Jak bounce’ować w fotelach? – koncert Meek, Oh Why? w teatrze VARIETE
AutorstwaRedakcja UJOT FMna 25 października 2022
Niewiele osób zdziwiłoby się, słysząc o koncercie w teatrze, przecież takie wydarzenia nie są niczym niezwykłym. Jednak… co jeśli mowa o występie grupy łączącej hip-hop i muzykę elektroniczną z jazzem, a większość ich utworów przybiera formę rapu? Pierwszym miejscem kojarzącym się z atmosferą odpowiednią dla takich koncertów – przynajmniej dla mnie – był klub muzyczny albo scena na festiwalu plenerowym. Może to jedynie moje indywidualne odczucia wiążące się z faktem poznania grupy Meek, Oh Why? właśnie podczas koncertu w trakcie letniej trasy koncertowej (po którym zajrzałam do serwisów streamingowych, żeby móc poznać więcej ich utworów). Nie mniej odnoszę wrażenie, jakoby sami muzycy także byli przyzwyczajeni do występów w innej scenerii. Mikołaj Kubicki – lider zespołu – zwrócił uwagę podczas koncertu na miejsce, w którym się znajdowaliśmy: poprosił widownię, żeby wykorzystała niezwykłe okoliczności i zamiast bounce’ować, wsłuchała się w treść oraz linie melodyczne utworów.
Muszę przyznać, że moje obawy przed koncertem, pytania: „Jak to będzie wyglądać w teatrze?”, „Ciekawe jak ten klubowy klimat przeniosą na scenę?” były całkowicie bezzasadne. Minimalistyczna scenografia, na którą składało się oświetlenie sceniczne i duże pionowe reflektory ustawione za zespołem stworzyły atmosferę klubu jazzowego z tą różnicą, że odbiorcy nie siedzieli przy stolikach ze szklankami w ręku, a w fotelach na widowni – oczywiście bez napojów. Ruchome światła, wychodzące często także poza scenę, uderzały widzów po oczach, co również dawało namiastkę obecności w klubie. Bounce, do którego popycha muzyka Meek, Oh Why?, tym razem zastąpiły delikatnie kiwające się głowy i podrygujące nogi. Raz czy dwa pojedynczy odważni próbowali podnosić ręce w górę i kołysać się w rytm dyktowany ze sceny przez kwintet, ale te przebłyski szybko gasły niepodchwycone przez innych. Nie znaczy to jednak, że koncert był słaby czy ludzie źle się bawili – z gromkich braw na zakończenie wnioskuję, że występ spodobał się wszystkim tak bardzo jak mi samej.
Recenzując koncert zespołu, nie mogę nie wymienić jego członków: o Mikołaju Kubickim – liderze grupy – wspomniałam już wcześniej, dodam więc tylko, że pisze muzykę, układa teksty, śpiewa je (i rapuje), a poza tym gra na trąbce. Razem z nim występują: Mateusz Hulbój (wokal, elektronika live), Wawrzyniec Topa (basówka, synthy basowe), Maciej Porada (piano, elektronika live, wokal) oraz Karol Szczygieł (pad perkusyjny, crash, elektronika live). Muszę przyznać, że anielskie chórki Maćka i Mateusza rozkochały mnie w sobie już latem, a koncert w teatrze VARIETE jedynie pogłębił tę miłość.
Minusy? Raczej ciężko było o nie podczas wtorkowego koncertu. Mogę tylko powiedzieć, że na początku występu pojawiły się jakieś problemy z mikrofonem podpiętym do trąbki Mikołaja, więc na scenie dwukrotnie pojawił się akustyk zmieniający szybko kabelki. Ale przecież takie są uroki muzyki na żywo!
Polecam Wam z całego serca twórczość Meek, Oh Why?. Koniecznie wsłuchajcie się w teksty (część z nich odnosi się do Krakowa – Mikołaj Kubicki studiował na krakowskiej Akademii Muzycznej), a przy najbliższej okazji wybierzcie się na koncert. Od razu ostrzegam – zespół planuje teraz przerwę, nie wiadomo kiedy wrócą na sceny, tym bardziej śledźcie ich następne kroki. Sprawdźcie też ofertę VARIETE – w ramach Jesieni koncertowej wcześniej na ich deskach wystąpił Adam Nowak, może zaskoczą nas czymś jeszcze?
Krystyna Kowalewska