Właśnie gramy

Tytuł

Wykonawca


O dźwiękowym minimalizmie

Autorstwana 7 kwietnia 2020

Powstała na początku lat 60. muzyka minimalna (ang. „minimal music”) była amerykańską odpowiedzią na europejskie ruchy awangardowe w sztuce. Mimo, że pozostawała w niszy, to niektóre jej składniki trafiły do głównego nurtu i do dziś pozostają w nim żywe.

Trudno jednoznacznie stwierdzić, kto po raz pierwszy użył określenia „minimal music”, ale przyjęło się uznawać, że uczynił to w 1968 roku Michael Nyman, brytyjski kompozytor o polsko-żydowskich korzeniach. W tamtym czasie był krytykiem muzycznym współpracującym z The Spectator. Jeden z jego artykułów opublikowanych nakładem tego pisma opatrzono tytułem „Minimal Music”, czym – zapewne nieświadomie przyczynił się do rozpropagowania w Europie nowego nurtu w amerykańskiej muzyce, przy okazji nadając mu praktyczną nazwę. Artykuł stanowił zbiór myśli, jakie Nyman snuł na temat twórczości „minimalnej”. Wychodząc od nagrań Charlotte Moorman i Nam June Paika, awangardowych artystów prezentowanych przez londyńskie Institute of Contemporary Arts, skonstruował uniwersalną receptę na komponowanie w nurcie minimalnym. Jej podstawowe założenia to „prosta idea i przystępna dla słuchacza struktura”. Receptę tę znacznie rozwinął w latach 70., w książce Experimental Music: Cage and Beyond, będącej kompendium wiedzy na temat muzyki eksperymentalnej, w tym także minimalnej. Wychodząc od wzbogaconej definicji Nymana, można stwierdzić, że to twórczość bazująca na ograniczeniu do jedynie niezbędnych materiałów – czy to instrumentach, czy to wartościach o wiele bardziej nieuchwytnych, takich jak pojedyncze tony, słowa i frazy, powtarzanych w interwałach i tworzących tym samym dźwiękową repetycję.

Repetycja jest jednym ze składników (ważnych) muzyki minimalnej, odwołuje się ona do procesu komponowania i jednocześnie weń wpisuje. Jest sposobem, w jaki twórca zarządza materiałem dźwiękowym, układając go w powtarzające się wzorce. Tu warto poczynić pewną uwagę. Minimalizm, mimo że ograniczał się do jedynie koniecznych środków wyrazu, to – paradoksalnie oferował słuchaczowi bogate doznania dźwiękowe. I to właśnie dzięki repetycji, bo powtarzające się różnego rodzaju jednostki kompozycyjne budowały wrażenie kompleksowości dzieła. Z czasem zaczęła ona stawać się nadrzędną wartością dla twórców zainteresowanych nurtem minimalnym. W ten sposób narodziła się muzyka repetytywna – gałąź minimalizmu, nierozerwalnie związana z nim związana. Jednym z jej ważnych nazwisk (a co za tym idzie istotnych także twórczości minimalnej) jest Steve Reich.

https://www.youtube.com/watch?v=VoOsps3Nn10

Reich eksperymentował z zapętlaniem dźwięku już od wczesnych lat 60., co miało być w jego opinii wyrazem buntu przeciwko między innymi europejskiemu serializmowi, zakładającemu porządkowanie elementów kompozycji za pomocą serii. Sprzeciw Reicha miał również swoje źródła w odrzuceniu założeń tzw. szkoły nowojorskiej i jej teoretyków: Johna Cage’a (autora słynnego nagrania „4’33’’, czterech i pół minuty ciszy), Christiana Wolff’a i Earle Brown’a. W tym miejscu ujawnia się pewien paradoks, bo w swoim buncie Reich, wraz z innymi twórcami nagrań minimalnych, początkowo podążał ścieżką wytyczoną przez szkołę nowojorską. Wczesne zapętlone kompozycje minimalne La Monte Young’a i Terry’ego Riley’a przypominały dźwiękowe eksperymenty wspomnianego Johna Cage’a. Dopiero po pewnym czasie muzyka minimalna i repetytywna zaczęły krystalizować się jako osobne nurty.

O ile sam minimalizm pozostał raczej w niszy, to dźwiękowa powtarzalność wyrasta daleko poza samą muzykę repetytywną, będącą jego gałęzią. Repetycja jest ważną kategorią estetyczną chociażby w środowisku elektroników, gdzie twórcy nierzadko odwołują się do jej podstawowych założeń. W dobry sposób obrazuje to chociażby nagranie „Europe Endless”, otwierające album Trans Europa Express grupy Kraftwerk, pionierów elektroniki i reprezentantów (między innymi) awangardy i krautrocka, do którego także nawiązywała repetytywna muzyka minimalna. Na przestrzeni blisko dziesięciu minut trwania tego utworu uważny słuchacz zaobserwuje liczne pętle, obecne w kilku warstwach tej kompozycji. Podobne zabiegi usłyszymy także w innych nurtach związanych z muzyką elektroniczną, która chyba najbardziej jest podatna na repetytywność. Mechaniczny rytm sprzyja dźwiękowej powtarzalności, od ambientu, aż po acid house.

https://www.youtube.com/watch?v=z3fV_UDrIE8

Tak pojmowana repetycja pozostaje ważnym spadkiem po minimalistycznej rewolucji lat 60. Obecna jest w wielu formach, trudno więc się do niej nie ustosunkować. Dla jednych będzie ona hipnotyzująca, dla innych nudna, jak pisał Harold Schonberg, dziennikarz związany z The New York Times. Terry Riley pisał z kolei o repetycji, że „nie niesie ze sobą: konfliktu i rozwoju”. Cóż, coś za coś.

Tekst: Jan Janczy

Bibliografia

Monteiro F., Repetitive Minimalism: a historical style or a perspective in music, [on-line: http://performa.web.ua.pt/pdf/actas2009/19_Francisco_Monteiro.pdf], dostęp: 07.04.2020.

Nyman M., Minimal Music, ,,The Spectator”, nr 11/1968, s. 518–519.

Reich S., Music as a Gradual Process, ,,Perspectives of New Music”, nr 1-2/1980-1981, s. 373-392.


Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Do jej poprawnego działania wymagana jest akceptacja. Polityka cookies

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close