Więcej niż jedna osoba na ławie oskarżonych – „Piękna Zośka” Marcina Wierzchowskiego
AutorstwaRedakcja Onlinena 11 grudnia 2024
Przemoc i zbrodnia to zagadnienia podejmowane przez twórców teatralnych od wielu lat. Wciąż obserwujemy coraz to nowe próby tematyzowania tych wątków. Równie często powracającą materią jest szeroko pojęta ludowość. Piękna Zośka w reżyserii Marcina Wierzchowskiego z Teatru Wybrzeże w Gdańsku zawiera w sobie oba te aspekty.
Piękna Zośka
Spektakl przenosi widzów do XX-wiecznej wsi Dłubnia, w której prowadzone jest śledztwo w sprawie śmierci Zofii Paluchowej – tytułowej Pięknej Zośki – żony, matki i modelki dla krakowskich malarzy. Śledztwo przeprowadzane jest przez jej teścia, Kaspra Szczupaka, który stawia przed Oskarżycielką i Obrońcą pytanie:
ile osób powinno zasiąść na ławie oskarżonych?
Odtworzona zostaje historia małżeństwa Zofii z Maćkiem Paluchem, która zaczęła się od wielkiej młodzieńczej miłości, radości i obietnic, aby następnie przekształcić się w rozgrywające się w chłopskiej chacie piekło na ziemi. Maciej okazuje się być przemocowym mężem, wspólne życie staje się horrorem, a marzenia bohaterki o wyprowadzce zostają głęboko pogrzebane.
W przedstawieniu jednak pojawia się o wiele więcej wątków, które dzięki bezbłędnej dramaturgii Macieja Bogdańskiego układają się w płynną narrację. Obok pełnego przemocy związku obserwujemy komentarz dotyczący sztywnego obyczaju, prób i kosztu wyłamania się z niego oraz emancypacji kobiet, sporu o ojcowiznę, bezdzietności, traumy wojennej czy alkoholizmu.
Piękna Zośka podejmuje temat przemocy w sposób autentyczny, nie romantyzujący i dobrze wyważony. Postać Maćka kreowana jest z rozmysłem, ujawniając stopniowo jego skłonności do agresji, jak również jego przeszłość – przejawy napadów złości we wczesnej młodości czy traumy wojennej. Oczywiście stosowana przez niego przemoc wobec Zofii, czy innych postaci, nie jest w żaden sposób uzasadniona – w końcu dla takich działań nie ma usprawiedliwienia.
Wiele aktów agresji nie zostaje pokazanych w relacjach postaci, ale na różne inne sposoby: poprzez głosy z offu, słowa innych bohaterów czy ruch pojedynczych postaci. Już na samym początku, po krótkim wycinku z procesu sądowego, postacie kobiece w przejmującej choreografii zapowiadają przyszłe losy Zofii – uginają się pod wpływem niewidzialnych ciosów; wiotkie ciała miotane z niesamowitą mocą. W innej scenie postać Paluchowej reprezentowana jest przez kawałek drewna, który Maciej w szale rąbie siekierą, a następnie okłada paskiem.
Zofia Paluchowa zostaje wykreowana w naprawdę precyzyjny sposób, a w spektaklu, poza oczywistymi i omówionymi już wątkami, przejawia się także kwestia jej tożsamości. Kobieta nie jest przedstawiona widzom z nazwiskiem panieńskim – tak jakby od razu podkreślano jej przynależność do Maćka. Obok miłości, wierności i uczciwości, przysięga na ołtarzu mężowi posłuszeństwo. Maciej tego nie robi. Osoby najbliższe i najlepiej znające Zosię zwracają się do niej „Zofia” – sama wspomina, że woli być nazywana tak, a nie „Zośka”. Mąż nie nazywa jej Zofią ani razu. A to tylko początek długiej listy powolnego wymazywania złożonej osobowości postaci przez przemocowego partnera.
Już wspomniana choreografia, autorstwa Anety Jankowskiej, jest jednym z najmocniejszych i najlepszych elementów spektaklu. Towarzyszy ona zarówno traumatycznym i dogłębnie smutnym scenom, jak i tym wesołym – na przykład weselu Zosi i Maćka. Postacie poruszają się w jednym rytmie, jakby w celu podkreślenia ostatnich chwil, kiedy jeszcze byli zgraną rodziną – a przynajmniej starali się sprawiać takie wrażenie. Jednocześnie taniec przywołuje na myśl danse macabre, poprzedzający tragiczne wydarzenia w Dłubni. Ruch sceniczny jest niesamowicie spójny i zawiera w sobie elementy wszechobecnej w spektaklu ludowości. Ta przejawia się również w okazjonalnie wyśpiewywanych przez bohaterów pieśniach. Kasper mocnym głosem przedstawia pouczenie, jakoby duszyczka musiała się wycierpieć, aby zostać zbawiona. Natomiast tuż przed ślubem Aniela, siostra Zofii, zaplatając jej włosy śpiewa słowa piosenki mrocznie wybrzmiewające w obliczu nieuchronnie zbliżających się wydarzeń: „Nie będziesz Elżuniu wody nosić, bo będziesz jej miała w oczkach dosyć”.
Piękna Zośka wypełniona jest świetnymi kreacjami aktorskimi – każda z postaci ma okazję wybrzmieć i się wykazać. Karolina Kowalska w przejmujący sposób przedstawia całą paletę emocji, która szaleje w Zofii, jak również jej przeobrażenie z osoby pełnej marzeń i pasji do zgaszonej, wykończonej ofiary brutalnej przemocy. Wcielający się w Macieja Piotr Biedroń prezentuje kreację absolutnie przerażającą i przyprawiającą o dreszcze. Po zaprezentowaniu obrazu oddanego i kochającego człowieka, stopniowo ujawnia drzemiącą w nim agresję. Maciej Konopiński jako Szczupak wydobywa z siebie wszystkie niezbędne elementy tragikomiczne, a odgrywająca rolę Anieli Katarzyna Dałek, prezentuje wspaniały obraz kobiety wypełnionej skrajnymi emocjami, a jednak w głębi serca dobrej i troskliwej. Szczególna uwaga należy się Marzenie Nieczui–Urbańskiej, wcielającej się w postać Marianny, matki-alkoholiczki, mieszkającej w domu z przemocowym Maćkiem, a mimo tego nie broniącej córki. W swoich rolach świetnie sprawdzili się także Justyna Bartosiewicz (Oskarżycielka i Kaśka „Lilka” Żołdaniowa – przyrodnia siostra Marianny), Marek Tynda (Piotr Stachiewicz – malarz, dla którego pozowała Zosia) oraz Grzegorz Otrębski (Obrońca i ksiądz Antoni Siuda).
Szczególną wartość w przedstawieniu utrzymują role kobiece, stanowiące także pewnego rodzaju archetypy postaci. Chociaż Piękna Zośka oparta jest na konkretnych wydarzeniach, historie takie jak ta przedstawiona na deskach teatru miały miejsce zapewne w wielu domostwach. Zaczynając od problemu bezdzietności w historii Anieli, przez próby emancypacji Lilki, której udało się wyrwać z Dłubni, ale wbrew pozorom nie przyniosło jej to aż tyle szczęścia, ile można było się spodziewać, alkoholizm Marianny, a w końcu po tragedię Zosi. Spektakl przedstawia także to, w jaki sposób stosowana przez Maćka przemoc wpływa na resztę postaci – z podkreśleniem mieszkającej z małżeństwem matki Zofii, która w przejmującym monologu wyjaśnia, dlaczego obarcza córkę winą za całą sytuację, chociaż wie, że to nie ona jest winna – a może jednak nie zdaje sobie z tego sprawy? Wielokrotnie podejmowana jest także sprawa zgłoszenia przemocy odpowiednim służbom, co powinno być ułatwione, skoro szwagier pokrzywdzonej pracuje w policji – ale wcale takie nie jest. Co jest tego powodem? Jak ludzie w tak zamkniętej społeczności postrzegają przemoc? A także, kto pośrednio ponosi odpowiedzialność za śmierć Zosi? To pytania, z którymi widz opuszcza salę.
Piękna Zośka stanowi bolesną, spójną i precyzyjnie opowiedzianą historię o realiach życia polskiej XX-wiecznej wsi. Jednocześnie pozostawia refleksje dotyczące tego, jak często odwracamy wzrok od przemocy wokół nas i co jest tego przyczyną. Obojętność? Strach? Zagubienie?
„Nie będziesz Elżuniu wody nosić, bo będziesz jej miała w oczkach dosyć”. Dzięki przedstawieniu losów Zofii z odpowiednią dozą wrażliwości, ale i brutalnej szczerości, z taką wodą w oczach pozostawiony zostaje również odbiorca. Z pewnością to spektakl, który utrzyma się w pamięci na długo.
Aleksandra Haberny
Spektakl zaprezentowany został w ramach 17. Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Boska Komedia. Festiwal trwa do 15 grudnia, program znajduje się na stronie: Boska Komedia