Najlepszy minimalistyczny zespół w Polsce, którego (raczej) nie znacie
AutorstwaRedakcja UJOT FMna 27 stycznia 2022
W zeszły piątek w krakowskim klubie Tu i Ówdzie miał miejsce pierwszy tegoroczny koncert supergrupy Morświn, w skład której wchodzą Małgorzata Tekla Tekiel, Paulina Owczarek oraz Marcin Świetlicki. Mowa o supergrupie, ponieważ dorobek każdego z członków jest co najmniej imponujący.
To kolejny muzyczny projekt, w którym udziela się bodaj najważniejszy spośród rodzimych poetów, mianowicie Świetlicki, który na szczęście nie ustaje w eksplorowaniu przeróżnych muzycznych terytoriów. Paulina Owczarek to uznana saksofonistka związana z Kraków Improvisers Orchestra, członkini duetu Sambar, a ponadto współtworzyła projekt Tajny oraz niesamowicie zjawiskową, niestety efemeryczną, formację Stare Taśmy. W ostatnich dwóch zespołach nawiązała współpracę z pierwszą damą polskiego basu – Teklą – znaną także z zespołów Będzie Dobrze, Soomood, Pudelsi (przejściowo), 52UM, Deuter (również przejściowo), Karpaty Magiczne czy z przedsięwzięcia Janerka na basy i głosy. Świetnie się towarzystwo dobrało, a połączyło je… zamiłowanie do niskich dźwięków.
W niezwykle zatłoczonym, słabo oświetlonym i ostatnio intensywnie przez Świetlickiego reklamowanym klubie, trio dało wspaniały koncert, co tu dużo mówić. Trzonem materiału były utwory z zeszłorocznej płyty Rewolucjaaa. Jeśli słuchacie regularnie audycji Trzecia Strona Płyty, to zapewne wiecie, że została ona wybrana jako najlepszy polski album roku 2021 (recenzję Mateusza Sroczyńskiego można przeczytać tutaj). Na koncertach zespół występuje bez gości, których cała mnogość pojawiła się na płycie, jednak płyta ta broni się na żywo z łatwością, chociaż muzyka najłatwiejsza nie jest.
Chrapliwe recytacje tekstów Świetlickiego doskonale współgrają z improwizacjami Owczarek na saksofonie barytonowym oraz z kakofonią głębokiego, momentami hałaśliwego i przejmującego basu Tekli. Chociaż podczas wykonywania Polski 9 trochę brakuje wstępu zagranego na garnkach strojonych z Olkusza. Niestety grający na nich na płycie Tomasz Chołoniewski zmarł rok temu. Niezmiennie porwały za to sklepymięsowędlinydrób i kadzidlany dym z grilla, które powoli wchodzą do języka za sprawą zręczności poetyckiej wokalisty. Poza Polską 9 – same Morświnowe hity łamane na antyhity, bo mam wrażenie, że każda piosenka z płyty stała się dla fanów kultowa, ale hitowego potencjału na szczęście nie mają wcale. Stary skończony wypadł jeszcze bardziej agresywnie niż na płycie, Mowa nienawiści dostała więcej improwizowanych wstawek, Nieuf bez zaskoczenia uplasował się jako intro koncertu.
Ale, ale! Pojawiły się też utwory, których na płycie nie ma. Takie jak ten o milionie małych, białych mrówek, mający wyjątkowo mocny i poruszający przekaz. Gdy zespół dociera do punktu kulminacyjnego – czapki z głów. Cała sala przechodzi emocjami. Podobnie zresztą w płytowej piosence dla Roberta Brylewskiego, czyli porywającym epitafium RB.
Z nowych rzeczy – Świadkowie albo nasza mała stabilizacja z kompilacji poświęconej Różewiczowi wydanej w grudniu nakładem Karrot Kommando, ze spóźnionym udziałem wokalnym Tekli na bis. Ponadto utwór-improwizacja pt. Drobna zmiana, w którym Marcin Świetlicki z udziałem samej tylko Pauliny Owczarek (fenomenalnej zresztą), opowiada o szpaku i bocianie, oraz stawia naprawdę fundamentalne pytania – kto to widział, żeby dorosły mężczyzna miał dziewczynę z Nowej Huty? Akcenty humorystyczne w stylu Świetlickiego pojawiały się niejednokrotnie, jednak warto zwrócić też uwagę, jak czule zwracał się do nagłośnieniowca Piotrusia, będącego na co dzień barmanem w Klubie Baza. Ciekawostką niech będzie fakt, iż w Morświnie Świetlicki używa dwóch mikrofonów.
Występ zakończył się niespodziewanie szybko, ale nie dlatego, że Morświn zagrał krótko, tylko dlatego, że tłum został wciągnięty przez muzykę zespołu do głębi. Jeśli ktoś był kiedyś na koncercie jakiegoś projektu z udziałem Świetlickiego, ten wie, że klimat jest zawsze niepowtarzalny i bardzo specyficzny. Tutaj minusem była jedynie niewielka sala. Ponadto, jeśli ktoś kiedyś był na koncercie Świetlickiego, ten wie, że się byle jakimi muzykami nie otacza. Morświn jest na to kolejnym dowodem i tak naprawdę całej trójce się wielkie uznanie należy.
Przecież ten improwizujący z lekkością saksofon barytonowy Pauliny Owczarek naprawdę robi wrażenie, a Tekla gra na basie tak, jakby grała jednocześnie na co najmniej kilku takich basach (liczba efektów do ogarnięcia w trakcie takiego koncertu przyprawia o zawrót głowy) i udowadnia, że jest basistką, która naprawdę się wyróżnia niepodrabialnym stylem.
Miejmy nadzieję, że koniec wszelkiej aktywności z tekstu piosenki Tyk tyk nie dotknie Morświna. Od Tekli dowiedziałem się, że wiosną ruszają na podbój polskiego wybrzeża, ale powtórka koncertu w Krakowie byłaby bardzo mile widziana. Podobno nawet nowa płyta powstaje już w głowach muzyków. Nie możemy się doczekać!
Mateusz Sroczyński