Chainsaw Man również zostały im sprzedane.
Na koniec pozostaje problematyczna kwestia stosunkowo niewielkiej ilości odcinków. W zapowiedzianych szesnastu epizodach na pewno nie uda się zamknąć całej fabuły, dlatego teoretyzuje się, że jest to tak naprawdę pierwsza połowa ostatecznego sezonu. Takie wyjaśnienie wydaje mi się być bardzo prawdopodobne, niemniej należy poczekać na ostateczne potwierdzenie tych przypuszczeń.
Zachwyty
Fani z zaskoczeniem zostali wrzuceni w niespodziewanym dla nich momencie. Akcja, która do tej pory skupiała się na bohaterach zamieszkujących Paradise Island, została odwrócona o 180 stopni, dzięki czemu pozwolono zobaczyć widzom drugą stronę konfliktu. Pokazano, że wrogowie protagonistów nie są złymi diabłami tylko zwyczajnymi ludźmi, którzy sami mają powody do podejmowania kwestionowanych moralnie akcji. Co więcej, w ciągu tych krótkich 20 minut przekazano nam całkiem dużo informacji o stosunkach politycznych, społecznych i kulturowych w dotychczas nieznanym nam środowisku.
Nie zrezygnowano jednak zupełnie z starej obsady. Obecność bohaterów z poprzednich sezonów została delikatnie zasugerowana, a obserwacja Reinera (jednego z antagonistów poprzednich sezonów) była bardzo ciekawa, przez wzgląd na rozwój, jaki przeszła jego postać na przestrzeni całej serii. Niewątpliwie jednak to wcześniej niereprezentowane tytany skradły cały blask. Bardzo szybko pokazano bowiem nowych zmiennokształtnych, posiadających interesujące i wcześniej nieznane umiejętności.
Jakkolwiek animacja mogła budzić lekkie kontrowersje, tak plastyka obrazu była jednoznacznie chwalona. Wizerunki i projekty nowych potworów były oryginalne, a kolorystyka i projekty lokacji – po prostu cudownie. Widać bardzo mocno, że miejsce akcji jest skrajnie różne od tego poznanego w poprzednich sezonach, a brud i znój wojny po prostu wylewał się z ekranu.
Fabuła póki co pełna jest niewyjaśnionych kwestii, a sekrety i odpowiedzi na owe wątpliwości zapewne będą powoli prezentowane w kolejnych epizodach. Osobiście, znając kontekst mangi, nie mogę się doczekać niektórych niespodzianek i już wyobrażam sobie szok, jaki wywołają akcje głównych bohaterów znanych z trzech poprzednich sezonów. Póki co jednak rozkoszuję się zmianą tonu i nową perspektywą, która w mojej opinii była bardzo potrzebna temu anime.
“Do ciebie za 2000 lat”
Attack on Titan znów będzie na ustach wszystkich, a pierwszy epizod ostatniego sezonu sprostał gigantycznym nadziejom w nim pokładanych. Jako fan serii z nadzieją oczekuję kolejnych odcinków. Wciąż mam lekkie obawy, ale liczę, że zostaną one w przyszłości rozwiane, a wysoki poziom sezonu uda się utrzymać.
Patryk Długosz