RAU nas podsumował, ale zrobił to tak, że aż chce się tańczyć
AutorstwaRedakcja UJOT FMna 21 kwietnia 2020
Człowiek-Orkiestra wrócił do nas z nowym kawałkiem, prosto z domowej izolacji.
https://www.youtube.com/watch?v=eO-ZyRcWKf0
Niech mnie ktoś uszczypnie to wnikliwa, trafna i wyczerpująca diagnoza ,,społeczeństwa w izolacji” ukryta pod płaszczykiem hymnu szlafrokowych domówek, który jeszcze przez długi czas będzie nam przypominał o tym, co czuliśmy.
Sam refren: niech mnie ktoś uszczypnie, ale tylko w rękawiczce to fenomenalna gra słowna oddająca to, co tak naprawdę wszyscy przeżywamy. Z jednej strony nie do końca wierzymy w to, co się dzieje. To jest tak dziwne, przecież nigdy wcześniej nie pomyślelibyśmy, że znajdziemy się w takiej sytuacji. Ale z drugiej strony do głosu dochodzi świadomość, a zwrot tylko w rękawiczce świadczy o odpowiedzialnym podejściu do przestrzegania procedur bezpieczeństwa.
Mam wrażenie, że w tym tekście RAU zawarł wszystko, z czym zmagaliśmy się w ciągu ostatnich tygodni. Opowiedział o zwykłej codzienności w czterech ścianach, powtarzalność dni, która z jednej strony nie jest taka zła, bo technologia daje nam namiastkę możliwości dalszego poznawania świata, ale z drugiej strony ten czas to walka o to, żeby nie zdziczeć: Ja się zamykam w krypcie/Obżeram, ćpię i kisnę, a każdy dzień to replay.
Wyśmiał wiele skrajnie nieodpowiedzialnych postaw, które wykształciły się w tym czasie: idź kaszleć nad Wisłę, albo lizać kible (krótko, ale wyczerpująco, jakby chciał nam dać znać, że nie ma się co nad tą głupotą rozwodzić).
Podsumował nasze oddolne inicjatywy, jak choćby lokalny patriotyzm i wspieranie gastrobiznesu, ale zestawił je ze zwyczajnym strachem przed zarażeniem się chorobą, ma mroczną wizję (…), że ktoś na nią kichnie. Podkreślił, że ten strach może powodować nieufność wobec ludzi dookoła. Uważam, że nie można mieć tego nikomu za złe. Wręcz przeciwnie, warto o tym mówić i to dobrze, że ta kwestia została przez Człowieka-Orkiestrę poruszona. Obawa o swoje zdrowie to w obecnej sytuacji całkiem zrozumiałe zachowanie.
Nie zapomniał także dodać, że do tego wszystkiego dochodzą problemy astmatyczne, rodzinne i psychiczne, czyli te, z którymi zmagaliśmy się do tej pory. Bo one przecież wcale nie znikają, co więcej pojawiają się nowe. A wszystko to potęguje izolacja.
Nie brzmi to zbyt optymistycznie, ale RAU jest w tym wszystkim niezwykle pozytywny, nonszalancki, melodyjny i bezpretensjonalny. Zapraszając nas do swojej pastelowej kuchni, odrywa nas od negatywnych emocji i pomaga nam spojrzeć na samych siebie z nieco odmiennej perspektywy. Wprawdzie delikatnie prześmiewczej i pobłażliwej, ale wciąż pełniej zrozumienia i empatii, których potrzebujemy. Ten utwór pojawił się w dobrym momencie, żeby zostać odebranym jako odpowiednie podsumowanie czasu izolacji.
Tekst: Michał Szyndler