Seria tak zła, że nie mogę przestać jej oglądać
AutorstwaRedakcja UJOT FMna 1 grudnia 2020
Raz na jakiś czas w sezonie trafiam na bajkę, która wywołuje u mnie szok swą kiepską jakością. Fabuła nie trzyma się jakichkolwiek zasad zbliżonych do logiki. Bohaterowie zachowują się, jakby całą ich inteligencję zredukowano do poziomu ameby. Grafika zaś wygląda, jakby ktoś musiał “dzieło” na rynek wypchnąć czym prędzej, więc zdecydował się na najbardziej nijaką oprawę wizualną. Ten sezon również dostarczył mi tego typu produkt. Anime o nazwie “Kimi to Boku no Saigo no Senjou, Aruiwa Sekai ga Hajimaru Seisen”. Już sama długość tytułu sugeruje, że jest to adaptacją light novel, mających tendencję do posiadania długaśnych nazw. Sam dla wygody serię określam mianem “Romea i Julii dla ubogich”.
Historia skupia się na dwóch rywalizujących frakcjach. Królestwa magii, w którym władze dzierżą czarodziejki i imperium nauki, którego siłą są nowinki techniczne i futurystyczna technologia. Głównym bohaterem jest Iska, młody żołnierz służący w armii imperialnej i księżniczka wrogiego królestwa, posiadająca niezrównany talent magiczny. Jak łatwo się domyślić, oboje poznają się na polu bitwy i niemal natychmiast się w sobie zakochają. Owa dość prosta i schematyczna fabuła nie wydaje się brzmieć jeszcze tak źle. To zachowanie protagonistów i wygoda scenariuszowa czynią jednak z tej opowieści karuzelę śmiechu.
Iska i Alice spotykają się cały czas, w kompletnie PRZYPADKOWYCH okolicznościach. Ogółem owe “przypadki” popychają zarówno fabułę, jak i relacje tej dwójki. I mam w stosunku do tego olbrzymi zarzut. Ponieważ nikt nie próbuje kryć się przed leniwym rozwiązywaniem problemów. Postaci nie mogą o sobie zapomnieć, obie wybierają się do tego samego miejsca w tym samym czasie, co więcej – ich drogi krzyżują się w absolutnie każdej, nawet najbardziej nierealistycznej sytuacji. Apogeum owej absurdalności stanowi odcinek drugi, w którym te zabiegi posunięte są do ekstremum. Twórcy łopatologicznie tłumaczą, że postaci dzielą wiele cech wspólnych, a potwierdzają to w najdziwniejszych sytuacjach. Ważnym momentem w ich relacji staje się bowiem uświadomienie, że oboje lubią ten sam rodzaj makaronu. Dokładnie tak w tej serii wygląda budowanie charakteru postaci.
Jeśli jednak ta wada nie odrzuciłaby was od tego tytułu, zrobiłyby to z pewnością antyklimatyczne i kłócące się z logiką świata wydarzenia. W pierwszej połowie sezonu buduje się olbrzymie zagrożenie, które ma stanowić punkt zwrotny w fabule. Kiedy dochodzi do wykorzystania owej niebezpiecznej i legendarnej istoty, można po prostu wybuchnąć śmiechem. Jest ona bowiem pokonana, w ciągu zaledwie paru minut i bez wykorzystania jakichkolwiek specjalnych środków. Czyni to długo zapowiadane starcie kompletnym rozczarowaniem, a całe wydarzenie, które zapowiadano jako kluczowe dla historii, można w zasadzie przegapić. Nie jest to jedyny przypadek tego typu wybijającego z imersji zabiegu. W ostatnich odcinkach okazało się, że jedna strona konfliktu może zinfiltrować chronione placówki na terytorium wroga. Ta technologia wpisuje się w klasyczny obraz deus ex machiny i pozostawia widza z pytaniem. Jeśli mogliście to zrobić, to czemu nie zrobiliście tego wcześniej? By omówić inne jeszcze bardziej absurdalne wykorzystania tego typu zabiegów musiałbym wejść w spoilery i potencjalnie popsuć to, i tak wątpliwej jakości, anime.
Gdyby warstwa audiowizualna rekompensowała w jakiś sposób powyższe problemy miałbym wytłumaczenie, czemu oglądam „Romea dla ubogich”, niestety sceny akcji są nędznie zaanimowane, a wizerunki bohaterów, mimo że estetyczne, nie posiadają jakiegokolwiek elementu odróżniającego je od typowych generycznych wizji postaci fantasy. Sam siebie pytam, czemu marnuję czas na to, by tydzień w tydzień siadać przed ekranem i katować się “Kimi to Boku no Saigo no Senjou, Aruiwa Sekai ga Hajimaru Seisen”. Jedynym wnioskiem do jakiego doszedłem to to, że jestem zwyczajnie ciekaw, czy twórcy dadzą radę jeszcze bardziej to anime zepsuć. Siadam oczekując katastrofy, a i tak tydzień w tydzień jestem szokowany tym, że poprzeczkę można obniżyć jeszcze bardziej. Czy Wy kiedykolwiek oglądaliście coś, by dowiedzieć się, czy może być jeszcze gorsze?
Patryk Długosz