Właśnie gramy

Tytuł

Wykonawca


Cudze chwalmy i u siebie spożywajmy

Autorstwana 9 kwietnia 2020

Czasem jadłam i popijałam, a czasem piłam i przegryzałam, a przy okazji zwiedzałam cały świat, nie opuszczając granic miasta. Tak mi mijały dni w Krakowie przed brutalnymi czasami pandemii. Dziś zabieram Was na wirtualną wycieczkę po najlepszych gastro miejscówkach dawnej stolicy Polski. Po upływie okresu izolacji silnie rekomenduję wyprawę z pustym żołądkiem pod wskazane adresy, które, mam nadzieję, nadal będą aktualne. 

Śniadanie – najważniejszy i najpiękniejszy posiłek dnia

Ranny Ptaszek, ulica Augustiańska – miejsce idealne. Niesamowite wnętrze, trochę PRL-u, trochę Francji, pastele, zieleń w doniczkach, oldschool na głośnikach, kapitalnie dobrane detale nadające miejscu unikatowy styl, mistrzowski sposób na podanie każdego dania. Obsługa kompetentna i bardzo sympatyczna. Jedzenie prawdziwie domowe, każdy posiłek przygotowany z pasją i sercem. Zarówno wege, jak i mięsne świry pojedzą do syta. Serwują tylko śniadanka, ale praktycznie przez cały dzień, miejsca jest wyjątkowo malutko, ale zawsze warto poczekać. Długo myślałam nad tą opinią, ale ostatecznie muszę przyznać, że to najbardziej klimatyczne miejsce na śniadanie w Krakowie. Dodatkowo, Ranny Ptaszek jest bliźniakiem Hummus Amamumusi, pobliskiej miejscówy z prawdopodobnie najlepszym hummusem w mieście. Również polecam i rekomenduję.

Ranny ptaszek

Alchemia od Kuchni, ulica Estery – wnętrze bardzo przyjemne ale minimalistyczne, również w tym przypadku detale robią robotę. Zdecydowanie największą zaletą miejsca jest obsługa. Wchodzisz, rozglądasz się, bierzesz oddech i słyszysz: „Kawy?”. Noooooo. Wypijesz, weźmiesz drugi oddech „To co, zjemy coś?”. Noooooo. Wiadomo, nie każdy może uznać to za plus, ale osobiście czuję się tam najbardziej komfortowo ze wszystkich gastrówek w Krakowie. Po prostu luz, coś czego każdy z nas potrzebuje, zwłaszcza o poranku. Jedzenie pyszne, w karcie również króluje minimalizm, kilka pozycji na słono, jedna lub dwie na słodko. Czego chcieć więcej? Na lunch lub drinka wystarczy podejść do siostry obok – Alchemii. 

Wesoła Cafe, ulica Rakowicka – jak masz chłopa albo babę na Ekonomicznym, to możesz jej zaimponić z rana pomiędzy zajęciami. Miejsce szczyci się wyluzowaną, ale bardzo miłą i kompetentną obsługą. Słynny neon „Lepiej pić kawę niż nie” na ścianie, troszkę kwiatuszków, troszkę prasy, społecznie akceptowalna muzyka na głośnikach i bardzo duży wybór. Zarówno w słodkościach, jak i słodko-słonych pozycjach śniadaniowych. A, no i oczywiście kawie. Jedzenie pyszne i bardzo pomysłowo skomponowane. 

Charlotte Bistro, plac Szczepański – kultowe francuskie śniadania. Wspaniałe wypieki, zarówno słodkie, jak i słone. Ich chleby i bagiety to dosłownie hołd dla glutenowców. Ach, no i oczywiście najlepsze konfitury domowej roboty. Obsługa zwykle bezbłędna i bardzo sympatyczna. No i przepiękne wnętrze w retro stylu. Kwiat na stole, gazeta w jednej rączce, świetna kawa i krułazancik w drugiej, zalecam jeszcze berecik i bonjour Paris!

A po śniadaniu…

…spacer i oczekiwanie aż kolejna, leniwa godzina minie i przyjdzie czas na następny posiłek. A w jakim kraju? To już zależy od was.

Hello India, ulica Węgłowa – miejsce, w którym pierwszy raz w życiu poznałam prawdziwą indiańską kuchnię i zakochałam się bez pamięci. Wnętrze, obsługa, klimat i przede wszystkim jedzenie spełniają wszystkie wymogi. Kelner spędzi z Tobą 40 minut i opowie o każdym daniu i przyprawie. Dorzuci kilka informacji o historii, tradycji i obyczajach. Po takim wykładzie twoje kubki smakowe będą całkowicie przygotowane na te wyjątkowe kulinarne doznania. Świetne miejsce.

Hello India

Współwinni, ulica Armii Krajowej – młodziutka knajpa, położona poza centrum. Coś, co jest w turystycznie atrakcyjnym mieście potrzebne. Kuchnia południowoeuropejska z bardzo pomysłowo wplecionymi polskimi akcentami. Do tego bar i autorskie koktajle (na bazie ginu destylowanego na 6 kontynentach!) oraz wspaniałe wino – restauracja dzieli przestrzeń z Sobiesław Zasada Import Win. Atmosfera jest luźna i przyjemna, a obsługa bezbłędna. Wnętrze jest raczej nowoczesne, minimalistyczne i estetyczne. W karcie królują tapasy, ryby i owoce morza. Zjadłam tutaj najlepszą paellę w mieście oraz falafel… z kaszanki. Niekonwencjonalne połączenia, to lubię! 

Współwinni

Zazie Bistro, ulica Józefa – miejsce z francuską kuchnią uhonorowane prestiżowym odznaczeniem przewodnika Michelin Bib Gourmand. A ceny są w nim naprawdę ludzkie! Najdorodniejsze i najlepiej przyrządzone mule w Krakowie zjecie właśnie tutaj. Do tego można i warto spróbować ślimaków, mistrzowskiego tatara czy dziczyzny w kilku wersjach. Plus kieliszek wina z likierem porzeczkowym lub fiołkowym i oszalejecie. Wnętrze bardzo przytulne i minimalistyczne, obsługa bez zarzutu. Wysoka klasa, prestiż i jakość za ludzkie pieniądze. Na czas pandemii restauracja połączyła się ze swoim bliźniakiem i rywalem – Karakterem, knajpą tego samego właściciela z najlepszym tatarem w mieście. Można zamawiać na wynos z karty, która jest połączeniem sił obu lokali. Szczerze w głębi serca liczę, że to połączenie nie tylko tymczasowe.

Zazie Bistro

Hamsa, ulica Szeroka – smak Izraela w sercu krakowskiego Kazimierza. Słynny slogan „make hummus not war”, kompetentna obsługa, piękny ogródek i wnętrze. Jedzenie i sposób podania bezbłędne. W każdy weekend bliskowschodnie śniadania w formie bufetu. Kosmos! 

Mezzalians – libańsko-syryjska restauracja na Podgórzu. W karcie królami są oczywiście mezze – najsłynniejsze przystawki kuchni tego regionu. Świetna baranina i hummus w wielu wersjach. Jedyne miejsce w Krakowie, w którym wypiłam tak dobry jallab. Choć najlepszą baklawę dostaniecie w Dubai Shop na Rynku Kleparskim, ta w Mezzaliansie jest na drugim miejscu. Obsługa i wnętrze również bez zarzutu.

Mezzalians

Café Lisboa, ulica Dolnych Młynów – przekroczycie jej próg i jesteście w Portugalii. Kultowe i znane w całym mieście pastel de nata, świetna kawa, pomysłowe kanapki i lunche, muzyka i obsługa, to wszystko sprawia, że podświadomie czujemy bryzę Atlantyku pijąc i przegryzając.

Wietnam, ulica Brodzińskiego – czyli domowa kuchnia wietnamskiej Mamy Hong, która gotuje w Krakowie tak, jak przez lata gotowała nieopodal Hanoi. Syn trafił do naszego miasta jako sushi master i stwierdził, że pora otworzyć rodzinny biznes. Z Wietnamu przyjechały meble, dekoracje i produkty wraz z Mamą i pomocnikami. Każde danie i dodatek oceniam 10/10. Lepszej zupy Pho nie dostaniecie nigdzie. Ceny są wyjątkowo niskie, obsługa przemiła i zawsze pomocna, podpisuję się rękami i nogami. Przybywajcie! 

Wietnam

Samui, ulica Wiślna, Taj, ulica Miodowa – najlepsze miejscówki na tajskie jedzonko w mieście. W pierwszym nawet gościła królowa Madzia G. 

Samui

Międzymiastowa, ulica Dolnych Młynów – bardzo kreatywne miejsce, jak całe Dolne Młyny, czyli pofabryczne tereny, zaadaptowane i przerobione na „mini miasteczko” knajp, barów i klubów. W Międzymiastowej zjecie dobre śniadanie, lunch czy kolację, ale największym atutem lokalu są autorskie driny. Duży wybór, z pomysłem i smakiem, konkretne porcje i oczywiście można oglądać ich przygotowanie przy barze. Na obsługę składa się naprawdę urocza i zgrana ekipa, która gwarantuje komfortową atmosferę. A wnętrze to dosłownie fabryka przerobiona na knajpę, to nie mogło wyjść źle. Świetny klimat.

Dodatkowo, jako naczelny glutenlover muszę polecić moje dwie ulubione piekarnie z prawdziwego zdarzenia: Piekarnia Mojego Taty i Pochlebstwo.  Pierwsza mieści się w kilku lokalizacjach, drugą znajdziecie na Zabłociu. Szczerze, z glutenowego serduszka, polecam. 

Tekst: Izabela Kulig


Kontynuuj przeglądanie

Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Do jej poprawnego działania wymagana jest akceptacja. Polityka cookies

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close