„Nie, to tylko pożądanie” – „Ciała” Annie Ernaux
AutorstwaRedakcja UJOT FMna 27 kwietnia 2024
Najbardziej bolesną rzeczą w moim życiu są wspomnienia. Potrafię się w nich babrać godzinami, rozdrapuję stare rany, czasem próbuję je spisać i unieśmiertelnić we własnej pamięci. Mimo bólu wszystko pozostaje nadal mną, tym, co buduje moje jestestwo, tworzy moją codzienność. W tej chęci rozłożenia na czynniki pierwsze i utrwalenia wspomnień na kartce łączę się z Annie Ernaux, która swoimi tekstami wraca do przeżytych chwil, tych lepszych i gorszych. Trzy z nich trafiły do zboru Ciała wydanego przez Wydawnictwo Czarne.
Annie Ernaux jest Francuzką, która w 2022 roku zdobyła nagrodę Nobla w dziedzinie literatury. W Polsce oprócz Ciał wydano również Lata oraz Bliskich jej autorstwa. Pisze głównie o sobie i ludziach sobie bliskich, skupiając przy tym uwagę również na emocjach i feminizmie. W jednym ze swoich tekstów przyznaje, jak gigantyczne wrażenie pozostawiła na niej Druga płeć Simone De Beavouir. Na tle jej wspomnień widnieje wojna i bieda – urodziła się bowiem w 1940 roku w rodzinie sklepikarzy. Często przywołuje uczucie bycia gorszą od innych koleżanek – nie tylko ze względu na zarobki rodziców, ale też proste pochodzenie czy bycie chowaną pod kloszem przez matkę, która wywierała na niej presję „dobrego prowadzenia się” i dążenia wysoko w kontekście akademickim.
Teksty Zdarzenie (L’Événement), Pamięć dziewczyn (Mémoire de fille) i Młody mężczyzna (Le Jeune Homme) opowiadają o swoistej pamięci ciała jako organizmu – tego, co przenosi się z nami w kolejne lata czy dekady. Autorka porusza też temat pożądania, dorastania, bólu i przeżywania życia. Kolejno wyruszamy wraz z Annie ulicami Rouen aby dokonać aborcji, próbujemy odnaleźć się na wyjeździe kolonijnym, potem w szkole dla nauczycielek, Anglii i w końcu na uniwersytecie, aby na koniec móc wraz z ponad pięćdziesięcioletnią Ernaux powrócić na chwilę do młodości poprzez romans
z dwudziestokilkulatkiem.
Każda z historii jest wstrząsająca w inny sposób, a opisane są w tak, że miałam wrażenie, że to ja przemierzam zrozpaczona ulice francuskich miast, szukając ukojenia i pomocy. Annie pozostaje jednak obojętna wobec przeszłej siebie – nie szuka rozgrzeszenia ani współczucia, jedynie w kronikarski sposób opisuje, co jej przypadło w udziale, czasem przez zbieg okoliczności, czasem z powodu jej własnych wyborów. Jest w tym rozbrajająco szczera, czego często brakuje wielu autorom opowiadającym swoją własną historię.
Ciała są dla mnie tym bardziej niesamowitym doświadczeniem, że jestem obecnie w podobnym wieku co opisywana Annie – dzisiaj, kiedy to piszę, mam 22 lata, czyli niecałe dwa lata mniej niż Ernaux (wtedy jeszcze Duchesne) kiedy ta poddała się aborcji w „fabryce aniołków”, cztery lata więcej niż dziewczyna, która wkroczyła na teren letnich kolonii obiecując sobie, że właśnie tego lata straci dziewictwo i stanie się kobietą. Do ostatniej Annie brakuje mi jeszcze ponad trzech dekad, ale czy i ja w jej wieku będę mogła na siebie spojrzeć z taką rezerwą, bez bólu i nostalgii, jak na stary film, nie czując się w końcu tamtą – tą, którą jestem teraz? Będę się musiała o tym sama przekonać, czas goni nas wszystkich, obym również mogła doznać tego duchowego spokoju.
Czytanie prozy Annie Ernaux było dla mnie doświadczeniem po części religijnym, a jednocześnie śmiesznie przyziemnym. W jej pisaniu jest cała religia ciała i pożądanie, ale i jego prosta fizjologia. Czytanie Ciał przypomina przeglądanie starego albumu ze zdjęciami – co z tego, że dzisiaj postąpiłabym inaczej? Nawet gdybym chciała, nie mogę dziś uratować tamtej mnie. Zresztą, czy to konieczne? Przecież przeżyłam sama, dałam radę. Dziś mogę ją tylko obejrzeć i o niej pamiętać.
Nana Afua Asante