Powrót Króla (?)
Written by Redakcja Online on 7 stycznia 2025
Chciałbym zacząć tę recenzję od pewnego wprowadzenia, zarysowania historii. Ostatnia książka Andrzeja Sapkowskiego, poświęcona przygodom Geralta z Rivii, została wydana 6 listopada 2013 roku. Fani książkowego Wiedźmina czekali długo na kolejną powieść; ostatnia część pięcioksięgu, pod tytułem Pani Jeziora ukazała się w druku jeszcze w 1999 roku. Sezon Burz, powiązany z całością historii Wiedźmina nieco inaczej, zebrał po premierze dosyć mieszane opinie. Wielu zaczęło wątpić w talent, wieszczyło prędki exodus Pana Andrzeja, sugerowało mu schować stępione pióro do szuflady, złożyć swoje miecze w Kaer Morhen. Tym bardziej, że niedługo później wyszła gra Wiedźmin III Dziki Gon, która skradła uwagę i serca zarówno krytyków jak i graczy na całym świecie, a Geralt z Rivii stał się polskim dobrem narodowym, będąc na ustach wszystkich, choć temu książkowemu nie zawsze zależało na rozgłosie. Efektem tego był wypuszczony w 2019 roku pierwszy sezon serialu Wiedźmin od Netflixa, który swoim klimatem i historią mógł się podobać. Jednak kolejne sezony, delikatnie pisząc, niewiele miały wspólnego z książkowym oryginałem, robiąc z nim to, co według plotek robiliby Wiedźmini dziewczynom z wioski gdziekolwiek by nie zawitali. Ja wówczas oddałem się opowiadaniom Pana Andrzeja, by zrozumieć jego styl pisania i wyjątkowy sposób w jaki niezwykle plastycznie i realistycznie potrafił przedstawić zarówno świat, postacie jak i wydarzenia, oddając w ręce czytelników niemalże gotowy scenariusz filmowy. I powiem szczerze, nie mogłem ruszyć dalej. Opowiadania pochłonęły mnie bez reszty. Ale kiedy latem 2024 roku przeczytałem informację o powrocie Pana Andrzeja, o wydaniu kolejnej książki ze świata Wiedźmina, o swoistym prequelu przygód Geralta (jeszcze nie z Rivii), który będzie nosił tytuł Rozdroże Kruków, zacząłem się zastanawiać. Czy będzie to powrót króla polskiej fantastyki?
Cała książka zawiera w sobie elementy nienachalnego i zdrowego fan serwisu. Pan Andrzej oddał w ręce czytelników najlepszą grę komputerową w formie książki. Zaczynamy z kopyta: bliskość śmierci, wiedźmin na dywaniku, stopniowe odkrywanie kulisów całej sceny. Czytając pierwszy rozdział czułem się jakbym wrócił do opowiadania Wiedźmin, gdzie słowa bohaterów ukazywały nam miejsce wydarzeń, o wiele bardziej wiarygodnie niż słowa narratora. Struktura gry zostaje zachowana, gdyż po trzęsieniu ziemi przechodzimy do klasycznego elementu każdej gry: Samouczka. Oprócz opisów regionów i stron w Kaedwen przez fragmenty kronik zamieszczone przed niektórymi początkowymi rozdziałami, mamy szczegółowe, acz interesujące opisy walki mieczem oraz walki wręcz. Po raz kolejny wybrzmiewa tu również specjalistyczność Pana Andrzeja poprzez użycie fachowego słownictwa z dziedziny szermierki oraz anatomii. Rolę swoistego przewodnika stanowi tutaj Preston Holt. Jest on dla Geralta nie tylko nauczycielem walki, ale i życia. Pokazuje mu jak naprawdę wygląda świat ludzi i ich zasady. Przede wszystkim uczy najważniejszego. Odgrywanie roli błędnego rycerza nie leży w gestii wiedźminów.
Samego Geralta poznajemy dosłownie jakby dopiero co wyleciał z gniazda w Kaer Morhen. Można uwierzyć, że jest to ten sam Geralt, który w przyszłości odczaruje strzygę, spotka Ciri w lesie driad, a potem ją odnajdzie. W końcu jest to prolog, sam początek, więc i bohater musi się nauczyć wielu rzeczy. Ogłady, finezyjnej walki, słownictwa łacińskiego, o którym jeszcze napomknę. Ale jest to bez wątpienia obraz młodego Geralta. Zauważyć można jednak mały problem. Nasz wiedźmin oczywiście zmienia się na naszych oczach, dochodzi w nim do pewnej przemiany, w żadnym razie nie jest to postać monotonna. Ale w niektórych momentach brakuje trochę jego przemyśleń. Tych wątpliwości mogłoby być jeszcze więcej, bo czytało się to świetnie.
Więcej natomiast jest tu poukrywanych smaczków. Jako że ta książka jest prologiem, pokazuje nam również genezę niektórych nazw. Dowiadujemy się, dlaczego Geralt pochodzi z Rivii, poznajemy Płotkę. Oczywiście jest też strzyga, bo zawsze musi być strzyga. Przeczytanie fragmentu z nią rzuca inne światło na opowiadanie Wiedźmin, którego sens teraz jest jeszcze głębszy. Bezsprzecznie ważnym momentem w książce jest również pojawienie się Geralta u kapłanek Mellitele i opowiedziana tam historia z Kaer Morhen, która, moim skromnym zdaniem, podobnie jak wiele innych fragmentów książki, zasługuje na fanowski krótki metraż.
Chcę też kilka słów napisać o piórze Pana Andrzeja, które wciąż ma w sobie energię meteorytu. O specjalistycznym słownictwie nie trzeba nic mówić. Klasa sama w sobie. Lekkość w opisie, niedopowiedzenia wskazujące przyszłe wydarzenia, plastyczność i szczegółowość świata, niby tak dobrze znanego, a wciąż magicznego i zaskakującego. Klimat opowiadań został tutaj zachowany, może nie w stu procentach, ale cieszyłem się, czytając tę książkę tuż po kompletnym zgłębieniu opowiadań wiedźmińskich. Tutaj jednak Pan Andrzej poszedł inną drogą niż w opowiadaniach. Oprócz rozdziałów pojawiają się listy, fragmenty kronik opisujące świat, cytaty innych twórców. Chociaż jest to ciągiem pisana opowieść da się ją podzielić tematycznie na opowiadania, których wątki płynnie przenikają się między sobą. Działania bohaterów we wcześniejszych rozdziałach, mają swoje reperkusje w późniejszych, zupełnie jak w grach. Przeznaczenie, dokonywanie wyborów i tak dalej…. Z kolei zastosowanie listów pozwala nam na przeniknięcie do umysłów postaci, zrozumienie ich motywacji. One same dzielą się z nami swoimi przemyśleniami. Mamy okazję oglądać wielowątkową historię z różnych perspektyw. Łacińskie wstawki są mimo wszystko subtelne i często zarezerwowane dla wyższych sfer, urzędników. Skojarzyłem je trochę z Wojną Chocimską i makaronizmami Jana Chryzostoma Paska. Podobnie zresztą jak tam, w Rozdrożu Kruków mamy pewną barokowość: przepych i szczegółowość, ale w pozytywnym sensie. Również w opisie świata przez kroniki, który dla mnie pozostawia jeszcze wiele do odkrycia.
Ostatnim elementem, który chcę tu poruszyć jest konstrukcja wydarzeń, którą Pan Andrzej ponownie nie zawodzi. Mamy Geralta, dość wymęczonego po walce z potworem, i nagłe przejście do wykwintnych sal i wykwintnych potraw. W pewnym momencie słowa narratora pokrywają się z tym, co wkrótce powie jedna z postaci. Mamy po raz kolejny świetne riposty i uwagi bohaterów, które trafiają w punkt. Dowiadujemy się więcej o czasie i miejscu wydarzeń czy to z wspomnianych przytaczanych kronik, czy ze słów bohaterów. Podobnie jest ze wszystkimi legendami i historiami przywoływanymi przez bohaterów. Również wszystkie stereotypy o Wiedźminach mają tutaj swoją przyczynę. Ale moim zdaniem jednym z najlepszych odniesień do naszej rzeczywistości był subtelny tekst umieszczony na ścianie ratusza, zachęcający petentów do najrychlejszego odejścia precz razem ze swoimi petycjami.
Jednak w całej książce jest jeden minus. Po przeczytaniu całości odczuwa się pewien brak. Chciałoby się więcej WSZYSTKIEGO. Myślę, że nawet gdyby ta książka miała 500 stron i była napisana w tym samym stylu, to czytałoby się ją wciąż tak samo dobrze. Jest też zakończenie, które w tych kilku rozdziałach jest jak najbardziej “sapkowskie”: pełne niejednoznaczności, szybkich akcji. Jednak tempo ma zabójcze, podobnie jak drugi sezon Arcane. Brakowało mi też Geralta w Kaer Morhen. Chciałem po prostu zobaczyć go tam w tamtym momencie jego życia choć raz, albo w trakcie, albo na końcu historii. Jako znawca (jedynie) opowiadań wiedźmińskich chciałem się dobrze przygotować przed wyruszeniem na ten szlak. Przeprowadziłem wywiady środowiskowe, przygotowałem eliksiry. Wchodząc w tę gęstwinę, sprawdzałem czy pióro Pana Andrzeja się nie stępiło. Na szczęście ani trochę. Pan Andrzej powrócił na swój szlak. Czytałem i uśmiech czystej frajdy z czytania mnie nie opuszczał. Jeżeli jesteście fanami opowiadań wiedźmińskich, ta książka jest napisana właśnie dla Was. Gorąco polecam Rozdroże Kruków w ten chłodny, zimowy czas. Pozostaje ze spokojnym duchem czekać na kolejne książki z tego świata, w tym kroniki, bestiariusze przywołane przez Pana Andrzeja, inne wydania Rozdroża, niż to od Supernowy i kompendium świata wiedźmina. Pióra Pana króla.
Wiktor Trzecina