Okiem (NIE)Syguły – bo dziś oddaję głos Kobietom
AutorstwaRedakcja UJOT FMna 29 października 2020
Strajk Kobiet. Walka o godność, prawa człowieka. Popieram go całym sercem. I cieszę się, że coraz więcej osób ma odwagę spojrzeć nienawiści „w oczy”. Przeciwstawić się pogardzie. Bo pod znakiem „obrony życia” ogranicza się prawo wyboru. Tworzy mury. Jednak widzę, co bardzo mnie podnosi na sercu, że tworzy się nowe społeczeństwo obywatelskie. Mojego pokolenia. Coś w nas pękło. Czara goryczy się przelała.
Idzie nowe. I nie powstrzyma tego pani Holecka, pan Adamczyk, ani jakikolwiek pracownik TVP. Znakiem przemian demokratycznych, społecznych, były na całym świecie (i dalej są) – kobiety. Odejście od konserwatywnych ram płciowych. Dlatego też chcę, by o Strajku Kobiet, opowiedziały one same. Oddaję dziś głos moim koleżankom radiowym – Gabrieli Gryc oraz Marysi Nawrot. Już teraz – dziękuję im za wielką odwagę do wyrażenia własnego zdania oraz wysoką wrażliwość społeczną. Koniecznie przeczytajcie ich zdanie na temat ostatnich wydarzeń:
Gabriela Gryc:
Pytasz mnie o Strajk Kobiet i jak to wygląda z mojej perspektywy.
Tylko moim zdaniem to już nie jest Strajk Kobiet, to strajk antyrządowy. Może właściwie już nawet rewolucja.
Trudno mi mówić z perspektywy stricte kobiecej, tak – chciałabym innego prawa aborcyjnego niż to, które obecnie obowiązuje w Polsce. To moje zdanie, ale, jak widać, ogromna część Polaków uważa podobnie. Myślę, że społeczeństwo w dużej mierze wyrosło już z „polskiej”, lubującej się w tradycji mentalności. Bo tradycja nie zawsze i niekoniecznie jest czymś pozytywnym.
Ale myślę, że nie dlatego wychodzimy na ulice. Sprawa z aborcją przelała czarę goryczy. Te wszystkie niesprawiedliwości, których doświadczamy ze strony rządu po prostu eskalowały.
Mówię tu szczególnie od tej strony społecznej, bo jest mi bliższa niż sprawy ekonomiczne, ale i tu mamy sporo powodów do obaw. Do tego propaganda w TVP, która już nie bawi, a przeraża. Wiadomo, że każda stacja ma swoją linię programową, ale kłamanie i manipulacja na tak ogromną skalę jeszcze nigdy nie miała miejsca w demokratycznej Polsce.
Boimy się. Zaczyna się uciszanie i cenzura.
Nie popieram krzyczenia „j*bać”, nie popieram dewastacji.
Tylko że problem jest taki, że jeśli nie zareagujemy, damy przyzwolenie na dalsze działania rządu, które boję się myśleć, gdzie doprowadzą. Dlatego rozumiem tych ludzi, którzy krzyczą na ulicach, jestem w stanie zrozumieć nawet i tych, którzy dewastują kościoły, wypisują wulgaryzmy na murach, autobusach. To jest rewolucja, nie potępiam agresywnych reakcji, ale sama chodzę na protesty w milczeniu.
Nie chcę wzywać do nienawiści, bo nie będę wtedy lepsza od narodowców, których postawę tak piętnuję. Nie popieram mowy nienawiści, ale w tej sytuacji nie umiem potępić. Musimy reagować – chociaż to nie jest idealny sposób, to na razie jedyny.
Żal mi patrzeć na bezradność, swoją i innych. Czasem nie wierzę w to, że protesty coś zmienią. W TVP zrobią z 15-tysięcznego tłumu 100 osób i będą udawać głupich. Myślę tylko, że nie spodziewali się, że społeczeństwo nie jest głupie. Wyczuwamy ich nieczyste gry, czujemy się zagrożeni – żaden kulturalny człowiek, nie krzyczy „j*bać” bez powodu.
Próbuję też szukać przyczyn wrzucenia tak kontrowersyjnego tematu w okresie pandemii. Może to próba odwrócenia uwagi od innych działań rządu, może próba umocnienia elektoratu, żeby pokazać, że przeciwnicy rządu to dzikie zwierzęta. A może są już tak bezczelni, że realizują swój program w sposób bezpośredni – nie wiem, ale nie chce mi się wierzyć, że to był przypadek.
Na razie czuję się bardzo źle. Nie mogę spać i nie umiem nie myśleć o tym, co się dzieje. Trudno skupić się na czymkolwiek, kiedy za oknem szaleje „wojna”. Co będzie dalej? Nie wiem, obawiam się, że będzie tylko gorzej.
Marysia Nawrot:
Myślę, że warto by było zacząć od faktu, że jestem osobą wierzącą. Tu już pojawi się tumult wściekłych głosów krzyczących, że co to za wiara, której przedstawiciele uzurpują sobie prawa do podejmowania decyzji za innych, której głosiciele potrafią w tym samym czasie zajmować się obroną życia nienarodzonego i pluciem na osoby homoseksualne. Potem dodam, że jestem kobietą i wzbudzę kolejną falę emocji, która wykreuje bardzo różniące się od siebie opinie na mój temat. Natomiast w tej sytuacji uważam, że ważne jest nie tylko kim jestem w oczach ludzi i jakie sprawiam wrażenie, ale co mam do powiedzenia. Mimo, że jestem osobą wierzącą, decyzja Trybunału Konstytucyjnego jawi mi się jako krzywdząca.
Dlaczego? Bo każda kobieta ma prawo zadecydować o swoim zdrowiu zarówno psychicznym jak i fizycznym i jedna Pani „aktywistka” mająca na ten temat inne przekonanie, ale żadnego poważnego wykształcenia czy doświadczenia, które mogłoby sprawić, że jej podejście jest czymkolwiek niż jej prywatną sprawą, tego nie zmieni. I ja nie wchodzę w jej życie z butami, decydując o przyszłości jej i jej dzieci.
Aborcja może być niezgodna z jej sumieniem, ale wchodzenie w kompetencje Boga, stawianie swojego stanowiska jako jedynego słusznego i sugerowanie, że każda inna kobieta sądzi tak samo jest BŁĘDEM. I to nie takim małym, zresztą wszyscy to widzimy na ulicach swoich miast. Kobiety i nie tylko one protestują. Nie dlatego, że chcą masowo dokonywać aborcji. Chcą same podejmować decyzje. Albo chociaż żeby ludzie, którzy będą je podejmowali w ich imieniu, mieli na celu rzeczywiście ich dobro, a nie wciskanie prywatnych przekonań. Czego by nie powiedzieć religia jest sprawą personalną i nie powinna się stawać argumentem w sprawach dotyczących wszystkich obywateli państwa.
Chcemy słyszeć swój własny głos w sprawach, które nas dotyczą. I nie tylko my. Każdy człowiek, który wychodzi na ulicę protestować, jest tam dokładnie dlatego. Bo ma dość mówienia głosem, którego nikt nie słyszy. Z tego samego powodu protestujący nie używają już pięknych słów. Dopóki byli mili to nikt nie słyszał, więc przelewają całą swoją złość, frustracje i strach na słowa, które powtarza tłum, mając nadzieje, że ktoś wreszcie będzie chciał usłyszeć. Żyjąc marzeniem, że coś się będzie mogło zmienić na lepsze. Warto też zauważyć, że problemy nie tworzą się same. Powstają tam, gdzie ludzie u władzy ignorują potrzeby i prawa innych ludzi. Dopóki tak będzie, dopóty na ulicach będą odbywać się protesty wołających o zmianę. Tłum już nie prosi, my już nie prosimy – (RZĄD)AMY zmiany!
PS. Na koniec jeszcze słówko ode mnie – pamiętajcie cytat „Ludzi dobrej woli jest więcej” – Czesław Niemen, z „Dziwny jest ten świat”, dziś szczególnie aktualny. Jeszcze będzie przepięknie.
Radosław Syguła
Audycje:
Kulturalnie przez gry
TAK BYŁO
Młodzi Zakochani
Autorka zdjęcia:
Marysia Nawrot