Właśnie gramy

Tytuł

Wykonawca


Pomieszanie z poplątaniem – czyli spojrzenie na 6 sezon „Czarnego Lustra” („Black Mirror”)

Autorstwana 19 czerwca 2023

Czarne lustro to jedna z tych produkcji, do których ciężko pisze się recenzje. Jest tu wiele aspektów, które z jednej strony należałoby ocenić na osobnym gruncie, z drugiej strony niełatwo zrzec się spojrzenia na jeden sezon jako całość. Problem w tym, że najnowszy sezon Czarnego Lustra to prawdziwa sinusoida, która skacze między odcinkami nie tylko tematyką czy czasem wydarzeń, ale przede wszystkim poziomem jakości.

Szósty już sezon serialu Czarne Lustro (Black Mirror) miał swoją premierę światową całkiem niedawno, bo 15 czerwca na platformie Netflix. Liczący 5 odcinków o różnej tematyce zbiera historie niepowiązane ze sobą, które sięgają po mroczną stronę ludzkiej psychiki i wiążą ją z wydarzeniami fantastycznymi lub motywami zaczerpniętymi z gatunku science-fiction, tworząc produkcję niepokojącą o charakterze diagnozującym nas jako gatunek ludzki. W nowej odsłonie zobaczymy na ekranie między innymi Aarona Paula, Josha Hartnetta, Annie Murphy czy Salmę Hayek.

Nowy sezon zmienia dotychczasowo dominującą konwencję, nie pokazując już tylko mrocznych przepowiedni losu ludzkości związanych z technologią czy systemem polityczno-społecznym, ale eksperymentuje ze swoją formą, sięgając po takie koncepcje jak alternatywne rzeczywistości. Taki zabieg otwiera produkcji możliwości na umieszczenie czasu akcji także w przeszłości – ma to swoje zarówno pozytywne, jak i negatywne skutki. Plusem w tym wypadku byłby utrzymany klimat pewnych wydarzeń i w ogóle możliwość ich zdarzenia. Do minusów zaliczyłabym utracenie tej ciążącej „możliwości wydarzenia się w realnym świecie”, z której znane było Czarne lustro. Niestety, nieco się to wyklucza, kiedy wydarzenia mają miejsce przykładowo 60 lat temu.

Każdy epizod stanowi indywiduum, które wydaje się warte rozpatrywania przede wszystkim jednostkowo. Co warte do zaznaczenia przed rozpoczęciem oglądania: nie ma znaczenia kolejność oglądania, zatem można dopasować każdy z odcinków do ilości czasu, który akurat tego dnia możemy poświęcić. Biorąc pod uwagę różnorodność tematyki tego sezonu, pozwoliłam sobie wybrać najlepszy oraz najgorszy moim zdaniem odcinek, aby w tej krótkiej recenzji jednocześnie was zachęcić oraz ostrzec.

Za najlepszy zdecydowanie uważam odcinek trzeci. Jest najdłuższy – liczy około 80 minut. Nie byłoby trudno wydać go w formie pełnometrażowego filmu, gdyż takie mniej więcej ogarnia odczucie, gdy się go ogląda. Akcja dzieje się alternatywnej rzeczywistości 1969 roku, gdzie dwóch kosmonautów przebywających na kosmicznej misji otrzymało swoje mechaniczne repliki, nad którymi mogą przejąć kontrolę podczas snu i w ten sposób prowadzić, przynajmniej częściowo i pozornie, normalne życie na ziemi wraz ze swoimi rodzinami. Wszystko jednak ma wkrótce się zmienić. Tu gra dosłownie wszystko – fabuła, gra aktorska, wątki związane z technologią i element ludzkiej psychiki. Byłby to jedyny element tego sezonu, który z satysfakcją mogłabym obejrzeć ponownie i bez wahania polecić każdemu, kto chciałby zobaczyć coś naprawdę dobrego z mocnym motywem wniknięcia w mroczną stronę psychologii.

Najgorszym niewątpliwie byłby odcinek czwarty, który wygląda tak, jakby został zrobiony szybko na kolanie. Główna bohaterka, paparazzi, która zmaga się nie tylko z ciemną stroną tego zawodu, ale także z problemami finansowymi otrzymuje podejrzane zlecenie, które może pozwolić jej uregulować zaległości w płatnościach. Prostota, wciskanie morału i przejaskrawienie mieszają się tutaj z niedorzecznym plot-twistem, który całkowicie burzy klimat odcinka. Jedyne co pozostawia zakończenie to bardzo nieprzyjemny posmak i poczucie zmarnowanego czasu.

Ciężko sezon ten ocenić jednoznacznie. Jeśli koniecznie miałabym wydać jednolicącą ocenę, to przy oglądaniu nieustannie towarzyszą nam wzloty i upadki tej produkcji. Według mnie, jeśli nie macie zbyt dużo czasu, najlepszą strategią byłoby wybrać sobie odcinki, które tematyką wydają nam się najbardziej odpowiadać i bez żalu pominąć te mniej zachęcające (choć osobiście proponuję wam drugi i przede wszystkim trzeci odcinek włączyć do planu oglądania, na nich według mnie najtrudniej się zawieść). Niemniej, z jednym wyjątkiem, nie ma poczucia straconego czasu – eksperymenty mają to do siebie, że raz wychodzą gorzej, a raz lepiej.

Emilia Wcisło


Kontynuuj przeglądanie

Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Do jej poprawnego działania wymagana jest akceptacja. Polityka cookies

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close