Nie kupiłem Hitmana 3
AutorstwaRedakcja UJOT FMna 24 stycznia 2021
Zacznijmy od tego, że media społecznościowe są zaprojektowane tak, by prezentować nam treści, maksymalnie spersonalizowane. Wszyscy wiemy jak działają, algorytmy, cookiesy i lajkowanie profilów. Tak się nieszczęśliwie składa, że algorytm wie, że lubię gry, i tak jak przez większość dni w roku nawet się z tego cieszę. Tak są dni, w których jest to moje główne źródło bólu i cierpienia. Niedawno bowiem ukazała się najnowsza część mojej ukochanej (nie boję się użyć tego słowa) serii gier – Hitman. Jak sama nazwa artykułu wskazuje: gry nie kupiłem, więc ten tekst nie jest recenzją. Nie jest też żadną wyliczanką powodów, dlaczego tak uczyniłem. Nie. Ten tekst jest dziennikiem i poradnikiem przetrwania w świecie, który przypomina mi, że nie kupiłem Hitmana 3.
Pierwszy jest Facebook. Masz już gdzieś reklamy, lata oglądania telewizji uodporniły Cię. Jeśli jako dziecko nie dałeś się zmasowanemu ataku lodów o smaku postaci z bajek to i reklamy Cię nie pokonają jako dorosłego. Tylko że jest coś jeszcze: recenzje, przeklinasz dosłownie każdy z 17 fanpagów o grach, który polubiłeś. Dowiedziałeś się bowiem, że Hitman 3 to najlepsza część serii, w którą musisz zagrać. Dowiedziałeś się tego po raz czwarty w ciągu minuty.
Myślisz, że skoro Facebook mnie zdradził, to zajrzysz do swojej hipsterskiej duszy i usiądziesz do Reddita. Reddit dość szybko przypomina Ci, że jesteś członkiem kanału o nazwie (a jakże) Hitman. Paradoksalnie tam znajdujesz pocieszenie, widzisz memy zrobione o ludziach w tej samej sytuacji co Ty. Uśmiechasz się. Nadal czujesz ból i egzystencjalną pustkę. Ale się uśmiechasz.
Sam zaczynasz szukać spoilerów, o fabule. Wierzysz, że jakkolwiek to pomoże zaspokoić ciekawość. Przeglądasz komentarze. Praktycznie każdy, kto zdradza cokolwiek z fabuły najpierw daje milion wykrzykników, ostrzeżeń i zaczyna zdanie od: „Wydaje mi się, że to oznaczało…”. Ja tu przyszedłem dla faktów, nie opinii. „Nie chcemy psuć nikomu zabawy”. Taa jasne.
Na koniec dnia przychodzi refleksja, po oglądaniu tych wszystkich ludzi, którzy grają: czy jeszcze mogę się nazywać fanem. Pytanie, które człowiekowi, który przeszedł poprzednie części po kilka razy (a część czwartą po kilkanaście), zwykle nie przychodzi do głowy. Jednak w przypadku gier pojawia się często. Gry są drogie i wymagają regularnie ulepszanego sprzętu. W odróżnieniu od serialu czy serii filmów, bardzo łatwo wypaść z obiegu. Czy to, że nie zagrałem w żadną część cyklu na premierę sprawia, że jestem fanem w mniejszym stopniu niż człowiek, który z wypiekami w oczach odliczał minuty do premiery? Mimo wszystko, nie wydaje mi się. Będę miał inne doświadczenie i to doświadczenie będzie później, ale będzie i będzie moje. Tylko w swoim czasie, prędzej czy później. Tak.
Kogo ja chcę oszukać, recenzja za miesiąc.
Stankiewicz Szymon
Audycje:
ReAnimowany
Nagi Lunch (zawieszony)