Czarny feminizm i intersekcjonalność – wywiad z Kają Katańską, redaktorką prowadzącą „Dzienników Raka” Audre Lorde
AutorstwaRedakcja UJOT FMna 2 grudnia 2022
Nana Asante
Dzień dobry.
Kaja Katańska
Halo, cześć, dzień dobry!
Nana Asante
W tym roku, 17 listopada, obchodziliśmy 30-lecie śmierci autorki. Czy decyzja o wydaniu tej książki akurat teraz była świadomą decyzją ze względu na taką ważną rocznicę, czy po prostu jest to szczęśliwy przypadek?
Kaja Katańska
Jest to po prostu szczęśliwy zbieg okoliczności! Kupując prawa, nawet o tym nie wiedziałyśmy. Jedyne, co było zaplanowane to premiera książki w październiku, Miesiącu Świadomości Raka Piersi, ale jeżeli chodzi o rocznicę śmierci Audre Lorde, to tak się po prostu złożyło.
Nana Asante
Pani Natalia Moskal, która jest wydawczynią Dzienników raka, powiedziała, że czekała na polskie wydanie od 2014 roku, aż w końcu sama zadecydowała o tym, że wyda tę książkę. Jak więc wyglądał ten cały proces wydawniczy?
Kaja Katańska
Wiem, że dla Natalii to był wybór osobisty, dlatego że studiowała anglistykę i tam zetknęła się z twórczością Audre Lorde. To Natalia była redaktorką inicjującą, potem musiałyśmy to oczywiście przemyśleć i przedyskutować. Wydaje nam się, że książka bardzo mocno wpisuje się w profil naszego wydawnictwa, które powstało z potrzeby dawania głosu kobietom, które nie są wystarczająco znane na polskim rynku. Tak przywróciłyśmy do polskiej pamięci czytelniczej Ester Kreitman, która była siostrą Noblisty, a w zasadzie nikt w Polsce nie znał jej twórczości [Ester Singer Kreitman, siostra noblisty Isaaca Bashevisa Singera i pisarza Izraela Joszuy Singera. Pochodzą z rodziny polskich Żydów, cała trójka opuściła kraj, zmarli na obczyźnie. PRZYP. RED.]. Tak samo eseje Ruth Bader Ginsburg, która jest w Polsce znana jako postać pochodząca ze współczesnej historii Ameryki, ale niekoniecznie za sprawą własnych słów.
Dlatego, kiedy Natalia wpadła na pomysł wydania książki Lorde, to wpasowała się w to, co chcemy robić, co chcemy na polski rynek wydawniczy wprowadzać. Poza tym wydaje mi się, że to też pasowało do „trendu”, który się pojawił, „szału” na czarny feminizm, który zaczął się bodaj w 2021 roku. Wydawnictwo Karakter wydało Kobiety, rasa, klasa Angeli Y. Davis, Krytyka Polityczna – Bell Hooks, Cyranka wydała Roxane Gay i to wszystko wpasowało się w potrzebę, którą ja tłumaczę sobie tym, że literaturę postkolonialną mamy już w zasadzie przerobioną – mamy Toni Morrison, Zadie Smith czy zsamplowaną nawet w piosence Beyoncé Chimamandę Ngozi Adichie, a nie wiemy tak naprawdę, skąd one się wzięły. Myślę, że teraz jest czas na te teksty – niefabularne, które świadczą o rodowodzie tych bardzo popularnych autorek.
Nana Asante
Ja się strasznie cieszę, że kwestie intersekcjonalności feminizmu są w końcu poruszane – i w Polsce, i w USA. Chociaż chciałam zwrócić uwagę na to, że w Polsce jeszcze rzadko kiedy mamy taki prawdziwy siostrzany feminizm. Chciałabym nawiązać do Strajku Kobiet, który chwilę w pewnym momencie oddzielił się od swoich początków i stał się swego rodzaju ruchem politycznym, który trochę pozostawił początkową równość tyle. Jak w ogóle wygląda ta kwestia? Jak ta książka się wpasowuje w „trend” intersekcjonalności i rozmów o niej w Polsce?
Kaja Katańska
Masz rację z tym, co mówisz. My w wydawnictwie oczywiście nie jesteśmy socjolożkami ani naukowczyniami, więc ciężko nam się wypowiadać na temat krytyki ruchów feministycznych w Polsce. Natomiast jesteśmy w dużej mierze w wydawnictwie kobietami, feministkami, więc jesteśmy użytkowniczkami tych ruchów. I to chyba nie jest żadna tajemnica, że te ruchy są wykluczające. Znane są przecież nie tylko sytuacje związane ze Strajkiem Kobiet, ale też „feministyczny” świat influencerek – szczególnie wykluczenie ze względu na płeć kulturową jest bardzo mocno widoczne. Nawet nie odnosząc się do jakichś konkretnych sytuacji, ten nasz polski feminizm, ale też w ogóle feminizm, taki „feminizm z Instagrama” jest mocno wykluczający, a przede wszystkim klasowo. Łatwo jest prowadzić sobie piękny profil i pisać hasła o feminizmie w momencie, w którym jest się odklejonym od realnego świata kobiet, niemających dostępu do narzędzi, aby realizować podstawowe potrzeby ekonomiczne, a które też tego feminizmu potrzebują. Rzeczywiście jako feministki czujemy brak intersekcjonalności w Polsce. Zresztą jest duży problem polegający na tym, że feministki same wewnątrz swoich własnych grup tworzą podziały i zaczynają same wobec siebie używać wyrażenia „feminizm” w kontekście pejoratywnym.
Bardzo mało się mówi o tej intersekcjonalności feminizmu, o której zaczęto dyskutować od lat osiemdziesiątych – mówienie o nim nie jest żadnym regresem! To powrót do tego, o co na początku chodziło – do wspólnotowości. Może właśnie czwarta, piąta fala feminizmu powinny się cofnąć o krok i rzeczywiście zastanowić. Być może to też był podskórnie jakiś bodziec do wydania tej książki, właśnie z potrzeby dyskusji na ten temat.
Nana Asante
Szczególnie że tak jak już mówiłaś, w Polsce zaczyna być popularny dyskurs dotyczący czarnego feminizmu, aczkolwiek Lorde, oprócz tego, że była czarną kobietą, to była również kobietą plus size, lesbijką, niedowidzącą kobietą, która pochodziła z biednej rodziny imigranckiej z Karaibów. W pewien sposób uosabia te wszystkie cechy, które są przeciwieństwem „normy” w społeczeństwie. Już pomijając oczywiście samo to, że jest kobietą, co samo w sobie nie jest przywilejem w świecie, w którym rządzą mężczyźni, ale jeszcze była czarną lesbijką, osobą z niepełnosprawnością, która nie pochodziła z bogatej rodziny, a wręcz była pierwszym pokoleniem dzieci imigrantów.
Kaja Katańska
Dokładnie tak! Jest wśród ludzi potrzeba słuchania głosu takich osób w tym dzisiejszym świecie, który się coraz bardziej radykalizuje. Im bardziej się radykalizuje, tym bardziej szukamy jakichś bezpiecznych przestrzeni. W ułudzie szukania normy i coraz większego spychania na margines tego, co się tej normie wymyka, to właśnie głos osób, które doświadczają tych wszystkich wykluczeń, o których mówisz, jest nam potrzebny.
Nana Asante
Szukając informacji o Audre Lorde, znalazłam, że pod koniec życia zaczęła używać Gamba Adisa jako imienia, połączyła się metaforycznie z powrotem ze swoimi afrykańskimi korzeniami. Dzienniki raka są pod imieniem, z którym się urodziła, jak również inne jej książki – nie tylko wydane w Polsce, jak Siostra outsiderka, ale też i zagraniczne wydania. Jak to wygląda ze strony wydawcy – mamy postać, która w trakcie swojego życia zmieniła imię, jak ją podpisywać?
Kaja Katańska
Dla wydawcy sprawa jest prosta – kupujemy prawa do tekstu, który jest już całością i wymaga tylko przekładu i redakcji. Amerykańskie wydanie, do którego prawa kupiłyśmy, było w ten sposób podpisane, więc decyzja nie należała już do nas. Myślę, że to czysto pragmatyczna decyzja – pod tym imieniem i nazwiskiem była bardziej znana i jej spuścizna mogła dzięki temu przetrwać, ale to świetnie, że to poruszyłaś! To jest nie aż tak bardzo znany fakt z jej biografii, ale pseudonimy, w tym pseudonimy literackie, istnieją od zarania dziejów i zawsze są dla wydawcy skomplikowaną kwestią. Natomiast tutaj to była decyzja wydawcy amerykańskiego.
Nana Asante
Chciałabym się jeszcze odnieść do takiej ważnej rzeczy, jaką jest przedmowa, ponieważ przedmowę dla Dzienników raka stworzyła polska naukowczyni, doktor habilitowana Anna Pochmara z Instytutu Anglistyki Uniwersytetu Warszawskiego. W przedmowie wspomina, że sama daje studentom do czytania twórczość Lorde, aczkolwiek jak doszło do tego, że akurat ona dostąpiła zaszczytu napisania przedmowy?
Kaja Katańska
To była decyzja związana z tym, że Natalia, czyli inicjatorka przekładu Dzienników raka, dowiedziała się o tej książce właśnie z zajęć dr Pochmary! Pani profesor jest bardzo zaangażowana w to, żeby porządnie przeanalizowana twórczość Lorde szła dalej w świat, więc wydała nam się od razu odpowiednią osobą. Potrzebowałyśmy właśnie takiej perspektywy – mniej socjologiczno-feministycznej, a bardziej wyjaśniającej książkę w kontekście amerykańskim. Potrzebowałyśmy osoby, która zna realia amerykańskiego świata literackiego. Chciałyśmy, żeby ten literacki aspekt nam nie uciekł, bo w końcu Lorde można badać również pod względem obecności w kanonie literatury.
Nana Asante
Super! Szczerze mówiąc, dr Anna Pochmara świetnie sobie poradziła z tematem. Jej słowa, które zawarła w przedmowie, czyli „nie różnice dzielą kobiety, a udawanie, że ich nie ma” zostały ze mną na dłużej. W momencie, w którym przeczytałam te słowa, faktycznie gdzieś one we mnie wybrzmiały.
Kaja Katańska
Cieszymy się bardzo! My też uważamy, że to był fantastyczny wybór.
Nana Asante
Jedną z rzeczy, która mnie zainteresowała, było to, że Lorde, która jest oczywiście barwną postacią, opisuje siebie, że jest przede wszystkim „poetką wojowniczką” i że poezja „daje siłę i odwagę, by widzieć, czuć, mówić i ośmielać się”. Są to słowa, które ona kierowała do osób, które bardzo często nie mają prawa głosu. Czy jest to jakoś związane z planami wydawniczymi? Lorde, oprócz powieści autobiograficznych, pisała również wiersze i z tego też jest znana. Czy jest jakiś „plan tajemny” na wydanie wierszy? Póki co polscy czytelnicy mogą przeczytać tylko 4 wiersze, które zostały wydane w zbiorze Dzikie brzoskwinie.
Kaja Katańska
Na ten moment my jako wydawnictwo nie wydaliśmy jeszcze żadnego tomu poezji i, szczerze mówiąc, nie mamy takich planów, ale nigdy nie mówimy nigdy. Natomiast jeszcze nie zabieramy się za wiersze.
Nana Asante
A za jej późniejszą książkę, już wydaną niedługo przed śmiercią, czyli, po angielsku, Burst of life? To też jest powieść autobiograficzna, więc czy możemy liczyć na to, że Dzienniki raka będą miały swoistą „drugą część”?
Kaja Katańska
Tego na razie też niestety nie ma w najbliższych planach, ale u nas sytuacja bywa dynamiczna, więc zobaczymy, co przyniesie przyszłość [Śmiech].
Nana Asante
Mam takie zasadnicze pytanie: dla kogo jest to tak naprawdę książka?
Kaja Katańska
Ja jako redaktorka, ale też jako osoba, która korzysta z rynku książki, nie za bardzo wierzę w czytelnika czy czytelniczkę modelową. Tak naprawdę w najbardziej uniwersalnym sensie to może być książka dla osób, które zmagają lub zmagały się z rakiem piersi, czy z każdą inną chorobą, podważającą to, co myślimy o swojej cielesności i śmiertelności, ale też dla osób zainteresowanych historią ruchów feministycznych, czy w ogóle kultury i popkultury amerykańskiej. Jest to też po prostu piękna książka o cierpieniu, więc myślę, że tak naprawdę każdy mógłby coś dla siebie znaleźć, choć oczywiście jest to pozycja nieco kontrowersyjna, głównie ze względu na postać samej Lorde. Warto jednak dać jej szansę, bo to jest książka bardzo piękna i smutna, opowiada o rzeczach takich, które dotyczą wszystkich tych grup, do których Audre należy, ale nie tylko. Nie trzeba być czarną lesbijką, żeby ją zrozumieć, bo tak naprawdę Dzienniki raka są o rzeczach, które mogą dotyczyć każdego – o zmaganiu się z chorobą i ze śmiertelnością. To opowieść o tym, co w tym czasie dawało jej siłę.
Nana Asante
Myślę, że to jest bardzo ważne przesłanie, szczególnie w Polsce. Ja to zauważam, dużo ludzi to zauważa, że powoli w ludziach zaczyna brakować iskry aktywistycznej, że jesteśmy już tak zmęczeni tym, co się dzieje w naszym kraju, że trudno nam się z powrotem poderwać do wspólnego działania. 2020 rok czy 2016 a film, kiedy kobiety wyszły na ulice, gdy porównujemy z tym, co się dzieje teraz, to wypada to niesamowicie! A tymczasem mamy końcówkę 2022 i gdzieś ta iskra zaginęła.
Kaja Katańska
Tak, i milczymy, a Audre nawołuje do tego, żeby to milczenie przekształcić w język i działanie.
Nana Asante
Myślę, że to fantastyczna książka nie tylko dla kobiet, które się tym interesują, ale też chciałabym zobaczyć mężczyzn, którzy biorą do ręki tę książkę. Szczególnie uprzywilejowanych mężczyzn, ponieważ jest to książka, która w bardzo dosłowny sposób przekazuje pewne prawdy i opowiada o trudnościach, o których ludzie z pewnymi przywilejami nawet sobie nie zdają sprawy.
Kaja Katańska
Tak to na pewno. Pojęcie intersekcjonalności na pewno odnalazłoby się dobrze też w świecie mężczyzn, bo tam jest mało znane. Wśród kobiet też – teraz już coraz bardziej, ale nie jest jeszcze tak popularne w dyskursie o feminizmie, jak powinno być. Mężczyźni też powinni je na pewno poznać i fajnie by było, gdyby mężczyźni też wzięli do czytania tę książkę. Wiemy z Instagrama, że to się czasem, rzadko, bo rzadko, ale zdarza.
Nana Asante
Jakie są plany wydawnictwa na ten moment, bo coś mi mignęło dotyczącego spotkania w Krakowie w listopadzie dookoła książki razem z Wydawnictwem Karakter? Co to będzie za wydarzenie, kiedy i jak ono będzie wyglądało?
Kaja Katańska
Tak, będzie to spotkanie w księgarni Karakteru. Odbędzie w 16 listopada o godzinie 18. Za wydarzenie odpowiada nasze Wydawnictwo Fame Art oraz Wydawnictwo Karakter. Spotkanie będzie dotyczyło czarnego feminizmu – głównym tematem dyskusji będzie książka Lorde i książka wydanej przez Karakter autorstwa Angeli Y. Davis Kobiety, rasa, klasa. Będą brały udział gościnie badające temat feminizmu – dr hab. Beata Kowalska z Wydziału Socjologii Uniwersytetu Jagiellońskiego i dr hab. Monika Świerkosz z Wydziału Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego, a spotkanie poprowadzi Paulina Małochleb – historyczka, badaczka i krytyczka literatury, która również wykłada na Uniwersytecie Jagiellońskim.
Nana Asante
A tak na sam koniec rozmowy – jaki plan ma na siebie wydawnictwo? Co potem, jakie będą wasze następne nowości, które zaprezentujecie na polskim rynku? Jeżeli oczywiście możesz uchylić mi rąbka tajemnicy. [Śmiech]
Kaja Katańska
Mogę zdradzić plany na ten rok! [Śmiech] Na przyszły jeszcze nie, bo nie są zamknięte i nie chcemy zapeszać. W tym roku mamy zaplanowaną jeszcze tylko jedną książkę i jest to książka zupełnie niepodobna do Dzienników raka, ale będzie to książka noblisty. Mężczyzny co prawda, ale noblisty i tylko tyle zdradzę. Więc warto poczekać!
Nana Asante
Dobrze, to w takim razie na pewno będę czekać i bardzo dziękuję za rozmowę, do widzenia!
Kaja Katańska
Dziękuję bardzo! Do widzenia, pa!