To mniej znane dziecko studia MAPPA. Recenzja „Terror in Resonance”
AutorstwaRedakcja UJOT FMna 1 kwietnia 2023
London Bridge is falling down
Dawno, dawno temu w zamieszłych, mrocznych wiekach roku 2014, studio Mappa nie miało tak wysokiej pozycji, jak obecnie. Nie mieli licencji na multumdziesiąt shounenów oraz nie tworzyli nowych anime z taką częstotliwością jak obecnie. Mimo że dziś odpowiadają za najbardziej rozpoznawalne tytuły takie jak Jujutsu Kaisen, Attack on Titan, czy wkrótce mające zacząć swoje emisję Hell Paradaise.
Wszystkie te tytuły bardzo mi się podobały (a na ostatni wyczekuję, obiecując sobie po nim dużo). Jednak wciąż trochę nostalgicznie myśląc o Mappie, wracam pamięcią do ich nieco mniej znanego hitu: Terror in Resonance.
Oryginalny tytuł niebojący się podjąć bardziej niejednoznacznych moralnie problemów i tematów oraz rzucający rękawice takim hitowym psychologicznym thrilerom jak Death Note czy Code Geass. Stał się z miejsca jednym z moich ulubionych anime z tego gatunku. Może nie pobił wspomnianej wcześnie konkurencji, jednak zasłużył na równe miejsce obok nich.
9 plus 12
Anime koncentruje się na dwójce głównych bohaterów, którzy odpowiedzialni są za ataki terrorystyczne z użyciem materiałów wybuchowych. Poznajemy ich, gdy pod przykrywką przenikają do tokijskiej szkoły, która ma być ich następnym celem. Tam angażują się w konflikt z licealistkami gnębiącymi swoją koleżankę. Ofiara bullingu nieświadomie wplątana zostaje w całą akcję terrorystyczną i jest zmuszona przez chłopców do mimowolnej współpracy.
Twelve i Nine od początku portretowani są jako bardzo inteligentni kryminaliści, którzy planują swoje akcje do ostatniego szczegółu. Elementem chaosu komplikującymi ich działania staje się Lisa, za którą częściowo stają się odpowiedzialni po tym, jak angażują ja w swoje działania. Bohaterka staje się tym samym oczyma widza na terrorystów, jej próby zrozumienia i zbudowania relacji z nimi, jest więc perspektywą wiele ujawniającą. Dlaczego Twelve i Nine w ogóle rozpoczęli swoją krucjatę, czemu ma ona służyć, dlaczego chłopcy pomimo młodego wieku są zdolni do wyprowadzenia w pole całej policji?
Powyższe pytania będę rozwiązywane na przestrzeni całego seansu z empatycznej perspektywy Lisy, jak i z pragmatycznego punktu widzenia śledczego ścigającego grupę. Detektyw Shibazaki zauważy konteksty polityczne łączące się ze sprawcami (to wątek, który chyba najmocniej mnie zwiódł, lecz rozumiem, że przez mały czas antenowy nie miał czasu tak dobrze wybrzmieć) a próbując ich powstrzymać, zmuszony zostanie do gry w kotka i myszkę zaplanowaną przez Twelve i Nine, gdzie w ruch pójdzie walka na intelekt analizę poszlak i tropów (ten wątek z kolei kocham całym sercem).
Nie mogąc zdradzać więcej z fabuły, chcę tylko zauważyć, jak istotni pod jej względami są bohaterowie. Serial nie tworzy naiwnych bojowników o wolność czy zmianę społeczną, prowadzi widza do zrozumienia racji wszystkich stron zaangażowanych w konflikt i buduje dość fatalistyczne uczucia w widzu rozdartym między złem a złem.
Na pochwałę zasługują także dojrzale (choć bardzo krótko przedstawione) wątki, takie jak przemoc w szkole i toksyczne relacje rodzinne.
Muzyka z zimnych krajów
Cudowna jest również oprawa audiowizualna. Z reguły nie koncentruję się zbyt szczegółowo na animacji, ale Mappa w Terror in Resonance już w 2014 roku udowadniała swoją klasę w tym departamencie. Jeżeli nie zainteresował was mój opis fabularny, dajcie szansę tylko jednej scenie konkretnie Bike scene z epizodu czwartego. Przedstawia ona doskonale sam klimat anime, jak i dające się zauważyć pod względem animacji realistyczne podejście do całości i poczucie pędu w pościgu. Zdecydowanie jedna z moich ulubionych sen w anime w ogóle. Do tego ta muzyka.
A o muzyce też muszę dodać kilka słów, bowiem soundtrack tego anime jest wspaniały. Często wracam do poszczególnych kawałków, które potrafią we mnie obudzić takie emocje, że nawet łezka się mi kręci w oku. Pisanie o muzyce to oksymoron, ale naprawdę warto dać jej szansę, nawet jeśli zignorujecie sam serial (a nie powinniście, bo już półtorej strony go wychwalam).
Terror in Resonance jest również produkcja oryginalną, co oznacza, że nie bazuje na żadnym materiale źródłowym, co więcej przedstawia pełną i już zakończoną historię, która zamyka się w 11 odcinkach. Osobiście chciałbym jeden lub dwa odcinki mocniej rozbudowujące polityczne skandale znajdujące się w tle tragedii, a także może więcej skupienia na Lisie i jej toksycznych relacjach ze szkolnym otoczeniem i rodziną.
Niektórzy wskazują również na kilka mniej satysfakcjonujących pod względami logistycznymi zagadkami i pojedynkami intelektualnymi. Osobiście byłem usatysfakcjonowany tym, jak zostało to rozegrane, ale niektórzy mogą być niezadowoleni tym, że show czasem poświęca kompletny realizm na rzecz bardziej scen emocjonalnych lub akcji.
Sfinksy
Reasumując, jeśli uwielbiacie seriale takie jak Death Note, Code Geass to Terror in Resonance nie będzie tym samym, ale może być czymś równie dobrym. Polecam przede wszystkim fanom serii psychologicznych o mocniejszym zakorzenieniu w realistycznym podejściu. Osobom lubującym się w pojedynkach intelektualnych i lubiącym analizować poszlaki przez cały seans.
Ostrzegam jednak przed mocnymi tematami, takimi jak znęcanie się nad innymi (bulling) i przemoc psychiczna w rodzinie. Osobiście dodawało to dla mnie dodatkowych emocji w seansie, wiem jednak, że dla niektórych może stanowić to problem.
Jeśli zdecydujecie się na seans, to życzę wam, żeby był udany, a jeśli jesteście bardziej w teamie shounenowym, to wkrótce wspólnie będziemy się jarać piekielnym rajem. Na razie mam nadzieję, że Terror in Resonance nie zostanie zapominanym skarbem w portfolio studia.
Patryk Długosz