Rozmowy z pasją #3
AutorstwaRedakcja UJOT FMna 29 listopada 2020
W tym tygodniu miałam ogromną przyjemność porozmawiać z zespołem, który swoje korzenie ma właśnie w Krakowie. Dziewczyny piszą własne utwory, tworząc delikatną i inspirującą muzykę folkową. Na LOR składa się czwórka utalentowanych artystek: Julia Skiba – kompozycja i fortepian, Paulina Sumera – tekst, Jagoda Kudlińska – wokal oraz Julia Błachuta – skrzypce. Aktualnie trójka z nich mieszka i studiuje w Londynie.
Jak doszło do tego, że stworzyłyście zespół i zaczęłyście nagrywać własne utwory?
Połączyłyśmy się ze sobą przez wspólnych znajomych na Facebooku, zauważyłyśmy, że mamy wspólne zainteresowanie muzyką i umówiłyśmy się od razu na pierwszą próbę czegoś, co miesiąc później zostało nazwane Lorem. Wszystkie miałyśmy jeszcze dziecięce marzenie osiągnięcia sukcesu Birdy, która była dla nas absolutnie największą inspiracją. Niemal natychmiast weszłyśmy do studia, nagrałyśmy pierwsze dwie piosenki i wrzuciłyśmy na YouTube z obrazkiem zrobionym w Paint’cie, a dalej jakoś już poszło.
Macie jakieś najpiękniejsze wspomnienie od czasu grania w zespole?
Każdy koncert to zawsze najpiękniejsze i wyczekane przeżycie, jednak większe festiwale, na których gramy (jak np. Off czy Orange Warsaw) zazwyczaj poprzedzone są stresem, że nikt nie przyjdzie i będziemy grać do pustej przestrzeni, i zawsze kończy się to niesamowitym zaskoczeniem na widok wielkiego tłumu ludzi. To są chyba te najpiękniejsze momenty, oczywiście zaraz obok poznawania wszystkich, którzy nas słuchają.
To cudownie! Pozostając dalej w temacie muzycznych wspomnień, o jakiej sytuacji, która Wam się przydarzyła, pamiętacie do dziś?
Nasza podróż na nagranie teledysku do „Keatona” była pasmem porażek – trwała 15 godzin, zawierała w sobie zgubiony portfel z dokumentami i pieniędzmi po świętach (był to 27 grudnia), pęknięty telefon, nocny pociąg z mięsem, 7-kilometrową trasę w orkanie Barbara przez las z walizkami i zakupami spożywczymi (nie było zasięgu i światła). Trasa powrotna natomiast zaczęła się wejściem do pociągu w przeciwną stronę tuż po nagraniu słów „Już nic nie może się nie udać”.
Całe szczęście, pomimo tych wybitnych trudności, mamy możliwość odtworzenia tego teledysku na YouTube’ie. Wystąpiłyście też m.in. na Orange Warsaw Festivalu. Jak wspominacie ten czas i jakie emocje Wam towarzyszyły?
Orange Warsaw Festival był zawsze wspaniałym przeżyciem – mogłyśmy zobaczyć na żywo Miley Cyrus, opuścić parę ostatnich dni szkoły, spotkać znajomych, a przede wszystkim zagrać dobry koncert, podczas którego publiczność nigdy nas nie zawodziła. To zdecydowanie jeden z naszych ulubionych festiwali i będziemy na niego wracać, dopóki śmierć nas nie rozłączy.
Wydałyście swój album zatytułowany „Lowlight”, ale warto również wspomnieć o EPce „Sunlight”, dostępnej od marca. Skąd czerpałyście inspiracje do stworzenia tych utworów?
Pomysł na tytuł „Lowlight” przyszedł dosyć spontanicznie, został wprost zaczerpnięty z jednej z piosenek („Ribbon”), a okazał się być idealnie dopasowany nie dość, że do naszej stylistyki, to jeszcze do przyszłych wydawnictw, bo jest bardzo elastyczny. Stąd rok później wziął się „Sunlight”, który miał być zbiorem bardziej „hitowych” utworów, pewnego rodzaju eksperymentem kompozycyjnym. Gdy myślałyśmy o sposobie na stworzenie hitu, przyszedł nam do głowy motyw wakacyjnego słońca, i tak już zostało. Wyobrażałyśmy sobie letnie przygody, jakie nas spotkały i hipotetyczne sytuacje, które dopiero mogą nas spotkać.
Miałam okazję wysłuchać tych utworów i mogę powiedzieć, że zamierzony efekt został osiągnięty. A jak radzicie sobie z rozwojem w okresie pandemii?
Nie jest to w żadnym stopniu wygodna sytuacja dla nikogo, szczególnie dla muzyków pozbawionych możliwości koncertowych, ale staramy się, jak możemy, by tworzyć i komponować, planować działania po-covidowe i zachować zdrowe zmysły. Bywa ciężko, ale tak to już jest w tym 2020.
Trzymam za Was mocno kciuki!
Social media dziewczyn:
- facebook – @bandlor
- instagram – @loroffical
Tekst: Alicja Kowalczyk