Właśnie gramy

Tytuł

Wykonawca


„The First Sound of Mars” – nowa płyta zespołu Inclusion

Autorstwana 2 października 2022

1 października 2022 roku scena alternatywnego metalu wzbogaciła się o debiutancki album długogrający podkrakowskiego zespołu Inclusion: „The First Sound of Mars”. Fani lokalnego ciężkiego grania mogą kojarzyć tę kapelę z krótszych wydań: „Nieśmiertelny”, „Skybound” i „Tales of Deliverance”, a także licznych koncertów. Premiera live odbyła się tego dnia w krakowskim Klubie Alchemia, na którą zespół zaprosił do towarzystwa Killsorrow oraz Kinless. W skład Inclusion wchodzą: Filip Przybylski – wokal, Jakub Miłek – gitara prowadząca i wokal wspierający, Maciej Chlebda – gitara rytmiczna i wokal wspierający, Mikołaj Cierniak – gitara basowa i wokal wspierający, Damian Baster – perkusja i wokal wspierający.

Po dwóch latach od ostatniej płyty muzycy wracają z ponad 46 minutami progresywno-melodyjnej opowieści, w której łatwo się zatracić. Na krążku znajduje się 9 utworów przepełnionych nie tylko emocjami, ale i niesamowitą energią. Konkretny wokal i mocne riffy łączą się z syntezatorami, samplami. Nie brakuje też efektów w postaci dźwięków pochodzących z misji kosmicznych NASA, jak chociażby zarejestrowane przez łazik na powierzchni Marsa odgłosy. Tekstowo „The First Sound of Mars” przenosi w podróż bez sprecyzowanego kierunku, ale nie bez celu. Podmiot liryczny tęskni za wolnością, wiedzą i miłością. Często najtrudniej wykonać ten pierwszy krok, ale tutaj nie ma wątpliwości, że warto. 

Album otwiera instrumental „The First Sound of Mars” z głosem z offu. Kilkanaście początkowych sekund to obrazowa wypowiedź ojca zachęcającego syna do przyjrzenia się bliżej gwiazdom na niebie i przysłuchania się historii opowiedzianej przez pierwszy dźwięk Marsa. Po słowach rozpoczyna się podróż. Już po pierwszych uderzeniach gitarowych, które rozpoczynają opowieść, słychać połączenie nowoczesnego brzmienia z żywymi instrumentami. Jest agresywnie, ale nie brakuje płynności harmonicznej. 

Kolejny utwór, „Gravity”, przyciąga przede wszystkim swoim brzmieniem. Organiczne dźwięki gitar wspaniale dopełniają historię przedstawianą przez wokal. Liczne zmiany rytmiczno-melodyczne nadają kawałkowi dynamiki, podobnie jak solistycznie brzmiące fragmenty instrumentalne. 

„Rust” to jeden z trzech ponad 8 minutowych utworów na płycie. W moim odczuciu stanowi opowieść w opowieści uzupełnianą chóralnymi dopowiedzeniami, które przewijają się na albumie. Z jednej strony poszukujemy ucieczki, a z drugiej nie zawsze wiemy, gdzie się udać. Bardzo podoba mi się wielopoziomowość muzyczna tego kawałka. Od śpiewu po krzyk, od riffowej ciężkości po melodyczną lekkość. W solówce gitarowej jest coś z pokłosia heavy metalowego. 

W połowie płyty przychodzi czas na odwołujący się do wypierania emocji singiel „Signal”. Z zewnątrz często może się wydawać, że jesteśmy niezniszczalni, a jednak czasem coś w środku zaczyna pękać i rozpadać na kawałki. „I’ve seen no trial and I’ve seen no war/ Yet I’m burnt to the core” (tłum. Nie widziałem procesu i nie widziałem wojny, jednak jestem doszczętnie spalony). Trywialnym byłoby powiedzieć, że wszystko na nas wpływa i oddziałuje, ale trochę tak jest. Najtrudniej jednak niekiedy zlokalizować emocje, które to doświadczanie świata wywołuje i sobie z nimi poradzić. 

Utworowi towarzyszy żywy teledysk z udziałem członków zespołu. Warstwę wizualną wspaniale dopełniają filtry, podkreślające dodatkowo emocje przekazywane w tekście. 

https://www.youtube.com/watch?v=HPbEJtv519Q

Po „Signal” na płycie pojawia się instrumentalne „Falling Glass”, wprowadzające do kolejnego utworu „The Art of Breathing”. Personalnie jednego z moich ulubionych z całej płyty. Przede wszystkim przez chwytające za muzyczne serce melodie gitar oddających dla mnie klimat wewnętrznej walki. Czasem mamy wrażenie, że jesteśmy tylko my kontra cały świat. „Breath in, breath out/ Break in, break out”.

„Planet Cold” urzekło mnie początkiem. Chórowa harmonia tuż przed gitarowym dropem to może nie nowy zabieg, ale dla mnie zawsze działający efektywnie. Przyciąga, zatrzymuje i nie puszcza, szczególnie przez „ciasną sekcję rytmiczną” i liczne zmiany tempa. „Like a river I must go” (tłum. Jak rzeka muszę płynąć), „like a windstorm I must take the way” (tłum. Jak wichura muszę obrać drogę) to dyrektywa mówiąca, że nie warto stać w miejscu, chociaż świat może być i niekiedy jest w stosunku do nas zimny. W tym kawałku wyraźnie wybrzmiewa wspomniana wcześniej tęsknota. 

Przedostatnim utworem na albumie jest krótki instrumental „Universe Lost” budujący napięcie przed finalnym prawie dziewięciominutowym „All of Our Time”. To, co według mnie charakteryzuje tę kompozycję to muzyczno-gatunkowa prostota, klasyczność, która brzmi świeżo. Nic na siłę, nie ma udziwnień, co nie znaczy, że nie jest ciekawie. Ciężkie riffy uzupełnia emocjonalny, melancholijny tekst. 

Bardzo polecam i zachęcam do przesłuchania całego krążka „The First Sound of Mars”. Zatracenie się w dźwiękach, melodiach i tekście pozwala na pochłonięcie całej opowieści. Bywa dramatycznie, ale w tym rozemocjonowaniu jest spora dawka energii. 

Zespół Inclusion wróci do Krakowa i zagra 26 listopada 2022 na Rockhouse Festiwal oraz wystąpi jako support Nocnego Kochanka 11 grudnia w Klubie Studio.

Julia Mikzińska

Oznaczono, jako

Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Do jej poprawnego działania wymagana jest akceptacja. Polityka cookies

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close