Właśnie gramy

Tytuł

Wykonawca


A może tak rzucić to wszystko i wyjechać na farmę?

Autorstwana 5 marca 2022

Zanim zacznę moje stałe popkulturowe pogaduchy, chcę powiedzieć, że o obecnej sytuacji nie powiem nic mądrego ani nowego. Jestem całym sercem za Ukrainą. Zachęcam wszystkich do wpłacania na zrzutki i ogólnej pomocy ofiarom tej wojny. Jak mówiłem, nie znam się kompletnie na geopolityce, natomiast znam się na popkulturze, więc w tych trudnych czasach zaproponuję wam relaksującą niezobowiązującą rozrywkę, by choć na chwilę zatopić się w eskapizmie. Proponuje wam bowiem jeden z najlepszych programów ostatnich lat. Zapraszam was na Farmę Clarcksona.

Jeremy Clarckson to gość, którego aż głupio przedstawiać. Jeden z prezenterów legendarnego Top Gear, dziennikarz motoryzacyjny i zawodowy dupek. Człowiek, który zasłynął pływaniem pikapem po kanale La Manche, wysadzaniem przyczep i niszczeniem domów czołgiem. Do tego – jak się okazuje –  właściciel kilkuset hektarów ziemi – ziemi, której nigdy nie obrabiał, bo miał od tego ludzi. Postanawia jednak, że czas, by sam się zabrał do pracy. Co może pójść nie tak?

Muszę jednak zacząć od tego, że ten program to nie jest Top Gear. Jeremy nie obrabia ziemi granatami, nie używa karabinów jako siewnika, ani żadnych z tych rzeczy, które pojawiałyby się w Najwyższym biegu. Mimo że program jest wyraźnie reżyserowany, jednocześnie Clarckson naprawdę się stara, by mu te projekty wychodziły. Jego smutek po porażkach i uśmiech po sukcesach jest szczery, choć tego pierwszego jest znacznie więcej.

Muszę przyznać, że Farma Clarcksona to fenomenalna komedia pomyłek, bo mimo że nie tak szalona jak Top Gear, to równie skutecznie potrafi wykorzystać humor polegający na niekompetencji prowadzącego. Powiedziałem, że Jeremy się stara, jednak robi to w swoim stylu. Dla przykładu: jeden z running gagów serii jest to, że Clarckson kupił ogromny, niepraktyczny, zbyt skomplikowany i taranujący wszystko traktor, a to tylko dlatego, że wyprodukowało to Lamborgini. 

Kolejnymi motorami humoru w serii są rozmowy prowadzącego z ludźmi, którzy zajmują się rolnictwem od lat. Postacie jak księgowy Charlie (zwanym Panem Radością), który przychodzi i tłumaczy Jeremy’emu jak skomplikowane jest rolnicze prawo, owczarka Ellen, która samym gwizdaniem kontroluje stado owiec, a zwłaszcza traktorzysta Caleb, który nigdy nie wyjeżdżał ze swojej gminy (nie licząc wycieczki do Londynu, ale zbyt się bał, by wysiąść), zapadają w pamięć i budzą sympatię.

Ten program jest jak rozmowa z dobrym kumplem – jest dużo śmiechu, kumpelskiego przekomarzania się i wygłupów. Jednak jest też ten moment szczerości i łez. Jeremy bowiem pokazuje nam okres od jesieni 2019 do jesieni 2020. Prezentuje, jak brytyjskie rolnictwo zmagało się z ulewami, suszami i pandemią COVID-19. Nawet w jednym momencie pyta wprost, całkowicie szczerze: „Co z rolnikami, którzy nie mają pieniędzy od Amazonu?”. Pomimo spokojnego klimatu całości jest to produkcja, która jak żadna inna pokazuje trudy rolniczego życia – tego, że jedna rzecz, która idzie nie tak, przekreśla wszystko. Jednak nie musicie wierzyć mi – uwierzcie Brytyjskiemu Stowarzyszeniu Rolników, którzy nagrodzili Jeremy’ego i Caleba za ten program i za to, jak pokazują rolnictwo.

Ocena: Szczekający dron na 10.

Szymon Stankiewicz

Oznaczono, jako

Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Do jej poprawnego działania wymagana jest akceptacja. Polityka cookies

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close