Właśnie gramy

Tytuł

Wykonawca


Dear Diary… It could’ve been better

Autorstwana 12 marca 2020

Recenzja serialu ,,I am not okay with this”

Serial I am not okay with this (To nie jest ok) był jedną z najbardziej wyczekiwanych lutowych premier Netflixa. Nic dziwnego. Połączenie sił producentów Stranger Things i reżysera The End Of The F***ing World, dwóch najbardziej kasowych produkcji tejże platformy, sprawiło, iż fani obu dzieł niecierpliwie wyczekiwali pojawienia się hybrydy tych dwóch odmiennych uniwersów. Wydawać by się mogło, że taka fuzja nie może się nie udać. Czy na pewno? 

Główna bohaterka, Sydney Novak, jest (nie)typową nastolatką, która poza zwykłymi młodzieńczymi problemami musi mierzyć się z traumą po stracie ojca. Do tej mieszanki trudności dochodzi nieradzenie sobie z emocjami, takimi jak gniew, smutek czy frustracja. I am a boring, seventeen-year-old white girl. I’m not special. […] I keep losing my temper. I don’t want to but it just spills out – opowiada o sobie z offu Syd.

W celu uporania się z wahaniami nastroju, szkolna psycholog radzi dziewczynie rozpoczęcie pisania pamiętnika. Bohaterka początkowo z dystansem zapisuje to, co czuje i co się u niej dzieje. Powoli odkrywa też, że nosi w sobie coś niepokojącego, posiada supermoce, których nie potrafi kontrolować. Jej życie stanie się z tego powodu jeszcze trudniejsze, chociaż już wcześniej do najłatwiejszych nie należało. 

U boku Sophii Lillis, grającej Sydney, występują Sofia Bryant w roli Diny, jej najlepszej przyjaciółki, Wyatt Oleff – dziwnego sąsiada, oraz Aidan Wojtak-Hissong – młodszego brata, Liama. Nie bez powodu wymieniam tutaj tych młodych aktorów, którzy stworzyli w I am not okay with this fenomenalne kreacje. Zakochałam się w tych mniej lub bardziej oryginalnych postaciach. Niestety nie mogę tego powiedzieć o samej historii. Tutaj przejawia się, w moim odczuciu, problem niezbyt udanego połączenia akcji na miarę Stranger Things z niesamowitym klimatem The End Of The F***ing World. Miałam trochę wrażenie, że to wszystko gdzieś już widziałam. Sam dramatyzm fabuły został nie do końca dobrze rozplanowany, co niespecjalnie dziwi przy tak niewielkiej liczbie odcinków i co może również wynikać z ogromnej liczby scenarzystów tworzących poszczególne fragmenty. Te drobne elementy nie zmieniają jednak faktu, że produkcję ogląda się bardzo dobrze, przede wszystkim dzięki zdjęciom Justina Browna, ale także poprzez wyraziste postaci, próbujące przełamywać pewne stereotypy, i genialny soundtrack. W XXI wieku, kiedy nikt nie ma czasu na nic, mocną stroną I am not okay with this, podobnie jak The End Of The F***ing World,  jest długość odcinków. Każdy z nich trwa około dwudziestu minut. Twórcy postawili wszystkie karty na jakość, a nie na ilość. I dobrze. 

Liczę na to, że w kolejnym sezonie, którego realizacja jest bardzo prawdopodobna, narracja zostanie poprowadzona podobnie jak w The End Of The F***ing World, oraz że serial będzie bardziej mroczny, jak w dalszych sezonach Stranger Things.

Tekst: Julia Mikzińska

Oznaczono, jako

Kontynuuj przeglądanie

Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Do jej poprawnego działania wymagana jest akceptacja. Polityka cookies

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close