Spojrzenie w przeszłość. Recenzja książki „Dom ojców”
AutorstwaRedakcja UJOT FMna 13 kwietnia 2022
Ile wiemy o naszych przodkach? Z pewnością znamy naszych dziadków, nawet jeśli nie osobiście, to z opowieści rodziców. Być może słyszeliśmy również jakieś historie o pradziadkach, a przynajmniej wiemy jak się nazywali, bo na którymś etapie szkolnej edukacji zawsze pojawia się zadanie stworzenia drzewa genealogicznego, a więc i konieczność poszukania pewnych informacji. Jeśli mamy szczęście, to może jeszcze dokopiemy się gdzieś do jakichś pamiątek po prapradziadkach. Ale co było wcześniej? Kim byli ludzie, którzy żyli przed nimi? Możemy przeglądać stare zdjęcia i dokumenty, jednak i one nie zaprowadzą nas dalej niż parę pokoleń wstecz. A przecież historia nie zaczyna się sto czy dwieście lat temu, a sięga zdecydowanie dalej.
Takim sięgnięciem dalej, by lepiej poznać nasze własne dzieje, jest moim zdaniem książka Dom ojców, Andrzeja Muszyńskiego, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Czarnego. To niesamowita opowieść, zawierająca autobiograficzne wspomnienia na temat życia na wsi, historię ewolucji człowieka oraz opisy Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Specyficzne połączenie, ale tworzy naprawdę ciekawy efekt.
Autor odmalowuje dzieciństwo i młodość spędzone w małej miejscowości i niezwykły zapał, z jakim już wtedy zwiedzał okolice, a w szczególności jaskinie, jakich wiele znajduje się na terenach Jury. Momenty z młodości uzupełniają późniejsze wspomnienia dorosłej już osoby, która kupuje działkę i po długim okresie spędzonym w mieście przeprowadza się na wieś. Ten powrót, nauka troski o ziemię, życia w zgodzie z zasadami natury, pogodzenie się z jej nieprzewidywalnością – to wszystko daje poczucie zdobywania całkowicie nowego doświadczenia i innego spojrzenia na życie, które, na pierwszy rzut oka, mogłoby wydawać się całkowicie zwyczajne.
Jednak elementy autobiograficzne stanowią tylko jedną z części tej książki. Stają się punktem wyjścia do szerszych rozważań na temat tego, co łączy człowieka z ziemią i dlaczego ludzie żyjący od pokoleń w tym samym miejscu nie chcą tej ziemi opuszczać. Współcześnie powszechne jest przekonanie, że aby lepiej się poznać, należy zajrzeć przede wszystkim w głąb siebie, pomedytować, skupić na swoich odczuciach. Na pewno coś w tym jest. Ale po przeczytaniu tej książki odnosi się też inne wrażenie – że aby dowiedzieć się więcej o sobie, konieczne jest najpierw sięgniecie w przeszłość, zwrócenie uwagi na korzenie. Autor w swoich opowieściach cofa się zarówno o parę wieków, jak i kilkaset tysięcy (a nawet milionów lat). Pisze o wapiennych skałach, z których zbudowana jest Jura. Składają się one m.in. z amonitów, skamieniałości pochodzących od wymarłych organizmów morskich. Ciekawym doświadczeniem jest uświadomienie sobie, że stąpa się po czymś, co było kiedyś żywym stworzeniem. Niezwykłe formacje skalne, a szczególnie jaskinie, które dzięki temu powstały i dzisiaj są celem wycieczek, kiedyś pełniły funkcję schronienia. Jak wskazują dokonane w nich znaleziska, służyły zarówno osobom uciekającym przed licznymi wojnami toczącymi się w Polsce, jak i pierwszym przybywającym do Jury około pół miliona lat temu ludziom z gatunku Homo heidelbergensis.
Autor opisuje ewolucję, ale nie robi tego w taki sposób, jaki znamy z podręczników biologii czy historii (choć oczywiście opiera się na bogatym researchu). Łączy fakty z wyobrażeniami na temat tego, jak mogliby myśleć ludzie tysiące lat temu, co byłoby dla nich ważne, na co zwracaliby uwagę. Porównuje ich doświadczenia z własnymi, przez co tajemnicze postacie sprzed wieków ożywają, wydają się bliższe i bardziej realne. Wszystko staje się plastyczne, tym bardziej, że w książce pojawia się mapa miejsc, o których wspomina autor (są to głównie okolice Krakowa), co dodatkowo pozwala umiejscowić opisywane wydarzenia w konkretnej przestrzeni.
Czytając, ma się wrażenie, że wszystko toczy się bardzo spokojnie. Książka utrzymana jest w refleksyjnym tonie, co, moim zdaniem, dobrze współgra z tematem. Razem z plastycznymi opisami oraz ciekawą kompozycją, opartą na przeplatających się historiach z niezwykle odległych od siebie epok, buduje niezwykły klimat opowieści. Dom ojców uświadamia, że nasze korzenie sięgają dużo dalej niż parę pokoleń wstecz, przypomina skąd tak naprawdę pochodzimy i na czym wyrośliśmy. Wydaje mi się, że po przeczytaniu tej książki, pytanie: „kim jestem” otwiera na zupełnie nowe perspektywy.
Justyna Bajorek