„Wstajemy na raz, śpiewamy na dwa”. Relacja z koncertu 1984 w klubie Re.
AutorstwaRedakcja UJOT FMna 16 czerwca 2022
W ramach Green ZOO Festival organizowanego od 12 lat w krakowskim klubie Re, 10 czerwca zagrała legendarna rzeszowska formacja 1984. Wszystko odbyło się w dzień urodzin lidera zespołu Piotra „Mizernego” Liszcza, w tle zaś miały miejsce plany wydawania reedycji płyt grupy nakładem Pasażera oraz ostatni krążek sprzed dwóch lat.
Od razu zaznaczę, że idąc na ten koncert byłem zaintrygowany tym, jak po latach scenicznie zespół daje radę. Oczywistą rzeczą jest, że wiek robi swoje. 1984 debiutowali przecież niemal 40 lat temu. Ich występami i ekspresją sceniczną zachwycano się wówczas w środowiskach postpunkowo-zimnofalowych i industrialnych, pomiędzy którymi muzycy niejako balansowali. Ponadto w jednym z wywiadów lider przyznał, że zmagał się z depresją, przeszedł terapię i zainteresował się buddyzmem, przez co można było się spodziewać jakiegoś rodzaju złagodnienia. To się jednak nie stało. Po elektronicznym duecie Gaijin Blues zespół wszedł na scenę i doprowadził do półtoragodzinnej energetycznej kumulacji. Najbardziej dało się to odczuć podczas utworów takich jak sztandarowe Tu nie będzie rewolucji, mangrowo-narastający Biegnący wzdłuż koła czy pozostawiony na bis Plastikowy ocean, w którym Mizerny pokazał swój wokal od tej najbardziej paranoiczno-pierwotnej strony. Na szczególną uwagę zasługuje także Janusz „Borys” Gajewski, który jest niezwykle atrakcyjnym wizualnie perkusistą w tym sensie, że z pełną satysfakcją ogląda się jego transowe i niemal mechaniczne prowadzenie rytmu, w które wczuwa się całym sobą.
Dźwiękowa potęga dawała o sobie znać także w numerach z ostatniej płyty Piękny jest świat wydanej nakładem Anteny Krzyku w 2020 roku. Hipernowa to ja śpiewana przez obejmującą klawiszowe stanowisko Almę Bury zyskała jeszcze bardziej psychodeliczny wymiar niż w wersji studyjnej. Z nowego krążka zagrano wiele więcej utworów: osobiste Autostrady, ostry i ironiczny Nowy styl, a ponadto Ostatni pilot wimany, zadedykowane publiczności Anioły i utwór tytułowy. Z początku mieliśmy do czynienia z bodaj najbardziej postapokaliptycznym utworem z repertuaru grupy – Wstajemy na raz, śpiewamy na dwa – pochodzącym ze wznowionej w marcu płyty Specjalny rodzaj kontrastu, której poświęciłem swój segment w audycji Trzecia Strona Płyty z 25 marca tego roku. Istotnym kontekstem wydawniczym dla koncertu jest także świeżo wznowiony na winylu album Radio Niebieskie Oczy Heleny, z którego zagrano kultową Adelajdę Formalinę. Wiadomo również od jakiegoś czasu, że zespół pracuje nad płytą z tekstami rzeszowskiego poety Bogdana Loebla, jednak żadna zapowiedź materiału nie pojawiła się na koncercie.
Z okazji urodzin Piotra Liszcza organizator Green ZOO Festival, czyli Cyprian Buś, przyniósł nagle na scenę dwa wypieki okraszone świeczką, która, po chwili namysłu nad życzeniami, została zdmuchnięta. Publiczność odśpiewała sto lat, sto lat, niech żyje nam, a Alma Bury, będąca prywatnie żoną Mizernego, pozwoliła sobie na kilka zdań wypełnionych czułymi życzeniami. Miałem okazję porozmawiać chwilę z Piotrem Liszczem po koncercie i dowiedziałem się, że niefortunnie właśnie „z okazji urodzin” został ukąszony przez jakiegoś owada, a będąc na takie ukąszenia uczulonym, grał przez te półtorej godziny ze spuchniętą nogą. Do pewnego momentu jednak zupełnie nie dało się po nim poznać, że coś jest nie tak. Włożył w ten koncert całego siebie i dopiero pod koniec można było zobaczyć, że jest najwyżej zdrowo zmęczony tą intensywnością. Na szczęście po mniej więcej godzinie od występu stan spuchniętej nogi miał się według niego poprawić.
1984 jest zespołem wciąż potrzebnym. Snucie dystopijnych wizji opartych o obserwowanie rzeczywistości, które ubrane są w industrialny trans lub postpunkową furię, wychodzi im znakomicie. W rozmowie z Wojciechem Trześniowskim, basistą zespołu, poruszyłem temat ich autentyczności i przede wszystkim tego, że zachowali swoją tożsamość sprzed dekad jak tylko mogli, jednocześnie szlifując swoją stylistykę poprzez otwartość na eksperymenty. Sama historia 1984 to materiał na niezłą książkę, ale o tym kiedy indziej.
Przychodźcie na koncerty zespołu i kupujcie winylowe wznowienie Radia Niebieskich Oczu Heleny. Jeśli sprzedaż będzie zadowalająca, wznowienie pojawi się także na CD. Tak powiedział mi Mizerny.
Mateusz Sroczyński
Galeria zdjęć: Aleksandra Sobczak