Pride month w anime
AutorstwaRedakcja UJOT FMna 9 czerwca 2023
Yuri i yaoi
Japonia nie jest szczególnie znana ze swojej inkluzyjności, wręcz częściej pojawiają się wobec niej zarzuty o mizoginie i marginalizacje mniejszości. Tym bardziej może więc dziwić próba połączenia zjawiska takiego jak pride month z Japonią, a konkretniej z omawianym przeze mnie przez lata zagadnieniem anime.
Najważniejszymi w tym kontekście gatunkami będą oczywiście yaoi i yuri, czyli dzieła skupiające się na przedstawieniach relacji pomiędzy mężczyznami (yaoi) i dziewczętami (yuri). Pomimo że w main streamie ich ilość blednie przy obecności różnorakich romansów, tak sama obecność całego gatunku skupionego na nieheteronormatywnych relacjach jest już ogromnym plusem dla osób szczególnie szukających tego typu treści, które nie muszą przeszukiwać tony tytułów z nadzieją na znalezienie czegoś dla siebie. Proste ustrukturyzowanie pomaga tym samym w poszukiwaniu tytułów.
Co więcej, najczęściej nie są to po prostu produkcje opierające się na jednym gimiku i zadowalające się zrobieniem homoseksualnego romansu. Zamiast tego wiele z tych seriali i filmów są po prostu indywidualnie dobrymi dziełami, broniącymi się z pozycji artystycznej i przyciągających uwagę osób hetero takich jak ja (umrę na wzgórzu, broniąc yuri romansów, a kto mi powie, że Bloom Into You jest słabe, to niech się szykuje na dwugodzinną dyskusję). Sprawia to, że niezależnie od orientacji możemy docenić i dobrze się bawić przy tych anime, choć wciąż oglądanie tego typu treści może nas narazić na homofobiczne uwagi osób, niezdających sobie sprawy z różnorodności i jakości tego typu serii.
Jeszcze więcej treści yuri i yaoi odnaleźć możemy w mangach i light novel, czyli najczęstszych źródłach, które służą za adaptacje w formę anime. Wiele tytułów czeka tym samym na uwagę i większą popularność, obecnie pozostając dostępnymi jedynie w formie papierowej. A skoro już o mangach mowa, warto również rzucić okiem na mniej rozchwytywane manhwy, czyli koreańskie wersje komiksowe, a także (o dziwo) liczne chińskie tego typu historie (Please Bully Me, Miss Villainess! To skarb, który zasługuje na więcej uwagi).
Mangi, rozwijają również nieoficjalną sferę fan ficion w tak zwanych doujinshi, które często parują głównych bohaterów mang w homoseksualne romanse, które niemożliwe są do zrealizowania w ramach głównej serii. Warto również zwrócić uwagę na to, że termin doujinshi może być uważany zarówno za niewinne określenie fanowskich mang, jak i utworów 18 plus, które jest określane tym samym słowem (żeby nie było – yuri i yaoi też tam jest, ale to generalnie szerszy temat, w którym jest wiele min, na które nie chcę się nadziać, w tym konkretnym tekście; stąd to rozróżnienie).
Problemów tylko cała masa
Powyższy opis maluje nam całkiem pozytywny obraz. Niestety, wszystkie pozytywne rzeczy, o których pisałem, można też sprowadzić do problemów, których jest całkiem sporo. Wspominany rynek pisania fan ficion wykształcił prześmiewczy stereotyp yaoistki, która żyje tylko i wyłącznie do tworzenia zbereźnych komiksów. Sam trop był często używany w anime, także w ramach komedii. Gorsze jest natomiast to, że nie jest on kompletnie przesadzony i stosunkowo często możemy zauważyć w internecie toksyczne posty fanów i fanek homoseksualnych shipów, którzy potrafią wręcz tworzyć wojny w komentarzach do popularnych serii, nie pytajcie o ulubione paringi w My hero Academia, bo może się to skończyć źle.
Innym problemem jest już bardziej systemowe używanie tropów przez anime celem ich wyśmiania. W seriach typu harem jednym z popularniejszych motywów jest postać męska wyglądająca jak postać żeńska i zakochująca się w protagoniście, który najczęściej nie jest zainteresowany związkiem z nią. Homoseksualizm traktowany jest czasami jako żart.
Osobiście jednak najmocniej irytują mnie praktyki nakręcania hajpu narracji w kontekście relacji pomiędzy postaciami tej samej płci. Szczególnie obecne w seriach o idolach i idolkach, a także anime typu cute girls doing cute things. Bajtowanie fanów, nakręcanie ich oczekiwań i budowanie narracji po to tylko by zakończyć to słowami i później byli bardzo dobrymi przyjaciółmi, jest niesamowicie denerwujące. Kultowy HunterxHunter, którego autor ponoć potwierdził romantyczne uczucia jednego z głównych bohaterów do drugiego, a serial nawet na ten temat się nie zająknął. Zaś autorów nawet największych main streamowych tytułów zachęca się do niewchodzenia w te tematy. W skrócie: spalić bajty.
Na koniec jeszcze raz kwestia rozróżnienia i istnienia osobnych gatunków, jakimi są yuri i yaoi. Jest to świetne rozwiązanie z punktu widzenia osób szukających konkretnie tych treści, jednak sprawia, że często buduje to linię obrony przed nie wprowadzaniem tych motywów w innych seriach, skoro posiadają już swój własny gatunek od tego.
Co więcej, serie typu yaoi i yuri często wpadają w pułapkę zamykania się wyłącznie w ramach homoseksualnych relacji i budują obraz świata, gdzie tylko takie relacje są na pierwszym planie. Dlatego ciężko znaleźć produkcje, gdzie w dojrzały sposób są traktowane zarówno relacje homoseksualne, jak i heteroseksualne. Nie znaczy, że nie ma ich w ogóle, ale sztuczne stwarzanie bariery i budowanie świata wyłącznie opierającego się o romanse damsko-damskie i męsko-męskie może stać się po prostu, dlatego tym mocniej doceniam serie traktujące równorzędnie wszystkie relacje.
Czerwiec w kolorze
Żeby nie być gołosłownym warto na koniec zamieścić kilka serii, które szczególnie warte są uwagi nie tylko fanów i fanek yuri i yaoi, ale ogółem są po prostu świetną rozrywką, która może pozwolić widzom uciec w błogi eskapizm tego lata. Chciałbym uniknąć oczywistych oczywistości takich jak Yuri on Ice czy Citrus.
Na start niech polecą tytuły z lubianego przeze mnie yuri, przede wszystkim polecam przewijające się przez ten tekst Bloom Into You, które bardzo dojrzale i w interesujący sposób przedstawia kwestię pierwszej miłości. Bohaterka musi odkryć swoje uczucia w relacji, która ma więcej problemów niż akceptacja seksualności. Nie jest to jednak głównym wątkiem lub problemem, a nawet blednie w porównaniu do przepracowywania innych traum. Anime niestety nie pokrywa całości, więc po 1 sezonie zachęcam także do mangi.
Maria†Holic, czyli studio Shaft jest studiem Shaft. Fenomenalna zabawa kreską, montażem, dźwiękiem i ironiczny humor, a na dodatek nie boją się podnosić drażliwych kwestii i po prostu szalona jazda bez trzymanki, która albo Was w sobie rozkocha, albo z miejsca odrzuci. Fabuła opowiada o homoseksualnej dziewczynie, która trafia do katolickiej szkoły dla dziewcząt (i liczy, że będzie podrywać ładne koleżanki) natomiast kończy we wspólnym pokoju z sadystycznym chłopakiem, muszącym przebierać się za dziewczynę, czyli tytułową Marią. A wspomniałem, że protagonistka ma uczulenie na mężczyzn, co utrudnia i tak trudną sytuację…
I’m in Love with the Villainess. Light novel, której adaptacja anime już została zapowiedziana, po przeczytaniu pierwszych tomów, mogę powiedzieć, że seria ta nie wymyśla koła na nowo i zwyczajnie dobrze realizuje schemat isekaji, do których anime fani są już przyzwyczajeni. Lubię jednak obie bohaterki, świat jest dostatecznie interesujący, a radykalna zmiana tonu z tomu na tom może nawet zaskoczyć, kwestie polityczne relacje bohaterek i po prostu przystępny język powieści mi wystarczył, by przednio się przy niej bawić. Anime na trailerach wygląda bardzo solidnie pod względami wizualnymi, więc jeśli twórcy uchwycą dobrze relację i roztrzepanej protagonistki, i tsundere villainess to jest tu szansa na hit.
Przechodząc do yaoi serią, która zgarnęła sobie grono wielbicieli i wielbicielek jest Given, czyli seria muzyczna boys love. Animacja wygląda bardzo solidnie, a odpowiada za nią bardzo lubiane przeze mnie studio Larche. Co więcej, seria przyjęła się na tyle dobrze, że nie została ucięta po 1 sezonie, a dostała kontynuacje w formie filmu. Ja jeszcze nie dałem szansy, ale alternatywny rock kusi.
Sasaki to Miyano z kolei jest szkolną komedią zrealizowaną przez studio Deen. Główna para wygląda jak najbardziej stereotypowe przedstawienie motywu uke i same, jakie mogło zaistnieć, ale jest generalnie przekonujące i to właśnie ich relacja jest ponoć jednym z najjaśniejszych punktów tego anime. Zresztą mój kolega lubiący gatunek wielokrotnie zachwalał mi ten tytuł, a fragmenty, które widziałem, sugerują klasyczną szkolną komedię romantyczną, więc dla wielbicieli i wielbicielek gatunku wydaje się to solidną opcją.
Ostatnią sferą, na którą chciałbym zwrócić uwagę, są postaci trans, które również w kulturze anime i mangi mają swoją (nieprzesadnie dużą) reprezentacją. Serią, którą z miejsca w tym momencie polecam, jest Blue Period, w którym jedna z głównych postaci jest tego typu osobą. Nie chcę nic w tej kwestii zaspoilerowąć, bo wątek ten, mimo że nie jest głównym tematem serii, jest po prostu świetny zrealizowany bardzo dojrzale i podbił mi ocenę całego anime.
Serią, której nie widziałem, ale wiem, że z tego powodu słynie, jest Wandering Son, wysokie oceny tego tytułu i jego sława sprawiają, że nie mogę przynajmniej o nim nie wspomnieć i w kwestii postaci niebinarnych warto zwrócić uwagę na mangę Love Me for Who I Am, która podejmuje problem znęcania się i społecznego ostracyzmu.
Jak więc widać anime ma dość specyficzną relację z yuri i yaoi. Z jednej strony śmiało możemy pochwalić japońską animację za stworzenie pełnych i dość rozwiniętych gatunków targetujących potrzeby tego typu publiki, z drugiej systemowe podejście do niektórych motywów i niekiedy sprowadzanie ich do żartu jest tu ogromnym problemem. Koniec końców liczę jednak, że będziemy dostawać więcej lepszych i dojrzałych serii, które po prostu dadzą fun każdemu odbiorcy.
Patryk Długosz