Twierdza Reymonta zdobyta przez Lechię
AutorstwaRedakcja UJOT FMna 6 maja 2017
Dwanaście meczów bez porażki – taką serię na własnym stadionie w Ekstraklasie zanotowała Wisła Kraków. Została ona przerwana w 32. kolejce. Pogromcą Białej Gwiazdy okazała się Lechia Gdańsk, która wygrała w Krakowie 1:0 po golu Lukasa Haraslina. Gospodarze grali od 50. minuty w dziesiątkę po czerwonej kartce dla Tomasza Cywki.
Początek spotkania należał do gości. Pierwszy strzał oglądaliśmy już w 2. minucie. Załuskę próbował postraszyć Flavio Paixao, ale jego uderzenie było za lekkie. Trzy minuty później z dystansu próbował Wolski i ta próba sprawiła już bramkarzowi Wisły problemy, ten jednak sparował piłkę do boku. Kilka minut później próbował Marco Paixao, a potem Borysiuk, ale bez zagrożenia. Zdecydowanie piłkarze trenera Nowaka chcieli wykorzystać śliską murawę i często strzelali zza „szesnastki”.
Od tego momentu hit zamienił nam się w bardzo przeciętne widowisko. Na kolejną okazję czekaliśmy do 22. minuty, kiedy to Lechia miała rzut wolny 17 metrów od bramki. Rafał Wolski trafił jednak w mur. W 25. minucie goście mieli stuprocentową sytuację. Najpierw z dystansu uderzał Marco Paixao, jednak Załuska odbił piłkę do boku. Tam zgarnął ją Wolski, który dograł w pole karne, gdzie był Flavio, ten jednak był zaskoczony tym, że to podanie do niego doszło, w wyniku czego uderzył nieczysto i futbolówka minęła bramkę gospodarzy. Ostatnią okazję do zdobycia gola Lechia miała w 45. minucie, kiedy to po rzucie rożnym prosto w Załuskę strzelił Rafał Wolski. Pierwsza część meczu rozczarowała, ale nie tak, jak drużyna Kiko Ramireza. Biała Gwiazda nie oddała żadnego strzału na bramkę przeciwnika. Goście odrobili pracę domową z poprzedniego meczu przy Reymonta i nie pozwolili Wiśle w pierwszych 45 minutach wyprowadzić choćby jednej groźnej kontry.
Druga połowa zaczęła się od gola dla Lechii…ale nie został on uznany. Jak pokazały powtórki, sędzia liniowy słusznie podniósł chorągiewkę. Tak czy siak, druga część spotkania zaczęła się dla Białej Gwiazdy katastrofalnie. W 50. minucie arbiter wyrzucił z boiska Tomasza Cywkę. Obrońca Wisły w ciągu zaledwie trzech minut zarobił dwie żółte kartki, obie za faule taktyczne. Lechia dopięła swego w 67. minucie. Piłkę z prawej strony pola karnego dostał Haraslin i uderzył na bramkę. Futbolówka szczęśliwie dla biało-zielonych przeszła między nogami Załuski i już zza linii bramkowej wybijał ją Głowacki.
W 70. minucie niespodziewanie odgryzać zaczęła się Wisła. Zaledwie kilka sekund po wejściu na boisko Jakub Bartosz stanął oko w oko z Kuciakiem, ale lepszy okazał się bramkarz Lechii. Po tej akcji oglądaliśmy rzut rożny, po którym w polu karnym przewrócił się Gonzalez. Piłka zaplątała się obok niego i Hiszpan…zagarnął ją ręką. Gdyby nie to, strzał ze stojącej piłki mógł oddać Głowacki. W 81. minucie gospodarze dobrze rozegrali rzut rożny. Mączyński zagrał na krótki słupek do Zachary, a ten zdołał oddać strzał. Niestety dla Wisły, trafił w boczną siatkę. Dwie minuty później po kornerze z drugiej strony głową próbował Gonzalez, ale przeniósł piłkę nad bramką.
Końcówka meczu była bardzo emocjonująca…ale nie tak, jakby kibice sobie tego życzyli. Stadion wybuchał po każdej decyzji sędziego Gila, nie mniej gorąco było na boisku, posypały się żółte kartki. Biała Gwiazda rzuciła wszystko na jedną szalę, ale mimo pięciu doliczonych minut nie zdołała odwrócić losów spotkania. Porażka Wisły przy Reymonta stała się faktem. Jest ona o tyle bolesna, że praktycznie przekreśla jakiekolwiek szanse piłkarzy Kiko Ramireza na europejskie puchary.
NIEBAWEM WYPOWIEDZI PO MECZU!
Wisła Kraków 0:1 Lechia Gdańsk
57′ Haraslin (0:1)
Wisła Kraków: Załuska – Cywka, González, Głowacki (C), Sadlok – Mączyński, Llonch – Boguski (52′ Bartkowski), Brlek, Małecki (69′ Bartosz) – Brożek (66′ Zachara).
Lechia Gdańsk: Kuciak – Janicki, Maloča, Wawrzyniak (C) – Haraslin (75′ Stolarski), Borysiuk, Sławczew (62′ Kuświk), Peszko – F. Paixão, M. Paixão (69 Joao Nunes), Wolski.
Sędziował Paweł Gil z Lublina
Widzów: 16 021