Niesamowity świat shin megami tensei, czyli jak pokochałem demoniczne pokemony
AutorstwaRedakcja UJOT FMna 4 maja 2021
Zio
Uwielbiam gry RPG, klasyki studia Biowere, rodzimy ,,Wiedźmin” od studia cdp.pl, czy też bardziej niszowe produkcje pokroju ,,Tyranny”. Siadając do konsoli czy komputera liczę przede wszystkim na interesującą fabułę, klimat i bohaterów. Jednak przez długi czas nieświadomie unikałem wielkiej gałęzi tego przemysłu zwanej jRPG, czyli mówiąc po ludzku: role playing games pochodzących z Japonii. Powodów było kilka. Pierwszy wynikał z mojej ignorancji i nieprzyjemnych skojarzeń z turową walką wzorem z ,,Pokemonów”, drugi był bardziej pragmatyczny. Duża część tych tytułów nie była dostępna na sprzęcie, z którego korzystałem. Ostatecznie kluczowa była jednak moja niechęć do estetyki anime, kiedy więc wreszcie przekonałem się do ,,ryżowych bajek”, to ten ostatni argument znikł, a stojąca na moim biurku konsola PS4 natomiast wytrąciła mi z rąk powód nr 2. Postanowiłem dać szansę jednemu z najbardziej znanych cyklów, a konkretnie grom z uniwersum ,,Shin Megami Tensei”, a konkretniej jego spin off-u, czyli ,,Persony”.
Bufu
Okazało się to strzałem w dziesiątkę. “Persona 4 Golden” i “Persona 5 Royal”, okazały się jednymi z najbardziej unikalnych i interesujących doświadczeń w mojej karierze gracza. Obie produkcje opowiadają o losach protagonistów i osób z ich otoczenia, którzy wplątani zostają w intrygę wiążącą się z tajemniczym, współistniejącym z naszym, magicznym światem zamieszkanym przez ,,cienie”, byty reprezentujące złą wolę i negatywne emocje ludzi i przybierające formę demonicznych bestii, by walczyć z bohaterami.
Protagoniści z kolei potrafią wyzwalać zamknięte w sobie tytułowe ,,Persony”, manifestacje ich emocji i uczuć, przybierające formę duchowych wojowników, które są w stanie przeciwstawić się ,,cieniom”, a nawet i potężniejszym zagrożeniom czającym w magicznym wymiarze.
Mahamaon
Zdecydowaną zaletą ,,Persony” był pełny tajemnic i niedopowiedzeń świat, będący połączeniem surrealistycznej i fantastycznej stylistyki, ale również pełna intryg historia i barwny, charyzmatyczny zbiór towarzyszy, z którymi mogliśmy rozbudowywać relację, a nawet wchodzić w romanse. Rozwijanie przyjaźni, poza nadawaniem dodatkowych kontekstów wydarzeniom, dawało także realne korzyści w postaci dodatkowych biegłości i ułatwień w gameplayu. W części piątej owe bonusy szczególnie pomagały, zapewniając przewagę chociażby dzięki zwiększaniu funduszy zyskiwanych za wygrane walki lub tak potężne zdolności pozwalające zabijać słabszych przeciwników za pomocą jednego ciosu (co szczególnie pomagało, gdy po długim czasie starcia zaczynały nużyć).
Rozgrywka została podzielona na dwa segmenty: jeden, w którym odwiedzaliśmy magiczny świat, wykonywaliśmy misje i walczyliśmy, i drugi, w trakcie którego toczyło się nasze zwyczajne życie. Konieczny więc był balans pozwalający na rozwinięcie postaci przy jednoczesnej nauce do testów. Osobiście ten drugi segment zdecydowanie bardziej mnie przekonał, ponieważ to właśnie w nim dochodziło do interakcji i budowania relacji w ramach drużyny. Same zaś aktywności poboczne, którym mogliśmy się oddawać, były angażujące i nie czułem nimi znużenia.
Mówiąc o zaletach muszę uchylić rąbka tajemnicy i powiedzieć co nieco o fabule. Część czwarta koncentrowała się na kryminalnej zagadce powiązanej z tajemniczym legendarnym programem emitowanym o północy. Wedle plotki, osoby pojawiające się na ekranach telewizorów w tym czasie były skazane na śmierć. Bohater, nad którym przejmujemy kontrolę, jest wciągnięty w tę intrygę i stara się zapobiec śmierci swych przyjaciół, używając mocy, które się w nim przebudziły.
Część piąta celuje natomiast w pseudo-superbohaterskie klimaty, opowiadając o członkach samozwańczego gangu, walczącego ze skorumpowanymi politykami czy niebezpiecznymi gangsterami, a wszystko to pod dowództwem kontrolowanego przez nas bohatera, niesłusznie oskarżonego i zmuszonego do przeniesienia się do Tokio, gdzie zakłada właśnie ,,Phantom Thieves”. Obie części posiadały naprawdę intrygującą, pełną zwrotów akcji historię. Ostatecznie świetnie się bawiłem przy obu, choć lekko faworyzuję bliższe mi klimaty piątki.
Hysterical Slap
Niestety, mimo wszystko obie ,,Persony” nie były grami w pełni wad pozbawionymi. Moim podstawowym zarzutem wobec obu tych produkcji była dość nudnawa walka oparta na systemie turowym. Jakkolwiek początkowo jest zabawnie eksperymentować z kombinacjami ataków i umiejętności, tak po dłuższym czasie ograniczona ilość potencjalnych ataków i słabości przeciwników sprawia, że automatycznie podchodzimy do każdego starcia. Co więcej, traci ono na atrakcyjności wprost proporcjonalnie do trwania rozgrywki, a trzeba zaznaczyć, że te gry nie należą do najkrótszych i potrafią wyciągnąć z Waszego życia grubo ponad 100 h.
Co więcej, zapewne wielu nie spodoba się to, że te gry nie pozwalają odkryć wszystkiego za pierwszym razem i aby doświadczyć niektórych elementów konieczne może stać się przejście ich ponownie. Ogólnie granie w ,,Persony” bez poradnika prawie na pewno skończy się tym, że nie uda Wam się osiągnąć kanonicznie prawdziwego zakończenia lub wymaksować wszelkich możliwych relacji.
Ostatnim moim zarzutem jest rozczarowująca praktyka biznesowa związana z dodatkami do części piątej. Mimo posiadania egzemplarza Royal ze smutkiem odkryłem, że kostiumy alternatywne były sprzedawane osobno jako płatne dodatki i nie było osiągalne wewnątrz gry, jak poprzednio w części czwartej. Jeżeli nie przywiązujecie wagi do wyglądu postaci zapewne wzruszycie ramionami. Ja musiałem uznać to za wadę (a najgorsze jest to, że pewnie i tak kiedyś je dokupię 😊).
I am thou…
Ostatecznie serię ,,Persona” polecam każdemu, kto szuka interesującej opowieści posiadającej gęsty klimat i grupę postaci, z którą łatwo się zżyć. Tylko mnie potem nie wińcie, jak te gry wykradną Wam z życia długie godziny.
Patryk Długosz