Komi-san i jej problemy z komunikacją. Recenzja mangi
AutorstwaRedakcja UJOT FMna 22 grudnia 2020
Komi Shouko jest licealistką o dostojnym wyglądzie, posiada świetne oceny, a rówieśnicy ją podziwiają. Można by rzec, że jest ona osobą mającą po prostu wszystko, gdyby nie jeden, tyci problem. Komi nie ma przyjaciół, a przez swą nieśmiałą naturę boi się odezwać do kolegów i koleżanek z klasy. W wyniku przypadku zwyczajny student, Tadano Hitohito, dowiaduje się o jej problemie i postanawia pomóc jej spełnić marzenie o nawiązaniu stu znajomości. Tak właśnie zaczyna się jedna z najlepszych mang*, jakie czytałem. Przygoda zupełnie zwyczajna, a jednak urocza w swej prostocie.
Perła w koronie japońskiego komiksu
“Komi Can’t Communicate” jest mangą, za której historię i szatę graficzną odpowiada Oda Tomohito. Jakkolwiek idea stojąca za fabułą nie wydaje się być szalenie interesująca, tak jej realizacja jest fenomenalna. Cudowna relacja między protagonistami, rozwój ich osobowości i ciągle powiększająca się galeria postaci pobocznych to zdecydowanie najlepsze elementy tego japońskiego komiksu.
Jak już wspomniałem i zapewne wielokrotnie powtórzę: całość jest zwyczajnie urocza. Koncept biednej introwertyczki, która po prostu chce mieć przyjaciół i chłopca, który z sympatii pomaga jej w tym procesie jest czymś, co na papierze może nie brzmi rewolucyjnie, jednak w samej opowieści sprawdza się wyśmienicie.
Pomagają w tym także fenomenalne rysunki, a charakterystyczny styl autora czyni z kadrów małe perełki, które same z siebie przebiły się do popkultury i obecnie funkcjonują jako memy w środowisku fanów mangi i anime. Co więcej, postaci po prostu wyglądają bardzo dobrze, i polecam lekturę “Komi Can’t Communicate” nawet osobom nie przepadającym za mangami. Tu mimo braku kolorów rysunki są bardzo czytelne, humorystyczne i zwyczajnie ładne.
Wspomniałem, że projekty postaci są urocze, a kocie uszka, które pojawiają się i znikają w losowych momentach, cudowne?
Pominąwszy wszystkie powyższe zachwyty sądzę, że bez wątpienia największą zaletą mangi jest jej klimat zwyczajnego życia, oraz pewien realizm sytuacji, w jakich znajdują się bohaterowie. Moimi ulubionymi rozdziałami były te nie dotyczące jakichś spektakularnych punktów przełomowych w historii, ale te, w których Komi zajmowała się prozaicznymi czynnościami. Jest nawet cały rozdział poświęcony temu, jak dziewczyna sadzi sobie pomidorka (i przezwyciężając nieśmiałość mówi mu, żeby szybko urósł). Tak, to tego typu krótkie rozdziały zadecydowały, że “Komi Can’t Communicate” podbiła moje serduszko.
Nic nie jest idealne
Niestety, nawet dzieło Ody Tomohito nie jest wolne od wad. Podstawową, raczej drobną niedogodnością, która przeszkadzała mi w lekturze, była niekonsekwencja w długości rozdziałów. Zdarzały się długie historie, których akcja moim zdaniem była lekko przeciągnięta, a krótsze perełki, takie jak wspomniana historia z pomidorami pojawiały się rzadziej, niż bym chciał.
Warto też mieć w głowie, że manga w pewnym momencie zaczyna wchodzić w konwencję romansu. Robi to naprawdę naturalnie i interesująco. Jeśli jednak nie znosicie rozwoju relacji miłosnych to z góry ostrzegę, ponieważ sama manga nie daje przez długi czas takich przesłanek. A sam wątek pojawia się w późniejszym etapie historii, gdy czytelnik jest już zaangażowany i zwyczajnie lubi wszystkich bohaterów.
Na koniec trzeba powiedzieć, że “Komi Can’t Communicate” jest dość długą historią. Na ten moment posiada 281 rozdziałów, do tego manga jest wciąż publikowana, więc liczba ta wzrośnie. Jeśli wciągniecie się w lekturę, lepiej zarezerwujcie sobie trochę wolnego czasu.
Po prostu urocze
Jeśli więc nigdy nie interesowaliście się mangą, to być może Komi przekona was do dania szansy temu medium. Historia ta mnie osobiście wciągnęła na całego i stała się jedną z moich ulubionych lektur w ogóle (wliczając literaturę i komiks). Mam nadzieję, że i Wy dołączycie do grona 100 znajomych Komi-San.
* Manga – rodzaj japońskiego komiksu, najczęściej wykonany za pomocą czarno-białego tuszu, bez użycia kolorów. Czytana od prawej do lewej, co początkowo wydaje się dziwne, ale łatwo można się przyzwyczaić.
Patryk Długosz