Właśnie gramy

Tytuł

Wykonawca


Krawczyk, którego (nie)znacie

Autorstwana 6 kwietnia 2021

5 kwietnia wypłynął parostatkiem w piękny rejs na drugi brzeg. Uwielbiany przez pokolenia, mając charyzmę, piękny głos i pogodę ducha, kradł serca milionów Polaków. Śpiewał, że przemierzył cały świat od Las Vegas po Krym. Chciał nam dać coś dobrego, dał całego siebie. A przecież wszystko mogłoby się potoczyć inaczej. Mały Krzyś był o włos od wywózki na Syberię, a dorosły Krzysztof często popełniał błędy i mówiąc o tym, nie owijał w bawełnę. W jednym z wywiadów powiedział: Proszę pamiętać, że w moim przypadku nie ma tematów tabu, może pani pytać o wszystko.

Zacznijmy więc od początku: jest rok 1953, mały Krzyś ma już 6 lat i siedzi z tatą w tramwaju. Przebrany jest w strój kowboja, a w rękach trzyma dwa pistolety. W przedziale zaczepia go inny pasażer:

– No, chłopczyku, jakie masz ładne pistolety, gdzie jedziesz?
– Jadę na wojnę.
– Kogo będziesz bił?
– Bolszewików.

W tym momencie motorniczy ostro hamuje zatrzymując pojazd, a ojciec bierze go szybko na ręce i wyskakuje z tramwaju uciekając przed zatrzymaniem.

Przed rozpoczęciem kariery muzycznej, Krawczyk zaliczył rolę epizodyczną w filmie pt. „Szatan z siódmej klasy”: Grałem harcerza, byłem nawet najbardziej autentycznym harcerzem, bo grałem we własnym spranym mundurku. Ta rola miała 14 dni zdjęciowych i zarobiłem wtedy, jak na tamte czasy, ogromną kwotę 3 tys. złotych. (…) Po szatanie miałem jeszcze wiele epizodów z filmem, zawsze jako statysta. Ojciec nawet zaczął oswajać się z myślą, że nie będę pianistą wirtuozem, bo nie chciało mi się ćwiczyć, tylko aktorem. Miałem nawet skrypty egzaminacyjne, ale do egzaminu nie przystąpiłem, bo dla kobiety chciałem zostać wojskowym.

Raksa

To one odgrywały w jego życiu ogromną rolę (na zdjęciu obok Pola Raksa, jego pierwsza miłość, którą poznał na planie „Szatana z siódmej klasy”). Krawczyk był 3 razy żonaty i jak sam przyznaje, nie był wzorowym mężem. Wiele razy zdradzał swoje partnerki, wyznał, że rozpad pierwszego i drugiego małżeństwa w ogromnym stopniu był spowodowany jego postępowaniem. Chociaż śpiewał w jednej ze swoich piosenek, że nie żałuje nic, to zapytany o to, czego się wstydzi, odpowiedział: Byłem poligamistą, podobnie jak 90 proc. moich kolegów. Usunięcie dziecka wtedy traktowane było jak usunięcie pryszcza. Spowiadałem się z tego i już nie czuję się winny. Nie miałem świadomości, że w ten sposób odbieram komuś życie. Byłem głupi. Na szczęście pan Bóg strzegł mojego syna, bo jak z jego matką szliśmy usunąć ciążę lekarz powiedział: „Proszę się jeszcze raz poważnie zastanowić„.

Krawczyk również nie stronił od alkoholu czy narkotyków. Apogeum ich nadużywania osiągnął wyjeżdżając do Stanów Zjednoczonych w latach 80. Grał tam m.in. w Chicago, Las Vegas czy Indianapolis, oprócz tego dorabiał jako barman, taksówkarz czy robotnik fizyczny: Miałem takie cugi, że pół roku nie trzeźwiałem. (…) Ciągnąłem koks dzień w dzień i zacząłem krwawić z nosa. Poszedłem do znajomego lekarza. A on mi mówi: „Nie martw się, wstawię ci plastikowe płytki do nosa i będziesz mógł ciągnąć do końca życia”. Jak podał cenę – 16 tys. $ – to sobie odpuściłem.

Chciał wyjść na prostą, jednak narkotyki zamienił na lekarstwa. To Ewa, jego trzecia żona, pomogła mu uporać się z demonami przeszłości: Ewunię poznałem w momencie totalnego rozbicia psychicznego. Uciekałem w narkotyki, nadużywałem lekarstw. Aż pojawiła się kobieta cud, która wyrzuciła mi te wszystkie świństwa i powiedziała: Ja będę twoją lekomanią. To był związek dojrzałego, doświadczonego przez życie faceta z młodą, piękną kobietą z prowincjonalnej Polski. Nie mogłem zdobyć jej na urok polskiej gwiazdy, bo ona po prostu nie wiedziała, kim ja jestem. Bo w czasach kiedy w Polsce odnosiłem sukcesy, ona biegała po wiejskiej łące i nie miała stałego dostępu do telewizora, a jeśli tak, to ten telewizor musiał być źle ustawiony, bo Ewa myślała, że jestem niski i gruby.

Dzięki żonie zerwał ze swoimi nałogami i odzyskał wiarę w Boga, którą stracił, mając 16 lat podczas pogrzebu ojca. Wspomina to tak: Ja sobie w myślach powiedziałem: „Nie ma Boga, bo gdyby on był, to by mi nie zabrał taty”. Wtedy przestałem chodzić do kościoła i konsekwentnie przez 24 lata nie chodziłem.  (…)  Wszystko się zmieniło, kiedy poznałem żonę. To się zbiegło z moim wewnę-
trznym przeobrażaniem, dziś wiem, że przemawiał do mnie Bóg
we własnej osobie, to on mi zesłał Ewę. Zaczęło się od zapalania czerwonego światełka na różne sprawy, w końcu zupełnie się nawróciłem. Do dziś wożę w samochodzie Biblię. Jak mam doła, to otwieram sobie w dowolnym miejscu, czytam i już mi dobrze
.

Pytany o to, jak długo zamierza śpiewać, odpowiadał: Tak długo, dopóki ludzie będą chcieli mnie słuchać. Żeby jeszcze ci moi kochani słuchacze do sklepu poszli… Bo moje pokolenie w ogóle nie kupuje płyt, do sklepów muzycznych wchodzą same siuśmajtki. Ludzie muszą zrozumieć, że jeśli chcą, aby ten Krawczyk dalej się bujał na scenie, to muszą pójść do sklepu po płytę.

Spóźniliśmy się, Bóg nas wyprzedził. Pewnie już nie mógł wytrzymać słuchania anielskiego alleluja i wziął naszego marynarza, który teraz śpiewając w chwale zawstydza tamtejsze anioły. Na szczęście nam na ziemi zostawił po sobie piękne piosenki, dzięki którym będzie nas przytulać do siebie i ocierać łzy pod osłoną nocy.

Maja Nowakowska

www.youtube.com/watch?v=KOY_05KwJYk

Bibliografia:

https://nto.pl/bylem-w-szponach-demona-z-krzysztofem-krawczykiem-rozmawial-krzysztof-zyzik/ar/c13-3949183 

https://plejada.pl/newsy/krzysztof-krawczyk-nie-zyje-przypominamy-szczery-wywiad-artysty-dla-plejady/5xmyc9h 

https://en.wikipedia.org/wiki/Krzysztof_Krawczyk


Kontynuuj przeglądanie

Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Do jej poprawnego działania wymagana jest akceptacja. Polityka cookies

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close