Właśnie gramy

Tytuł

Wykonawca


Częstochowski bat smagnął również Mistrza. Podsumowanie 15 kolejki Ekstraklasy

Autorstwana 2 listopada 2022

W długi weekend hellowenowo-dziadowo-wszystkoświąteczny (niepotrzebne skreślić) rozegrana została 15 seria gier Ekstraklasy. Najważniejszym wydarzeniem było starcie poznańsko-częstochowskie w stolicy Wielkopolski. Nie było to jednakże jedyne obfitujące w emocje miejsce. Mnóstwo bramek padło w Białymstoku i Legnicy, wszystkie czarne konie tego sezonu zostały sprowadzone na ziemię, a w strefie spadkowej doszło do przemeblowania.

*****

W niedzielny wieczór na stadion mistrza Polski w Poznaniu przyjechał najpoważniejszy kandydat do zdobycia tegorocznego czempionatu, Raków Częstochowa. Pomimo znacznej różnicy w tabeli między obiema ekipami zapowiadał się jeden z najważniejszych meczów jesieni. Ewentualna porażka sprawiłaby, że Lech, nawet wygrywając zaległy mecz z Miedzią, mógłby pożegnać się z zimowaniem w pierwszej czwórce. Raków natomiast, aby utrzymać spokojną, siedmiopunktową przewagę nad Legią, również nie chciał sobie pozwolić na potknięcie. Rezultat tego spotkania miał być jedną z najważniejszych składowych ostatecznego układu czuba tabeli.

Na początku trudno było zobaczyć przewagę którejkolwiek z drużyn. Dogodnych sytuacji poza rzutem wolnym Iviego Lopeza w pierwszym kwadransie nie zobaczyliśmy. Lech starał się konstruować pozycyjne ataki, ale klepał głownie po własnej połowie, przyduszony wysokim, agresywnym pressingiem Rakowa. Poznaniacy odgryzali się tym samym, więc zarówno Marek Papszun z perspektywy ławki jak i ukarany zawieszeniem za żółte kartki John van der Brom z perspektywy trybun, oglądali początkową konstrukcyjną bezpłodność swoich zespołów. 

Później inicjatywę przejął Lech. Po kombinacyjnej akcji pięknie do woleja sprzed pola karnego złożył się Sousa, ale Kovacević złapał piłkę z minimalnym trudem. Chwilę później z piłką na środku pojawił się Filip Szymczak i idealnym podaniem prostopadłym wypuścił za linię obrony Ishaka. Kapitan Lecha przegrał jednak pojedynek z bośniackim bramkarzem, który błyskawicznie skrócił kąt i zablokował uderzenie. Raków odgryzł się groźnym uderzeniem Nowaka z pola karnego, ale piłkę, po rykoszecie, złapał czujny Bednarek.

Pomimo agresywnej gry, kilku niezłych okazji i ewidentnego zaangażowania ze strony obu zespołów pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem. Spotkanie było wyrównane. Najbardziej wyróżniał się Filip Szymczak, który obwiniać o brak asysty może jedynie świetnego Kovacevića.

Wynik w drugiej połowie został bardzo szybko otwarty przez Raków, a konkretniej przez Patryka Kuna. Wszystko zaczęło się od straty rozgrywającego do tego momentu świetne zawody Szymczaka na rzecz Gutkovskisa pod polem karnym Poznaniaków. Następnie dopadł do futbolówki Bartosz Nowak, który sprytnym podaniem prostopadłym za linię obrony Lechitów wypuścił wchodzącego w pole karne z lewego skrzydła Kuna. Ten podbiegł w okolice piątki i z ostrego kąta przelobował skracającego kąt Bednarka. Goście wyszli na prowadzenie w 49 minucie. 

Był to jednak mecz niebanalny i pomimo tego, że Raków tuż po strzelonej bramce znacznie uspokoił grę i stłumił dynamikę Lecha, to na 0:1 się nie skończyło. W minucie 68 trwało kolejne, niezbyt groźne oblężenie Częstochowskich murów. Po dośrodkowaniu z wolnego bezpańską piłkę zebrał Skóraś. Wtedy jednak, niczym sienkiewiczowska kolumbryna, naciskany przez Wdowiaka, oddał potężny strzał z odległości około 20 metrów. Jego uderzenie poszło idealnie między obrońcami Rakowa i wylądowało tuż przy lewym słupku bramki Kovacevića, który po 9 meczach z czystym kontem musiał skapitulować. Ale jak już kapitulować, to właśnie po takich strzałach, jak ten Skórasia z 67 minuty. Stadiony świata.

Potem gra tylko się rozkręcała. Obie drużyny chciały zgarnąć całą pulę, a zmęczenie wzrastało, na boisku zrobiło się więc więcej miejsca. W 80 minucie Raków rozegrał fantastyczną drużynową akcję, ale uderzenie Patryka Kuna z woleja wylądowało na poprzeczce. Dobitka Piaseckiego zaś poleciała wysoko nad poprzeczką. Tak zagotowało się wówczas w polu karnym Lecha, że trzech zawodników Rakowa wobec bezradnych obrońców zrobiło łącznie 5 kontaktów z piłką, wzajemnie się asekurując i odgrywając ją sobie. 

Raków miał potem jeszcze kolejne okazje. W 86 minucie znakomitą szansę po dośrodkowaniu Lopeza miał Arsenić, ale jego uderzenie głową trafiło wprost do rąk Bednarka. W 89 minucie Raków nawet zdobył bramkę, ale ta nie została uznana, bo ostatnie podanie Fabian Piasecki wykonał za pomocą dyskretnego trącenia piłki ręką. Wreszcie jednak szczęście uśmiechnęło się do Rakowa i polskiego napastnika. W 94 minucie z rzutu wolnego w prawym narożniku boiska piłkę ostro na pierwszy słupek wrzucił Ivi Lopez. Tam główką do bramki skierował ją właśnie Piasecki. Cała ta akcja bramkowa trwała bodajże niecałą sekundę. Prosta piłka to piłka zwycięzców.

Raków zwyciężył z Lechem w Poznaniu 1:2. Był lepszym zespołem na przestrzeni całego spotkania i zwycięstwo jest zasłużone. Szczególne emocje rozbudziła końcówka, lecz Lech został wówczas całkowicie sprowadzony do parteru i w zasadzie grali wówczas już tylko Częstochowianie. Ostatnie dwa tygodnie nie były najlepszym okresem dla Kolejarza. Odpadnięcie z Pucharu Polski, remis z Cracovią, zmarnowanie szansy na pewny awans z grupy Ligi Konferencji- nie jest dobrze. John van der Brom zyska w moich oczach łatkę nielichego cudotwórcy, jeśli uda mu się przegrupować zespół na ostatniej prostej przed przerwą mundialową i zdobyć komplet punktów w Ekstraklasie oraz nie przegrać z Villarealem. Na ten moment, Lech nie dojeżdża ani kadrowo, ani mentalnie do rywalizowania o najwyższe cele.

*****

Piętnasta seria gier rozpoczęła się tryumfem Pogoni Szczecin, która przyjechała do Legnicy na starcie z tamtejszą Miedzią. Choć to gospodarze otworzyli wynik, Pogoń dość szybko odpowiedziała, a konkretnie odpowiedział Sebastian Kowalczyk, który skradł show. Trzy bramki i asysta młodego środkowego pomocnika dały ostatecznie zwycięstwo Portowcom wynikiem 2:4. 

W piątkowy wieczór Górnik Zabrze rozgromił u siebie będący w świetnej formie Widzew Łódź aż 3:0. Dzięki temu zwycięstwu Zabrzanie odskoczyli trochę od strefy spadkowej i zakończyli serię 4 ligowych meczów bez zwycięstwa. Dublet ustrzelił Szymon Włodarczyk a jedną bramkę dorzucił Lukas Podolski.

W meczu między dwoma zespołami z dna tabeli Piast Gliwice, już pod wodzą nowego trenera, Aleksandara Vukovića, zremisował z Koroną Kielce 1:1. Wynik, który nie satysfakcjonuje nikogo i sprawia, że oba zespoły znajdują się teraz w strefie spadkowej, którą dzięki trzeciemu zwycięstwu z rzędu opuściła wreszcie Lechia Gdańsk. Gdańszczanie pokonali Stal Mielec 1:0.

Jagiellonia Białystok uległa Legii Warszawa aż 2:5. W tym meczu hat-trickiem popisał się Josue, który pozazdrościł chyba wyczynom Sebastiana Kowalczyka i postanowił również pokazać swój talent strzelecki. Z dobrej strony pokazał się również Filip Mladenović.

Wisła Płock przegrała 1:2 ze Śląskiem Wrocław. Zwycięską bramkę dla notujących dość kiepski sezon Wrocławian zdobył w 90 minucie Olsen.

Warta Poznań wyszła zwycięsko ze starcia wśród radomskich mgieł z tamtejszym Radomiakiem. Ostateczny wynik to 2:3 dla gości. Mecz zostanie chyba najbardziej zapamiętany nie emocjami i dużą liczbą goli, a raczej samobójem bramkarza Radomiaka, młodego Gabriela Kobylaka, który nieudanym przyjęciem wpuścił piłkę do bronionej przez siebie bramki.

Cracovia wygrała swój wyjazdowy mecz z Zagłębiem Lubin 0:2. Pasy trzymają się górnej części tabeli, ale chyba już zanadto oddaliły się od walki o europejskie puchary. Po meczu trener Miedziowych, Piotr Stokowiec, wdał się w żywiołową „dysputę” z kibicami Zagłębia, wyrzucając im brak szacunku do jego pracy i osoby. Jako przykład swoich osiągnięć podał to, że Ci nie muszą jeździć* teraz na mecze do Niepołomic (jako wyznacznika krainy nieskażonej cywilizacją). Kibice pierwszoligowej Puszczy Niepołomice odpowiedzieli kukłą trenera Stokowca na swoim ostatnim meczu, na której znajdowała się dość bezpośrednia sugestia, że szkoleniowiec Miedziowych powinien sam nauczyć się szacunku, nawet wobec „jakichś Niepołomic”, zanim zacznie go wymagać wobec siebie.

*Piotr Stokowiec użył dużo mocniejszego słowa, którego ja w moim pełnym pruderii tekście nie przytoczę.

Jan Woch

Oznaczono, jako

Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Do jej poprawnego działania wymagana jest akceptacja. Polityka cookies

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close