Wrażenia z Nvidia Geforce Now
AutorstwaRedakcja UJOT FMna 29 listopada 2020
Ostatnio, spędzając kolejne popołudnie nadrabiając Far Cry 4 (swoją drogą bardzo dobry, choć nie jest to arcydzieło jak część trzecia), zdałem sobie sprawę, że gram w sposób, który jeszcze kilka lat temu nie uznałbym w ogóle za możliwy. Otóż, z uwagi, że mam słabego laptopa, na którym kiepsko chodzą gry (tak, nawet te sześcioletnie) używam aplikacji do grania w chmurze – Nvidia Geforce Now. I po tym jak wymordowałem już całkiem sporą ilość żołnierzy w państwie Kyrat czuję, że jestem gotów podzielić się z wami przemyśleniami i odczuciami związanymi z użytkowania aplikacji Nvidii. Nie chcę, by ten tekst był odczytywany jako recenzja, bo do tego należałoby przeprowadzić odpowiednie testy technologiczne, a do tego nie mam ani sprzętu, ani umiejętności. Potraktujcie to raczej jako zapis przemyśleń i obserwacji z użytkowania tej usługi.
Sam cloud gaming był dla mnie objawieniem. Możliwość grania, gdzie ważniejsze od podzespołów komputera była wydolność internetu, była wręcz stworzona dla mnie: człowieka z laptopem zakupionym jeszcze w gimnazjum, ale za to z podłączonym światłowodem. Wydaje mi się też, że podobna sytuacja: relacji słaby komputer – dobry internet jest dość popularna w dobie dzisiejszych cen kart graficznych.
Używam aplikacji Nvidii z prostego powodu… to jedyna opcja na granie w chmurze przez PC w Polsce. Dostępna w Ameryce jest też Google Stadia, natomiast od dłuższego czasu krąży za tą usługą widmo problemów z serwerami. Natomiast aplikacja Microsoftu Game Pass nie umożliwia na ten moment pełnego używania streamingu na PC. W momencie pisania tego artykułu ruszyła dopiero beta, i to tylko na komputery z Windows 10, a autor tego artykułu posługuje się starą dobrą 7.
Nvidia… ma jeszcze jedną zaletę wobec konkurentów, bowiem jako jedyna pozwala na granie w gry już posiadane. Stadia wymaga zakupu gier specjalnie w sklepie aplikacji, natomiast Game Pass – wykupienia abonamentu z określonymi grami. To jest niewątpliwie ogromny i niezaprzeczalny plus Nvidii, bo każdy z nas ma wiele tytułów, które kiedyś zakupił na promocji lub nawet zgarnął za darmo, z myślą, że kiedyś nadejdą czasy lepszego sprzętu. Niestety, to otwarcie względem graczy jest przyczyną olbrzymiej wady Nvidii. Mianowicie wiele studiów rezygnuje z wsparcia usługi, przez co coraz mniej gier jest do ogrania za pośrednictwem tej aplikacji. Bibliotekę w głównej mierze zapełniają tytuły indie, co trochę mija się z celem, z uwagi na to, że takie gry rzadko potrzebują potężnych podzespołów. Na szczęście wciąż z Nvidią współpracuje klika studiów, proponujących produkcje AAA, jak np.: Ubisoft czy CD Project Red, jednak niewykluczone, że oni też zrezygnują. Dostępnych jest też dużo gier free-to-play, co przy wielu tytułach może być absurdalne, ale pomoże przy np.: Destiny 2 czy Warframe.
Aplikacja umożliwia zarówno opcje użytkowania za darmo, jak i wersję premium kosztującą 25 zł miesięcznie (istnieje też opcja opłacenia abonamentu za pół roku z góry z odpowiednią zniżką). Wypróbowałem na początku opcję darmową, w której przed każdą rozgrywką należy czekać w kolejce, a i sam czas gry w jednej sesji nie może być dłuższy niż 1h. Przez pierwsze dni działało to sprawnie, natomiast po około tygodniu kolejki z trwających kilka minut zaczęły trwać pół godziny. Nie wiem, czy było to spowodowane zwiększającą się aktywnością graczy czy dziwnym sposobem zachęcenia do wersji premium. Czy ta metoda istnieje czy nie: jest skuteczna. Wersja premium jest wygodna i nie wyobrażam sobie aktualnie powrotu do wersji darmowej, najważniejsze są kwestie łatwości uruchamiania, bo pomimo że opcja płatna posiada jeszcze opcje włączenia RTX, to jest to jednak dla mnie osobiście kwestia pomijalna.
Przyznam też, że nie chciałbym poruszać kwestii samej jakości połączenia, bo mimo iż mógłbym mieć kilka zarzutów i zastrzeżeń, to jednak posiadam łącze 2.4 Ghz, a zalecane jest ponad dwukrotnie większe. Piszę o tym dlatego, by pokazać, jak z przymrużeniem oka należy traktować sugestie aplikacji dotyczące tej kwestii.
Słowem podsumowania muszę powiedzieć, że jestem szczęśliwy. Przede wszystkim z możliwości, które daje mi ta technologia. Czuję się na nowo częścią gamingowego świata i będę mógł chyba pierwszy raz od wielu lat wyczekiwać gier na premierę bez myśli, że będę musiał je nadrabiać w bliżej nieokreślonej przyszłości. Także Wy się trzymajcie, a ja idę odbijać Kyrat.
Stankiewicz Szymon
Audycje:
ReAnimowany
Nagi Lunch (zawieszony)