Właśnie gramy

Tytuł

Wykonawca


Co Disney powiedziałby o kreatywności?

Autorstwana 12 kwietnia 2021

Bycie postrzeganą jako kreatywną, od kiedy pamiętam, stanowiło dla mnie jeden z najlepszych możliwych komplementów. Jako osoba, która dostrzega w sobie względną dozę kreatywności, od dzieciństwa czepiałam się najrozmaitszych zainteresowań, głównie artystycznych. Doprowadzało to do wiecznego bałaganu w moim pokoju, zmiany wielkiego planu na życie przynajmniej raz na pół roku oraz gwałtownej fascynacji dziesiątkami rzeczy naraz. 

Na szczęście od podstawówki trochę się ustabilizowałam i bałagan staram się ograniczać do biurka i miejsca pracy, czyli łóżka. Pozostałe nawyki częściowo też znalazły sposób na przetrwanie w mojej osobowości, zapraszając do ekipy bliską mi Panią Prokrastynację. Tak oto może się ze mną utożsamić pół ludzkości, która zastanawia się, jak wpaść na tę „wielką ideę” i w końcu stać się kreatywnymi duchami, jednocześnie sprawdzając, jak burgery gniją w przyspieszonym tempie na YouTube. 

Czy już zarysowałam puentę? Niech zrobi to za mnie ikona kreatywności, a z tym pojęciem prawie automatycznie kojarzę Walta Disneya.

Pionier w animacji, przedsiębiorca, aktor dubbingowy, producent filmowy i oczywiście artysta. Cały świat wie, jak wygląda Myszka Miki, ale czy wiecie, że Disney najpierw nazwał ją „Mortimer”, jednak zmienił imię po sugestii żony, która zauważyła, że jest zbyt sztywniackie?

Wiecie, że Miki nawet nie był oryginalnym pomysłem? Miał tylko zastąpić postać Królika Oswalda. Universal Pictures chciało ograniczyć środki Disneyowi na produkcję serii o Oswaldzie, ponadto posiadając do postaci prawo własności intelektualnej, co znaczy tyle, że Walt nie mógł już używać Oswalda na własną rękę. Studio postawiło ultimatum: godzisz się na cięcie kosztów lub kontynuujemy serię bez ciebie. I tak Disney, chwilę przed punktem zwrotnym, pozostał z tylko jednym członkiem ekipy, którym był jego przyjaciel Ub Iwerks, przyszły współtwórca Myszki Miki. 

Warto też wspomnieć, że sam Królik Oswald wziął się tylko z żądania Charles’a Mintza, który chciał nowego materiału dla Universal Pictures. W międzyczasie Disney cztery lata pracował nad serią „Alice comedies”, która bardzo go nużyła, zwłaszcza pod koniec, gdy pragnął spróbować nowych formatów.

Przed projektem Myszki Miki Walt trzykrotnie zakładał nowe studia, testując w trakcie różne koncepcje, chwytając się najpierw reklam, z czasem dopiero wchodząc w świat animacji. W międzyczasie rezygnował z powodu bankructwa, dokształcał się w animacji poklatkowej i dorabiał w innych firmach. 

Zanim rozpoczął karierę skupioną ściśle na animacji, tworzył komercyjne ilustracje do reklam, katalogów i programów teatralnych. W młodości dołączył do Czerwonego Krzyża jako kierowca karetki, po której rysował kreskówki dla dekoracji. Uczęszczał na wieczorne kursy rysunku w Chicago Academy of Fine Arts oraz na sobotnie w Kansas City Art Institute. Został rysownikiem gazetki szkolnej w liceum. Zawsze rysował, zawsze szukał okazji by się uczyć, zawsze pracował na swoje osiągnięcia. 

Od chłopca, który od czasu do czasu zarobił na karykaturach, doszedł do twórcy pierwszego pełnometrażowego filmu animowanego, pioniera ciągnącej się serii o „disneyowskich księżniczkach”, człowieka, który zaprowadził swoje studio ku złotemu wiekowi i rozpoczął nową erę animacji. Na tak krętej drodze nie brakowało problemów, ale i nie zabrakło pracowitości. To właśnie ona uczyniła nazwisko „Disney” tak rozpoznawalnym. Walt miał pomysły mniejsze i większe, ale żadnego nie ujrzelibyśmy na ekranach, gdyby nie jego pracowitość. 

Łatwo jest powiedzieć: „Fajnie byłoby napisać kiedyś książkę.” Ile osób faktycznie wydało swoje książki? Ile w ogóle je skończyło? Ile zaczęło? 

Gdy Disney zorientował się, że interesuje go rysunek, pozwolił się zafascynować, ale z konsekwencją, którą podziwiam. Chciał rysować? Więc rysował. Bez zastanawiania się, nie czekał na pomysł życia. One przychodzą, kiedy nad nimi pracujesz.

Jeśli okaże się to najnudniejszą radą w dziedzinie tak wydawałoby się szalonej i magicznej jak kreatywność… to ja z niej skorzystam. Disney skorzystał. 

Julita Stefańska


Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Do jej poprawnego działania wymagana jest akceptacja. Polityka cookies

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close