Jak zmrozić krew w żyłach? – „Kły” Jędrzeja Pasierskiego
AutorstwaRedakcja Onlinena 18 listopada 2024
Lubię śnieg, wiecie? Z całego serca przeszkadza mi zimno, ale jak pada śnieg… to jest jakoś inaczej. Chowa on wszystkie szare, brudne ulice, łyse od liści gałęzie drzew i skłębione w głowie natrętne myśli, grzechy oraz wszelkie strachy. Szczerze mówiąc, zima to nie tylko magiczny, świąteczny czas, który rodzi uśmiech na twarzach, ale i doskonałe, zdradliwe tło dla ludzkich tragedii i wielkich zbrodni. Czy możliwe jest mistrzowskie połączenie pozornie skrajnych motywów, złapanie za serce każdej osoby i wprowadzenie jej w stan, kiedy to sama zaczyna intensywnie zastanawiać się nad tym, co tak naprawdę może dziać się w jej lokalnej, małej i zamkniętej społeczności?
To już nie moja rola, by odpowiedzieć na to pytanie, bo zdążył uprzedzić mnie Jędrzej Pasierski z nową powieścią, która ukazała się 16 października nakładem Wydawnictwa Czarnego. Dzięki temu również ja mogłam przełamać swoją odwieczną barierę przed kryminałami, bo przecież takim gatunkiem mianowano „Kły”. Przyznam szczerze, moje oczekiwania, choć bardzo wysokie, zdecydowanie nie dorastały do pięt temu, co otrzymałam.
Dolina Brzenna, łemkowskie Boże Narodzenie i naprawdę sroga zima, która potrafi zatrzeć ślady wybitnie wstrząsających zbrodni. Ginie Kalina Korycka, która cieszyła się w dolinie dosyć… mieszaną popularnością. I tyle jestem w stanie Wam powiedzieć o tym, co dzieje się w powieści. Serio, mam wrażenie, że żaden opis fabuły nie odda tego, co tak naprawdę zawiera książka.
Po pierwsze, czytelnik zostaje zaproszony do małej, zamkniętej społeczności, gdzie nie da się ukryć sekretów, gdzie normalnym jest niesienie pomocy sąsiadom, ale jest to również miejsce, w którym każdy przeżywa swoją wewnętrzną, psychiczną walkę z przeciwnościami losu. Wprowadzenie w tą małą i zamkniętą społeczność jest ogromnym plusem, chociaż to opinia subiektywna. Nadaje to indywidualności, tworząc jednocześnie niesamowicie bogate portrety psychologiczne każdej z postaci. Możliwe jest niemal to, by dokładnie poczuć to, co dany bohater w tym momencie. Czułam się tak, jakbym sama stała się mieszkanką doliny Brzennej, dzięki czemu mogłam jeszcze mocniej przeżywać wydarzenia razem z bohaterami.
Jestem osobą, która potrafi często przewidzieć zakończenie, bo podejrzewam o winę każdego po kolei. Dosłownie, kto się nie pojawi, wpada już w mój radar i detektor! Tak było również w tym przypadku. Pamiętam, że od początku rozpoczęcia poszukiwań winnego po śmierci Kaliny Koryckiej, pomyślałam już chyba o każdym bohaterze. Nie wiem, w którym momencie moja czujność została uśpiona, ale zrobiono to tak sprawnie, że przysięgam, na końcu miałam buzię rozwartą ze zdziwienia.
Wracając do tego, o czym wspomniałam na początku – ja i kryminały, thrillery, etc. nie idziemy raczej w parze, także zwykle ten gatunek spada na niskie miejsce wyboru „co teraz czytać?”. Z tego też powodu, czytając w końcu taką powieść, skupiłam szczególną uwagę na aspektach nie bezpośrednio związanych z zabójstwami. To genialna powieść z motywami obyczajowymi, która mistrzowsko wręcz przedstawia psychologię każdego z bohaterów. Przyzwyczaiłam się do motywu sarkastycznego, ekscentrycznego i żyjącego całkowicie w swoich realiach detektywa, który prowadzi dane śledztwo. Nina Warwiłow jest kobietą wrażliwą, jest matką, która oddaje życie macierzyństwu. Troszczy się o ludzi w swoim otoczeniu oraz ma w sobie mnóstwo empatii. Porównałabym ją do takiej sąsiadki, do której każdy może iść z problemem, wygadać się i przede wszystkim, od której może dostać ogrom wsparcia, opieki i poczucia bezpieczeństwa. Jest to zdecydowanie komfortowa postać, ale przy tym wszystkim niezwykle silna kobieta i odpowiednia na odpowiednim miejscu.
Sam motyw kryminalny przerósł wszystkie moje oczekiwania. Tak inteligentnie łączy się z tłem wydarzeń, że do samego końca budzi ciekawość. Mogłabym powiedzieć, że wręcz dostarcza czytelnikowi wszystkiego, czego potrzeba w powieści kryminalnej. Jest tajemnica, krwawa zbrodnia, intryga, inteligentnie prowadzone śledztwo i zaskakujące rozwiązanie zagadki.
Jędrzej Pasierski okazał się moim kolejnym literackim odkryciem i wiem, że niejeden raz wrócę do jego twórczości! Genialnie połączył mrożący krew w żyłach (nie tylko przez mroźną zimę) kryminał z pouczającymi i dającymi do myślenia wątkami psychologicznymi. Myślę, że jest to książka idealna dla tych, którzy chcą przekonać się do takiego gatunku literatury, ale i dla zaprawionych w boju fanów historii kryminalnych. Nic dodać, nic ująć. Idealna pozycja na trochę krwawej intrygi na Boże Narodzenie w bardzo regionalnym klimacie łemkowskiej mniejszości narodowej! Tylko ubierzcie się ciepło i przygotujcie trochę światła, bo ciemność nocnej śnieżycy może wiele w sobie kryć!
Laura Lewandowska