Właśnie gramy

Tytuł

Wykonawca


Pewnego razu w Afryce Zachodniej

Autorstwana 31 marca 2020

Po raz pierwszy spotkali się jeszcze w latach 70. ubiegłego wieku. W latach 80. pojawił się pomysł zarejestrowania wspólnej płyty. Nagrania ruszyły w 2010, a na premierę albumu trzeba było czekać aż do 2020 roku.

Oni, czyli Tony Allen i Hugh Masekela. Allen to nigeryjski perkusista-samouk, wieloletni współpracownik Feli Kutiego i jego grupy Africa 70. Jest uznawany za jedną z najważniejszych postaci afrykańskiej muzyki, za współtwórcę nurtu Afrobeat, za muzyka niezwykle płodnego i co chyba najistotniejsze – wyjątkowo otwartego. W jego niepodrabialnym perkusyjnym stylu pobrzmiewa nie tylko wspomniany Afrobeat i highlife, gatunki promowane przez twórców z Afryki, ale też hip-hop, jazz i dub. Wiecznie ciekawy i głodny nowej muzyki, dźwiękowych eksperymentów, czego dowodem może być płyta Tomorrow Comes the Harvest, którą nagrał w 2018 roku wspólnie z Jeffem Millsem, ważnym nazwiskiem na scenie Detroit techno. 

Z drugiej strony Hugh Masekela – „ojciec południowoafrykańskiego jazzu”. Zasłużony w jego promocji na świecie, warto dodać, bo trzy dekady swojego życia spędził na emigracji. Wyjechał z RPA w 1960 roku, krótko po masakrze w Sharpeville, a wrócił dopiero na początku lat 90., po upadku Apartheidu. Po wyjeździe z kraju kształcił się muzycznie w Londynie i w Nowym Jorku, rozwijając jednocześnie swój własny styl – hybrydę jazzu, popu i ludowej muzyki afrykańskiej. Chociaż wiele czasu spędzał w Europie i w Ameryce Północnej, to nie zarzucił jednak do końca kontaktów z Afryką. Współpracował z muzykami z kontynentu i często przebywał w Centralnej i Zachodniej Afryce. To właśnie w trakcie jednego z takich pobytów spotkał się z Tonym Allenem. Do spotkania doszło przez ich wspólnego znajomego – Felę Kutiego. Był 1984 rok.

Do pierwszych kontaktów Allena i Masekeli musiało jednak dojść już dużo wcześniej, w latach 70., gdy Hugh Masekela był szczególnie zainteresowany motywami etnicznymi w jazzie. Owocem tych zainteresowań była między innymi utrzymana w stylistyce jazz african płyta Home Is Where the Music Is, opublikowana w 1972 roku. Zarejestrowana ona została w Londynie, gdzie Masekela koncertował w tamtym czasie z muzykami z grupy Africa 70 i z samym jej liderem Felą Kutim. Dla Kutiego pracował Allen, był jego perkusistą i kierownikiem artystycznym zespołu, więc z pewnością nie raz miał okazję rozmawiać z Masekelą. Po tym londyńskim epizodzie drogi muzyków rozeszły się. Ale pozostała wzajemna pamięć.

Dotrwała ona do połowy lat 80., gdy Masekela spotkał się z Allenem w Afryce Zachodniej i gdy obaj zadeklarowali chęć nagrania materiału na wspólny album. Przetrwała ona i kolejne 25 lat, do roku 2010, kiedy trasy koncertowe muzyków spotkały się w Londynie. Obaj uznali, że to nie może być przypadek. Zajęli Livingston Studios i zaczęli grać, a za stołem mikserskim usiadł Nick Gold, producent z wytwórni World Circuit. Nagrany w tamtym czasie materiał składa się na płytę Rejoice, która niedawno trafiła do rąk słuchaczy. Niedawno, bo nagrania przeleżały nietknięte w archiwach wytwórni aż do śmierci Hugh Masekeli w 2018 roku. Wtedy Tony Allen, ponownie z nieodzowną pomocą Nicka Golda, postanowił dokończyć porzucone dzieło. Latem 2019 roku powrócił do tego samego londyńskiego studia, gdzie blisko dekadę wcześniej grał z Masekelą.

tutaj

Allen określił Rejoice mianem „fuzji południowoafrykańskiego i nigeryjskiego swing jazzu”. Jego zainteresowanie jazzem to zresztą nie jest kwestia ostatnich lat – jako nastolatek chłonął muzykę Maxa Roacha i Arta Blakey’a. Twórczością tego drugiego jest inspirowana jedna z ostatnich płyt Tony’ego Allena – The Source, wydana nakładem Blue Note. Dlatego też nie dziwi, że na poziomie muzycznym Allen tak dobrze dogaduje się z Masekelą, w końcu świetnym jazzmanem. Podział obowiązków jest tutaj prosty – Allen zapewnia odpowiedni rytm i panuje nad perkusją, a Masekela nadaje kompozycjom ducha. I choć obaj muzycy trzymają się wyznaczonych sobie ról, to trudno nie zauważyć, że momentami pojawiają się między nimi pewne tarcia. Opierają się one przede wszystkim na dźwiękowych dyskusjach (często ostrych) między skrzydłówką Masekeli i perkusją Allena, dyskusjach wykraczających zdecydowanie poza to, co muzycy zaplanowali wcześniej między sobą. I to chyba największy atut tego wydawnictwa, choć z drugiej strony – znając obu artystów i ich naturę, a także naturę muzyki jazzowej opartej na improwizacji – było to pewnie do przewidzenia. Poza tymi momentami, to raczej Masekela wiedzie prym – jego muzyka jest niezwykle ekspresyjna, Allen zaś zdaje się temperować jego radosny nastrój. To interesująca opozycja. Zdarzają się jednak i takie momenty, w których Allen daje się porwać emocjom swojego towarzysza.

Warto też wspomnieć o muzykach, którzy towarzyszyli Masekeli i Allenowi w trakcie nagrywania Rejoice. Wywodzą się oni z londyńskiej sceny jazzowej, to między innymi Joe Armon-Jones (Ezra Collective) i Steve Williamson. Usłyszeć ich można na instrumentach towarzyszących, na klawiszach, na basie, na saksofonie. Nie wypada powiedzieć, że wypełniają przestrzeń między Allenem i Masekelą, bo bez nich to wydawnictwo brzmiałoby zupełnie inaczej – nadal dobrze, ale nie tak kompletnie i naturalnie jak z nimi.

Dobrze wiedzieć, że ta historia znalazła swój szczęśliwy koniec. Mogło okazać się przecież, że przy innym obrocie wypadków materiał z Rejoice nadal leżałby na półce w archiwach World Circuit. A to płyta chyba ważna, bo łączy trzy ważne postaci: Tony’ego Allena, Hugh Masekelę i – pośrednio – Felę Kutiego, który był wspólnym mianownikiem dla tych dwóch artystów. Może nawet nie tak pośrednio, czego dowody znaleźć można w nagraniu „Never”, wprawne ucho na pewno usłyszy ciepłe wspomnienia Allena i Masekeli. Rejoice jest tym samym przedłużeniem fascynacji muzyków, ich powrotem do Londynu lat 70, gdzie wspólnie grali muzykę spod znaku african jazz. Płyta-paradoks, bo z jednej strony osadzona w tamtych odległych już dekadach (przynajmniej ideowo, nagrana została już w XXI wieku), a z drugiej tętniąca współczesnymi dźwiękami. I bardzo solidnie we współczesności osadzona, o czym przekona się każdy, kto płytę wysłucha, a nie tylko usłyszy.

Tony Allen, Hugh Masekela – Rejoice, World Circuit, marzec 2020

Tekst: Jan Janczy


Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Do jej poprawnego działania wymagana jest akceptacja. Polityka cookies

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close