Właśnie gramy

Tytuł

Wykonawca


Wiedeń – słodko-kwaśny smak potęgi

Autorstwana 26 marca 2020

Niech inni prowadzą wojny, Ty, Austrio, żeń się szczęśliwie… Tą słynną dewizą Maksymilian I Habsburg rozpoczął hegemonię swojej dynastii w Europie. Aby nie rzucać słów na wiatr i dać przykład przyszłym pokoleniom, ożenił się z córką księcia Burgundii, zyskując w swoim tytule dodatkowy kraj. Powstały z tego wyjątkowo skutecznie zaaranżowanego małżeństwa Filip Piękny został zapoznany zaś z Joanną Obłąkaną. Ale któż przejmowałby się przydomkami, kiedy jasnym było, że dzięki owemu małżeństwu Habsburgowie uzyskają dziedziczne prawo do korony Hiszpanii. I tak też się stało. Maksymilian analizował więc po kolei zyskowne europejskie kraje i gdzie się dało, ustawiał pod ołtarzem swoich potomków. Tym sposobem, XVI wiek w Europie należał do Habsburgów. 

Vienna, Austria

Jednak każdy medal ma dwie strony. Wraz z abdykacją Karola V dynastia podzieliła się na dwie linie: austriacką i hiszpańską. No i się zaczęło. Ty, szczęśliwa Austrio, zaślubiaj… Nieważne kogo, ważne żeby to było opłacalne! Względy polityczne, nie pierwszy raz w historii, okazały się większym priorytetem od zdrowego rozsądku. Małżeństwa pomiędzy dwoma liniami były zawierane na granicy kazirodztwa, i często ją przekraczały. Ferdynand III ożenił się z cioteczną siostrą. Swoją córkę wydał za starszego od niej o 30 lat wujka, i to nie za jakąś piątą wodę po kisielu: 15 letnia Marianna dzieliła łoże z bratem własnej matki. Mało tego, szanowny małżonek częściej nazywał ją bratanicą niż żoną. Szczerość zawsze w cenie. Dzieci z tak niezwykłego małżeństwa, jeżeli w ogóle zdołały przeżyć poród czy pierwsze lata dzieciństwa (a to była rzadkość), były opóźnione umysłowo i zdeformowane fizycznie. Jednak Marianna najwidoczniej nie widziała w kazirodztwie nic zdrożnego. Swojemu 19-letniemu bratu zaproponowała małżeństwo z jej jedyną „udaną” córką Małgorzatą. Taka ołtarzowa transakcja umocniłaby hiszpańską sukcesję Habsburgów. Gdy 15-latka wjeżdżała do Wiednia, by wyjść za swojego wujka, towarzyszyły jej płonący na niebie slogan: „Przeznaczeniem Austrii są rządy nad światem”.

Warto przyswoić ten lekko przerażający aspekt historii potężnych XVI-wiecznych hegemonów europejskich przed swoją pierwszą wizytą w magicznym Wiedniu. Odwiedzając corocznie stolicę Austrii zastanawiałam się, czy to możliwe, żeby Habsburgowie byli tak wyjątkowo szpetni. W zimowej i letniej rezydencji władców dynastii – Hofburgu i Schönbrunnie, podziwiając rodzinne portrety, nie mogłam uwierzyć, jaką krzywdę malarze wyrządzili tym biednym ludziom. Tymczasem artyści robili co mogli by choć odrobinę wyretuszować zdeformowane twarze ofiar dynastycznej polityki Habsburgów. Jednak XVI-wieczny photoshop nie zdołał ukryć brutalnej prawdy. W ciągu zaledwie dwóch stuleci, na 11 zawartych małżeństw, do 9 doszło między najbliższymi krewnymi. Dzieci z kazirodczych związków rodziły się z wodogłowiem, krzywicą czy epilepsją. Oprócz głębokich zaburzeń rozwojowych i psychicznych, musiały żyć z wyjątkowo szpetnymi deformacjami ciała i przede wszystkim twarzy. Słynna habsburska warga – wysunięta i wykrzywiona żuchwa, uniemożliwiająca poprawne mówienie czy przeżuwanie, była znakiem rozpoznawalnym całego rodu. 

Wiedeń stał się potęgą. Habsburgom udało się osiągnąć wymarzony cel. Dzierżyli w swych rękach pół Europy. Jednak cena była wyjątkowo wysoka. Czy było warto? Aby się o tym przekonać trzeba odwiedzić wyjątkową stolicę. I się zakochać. 

W XXI-wiecznych realiach miasto przyciąga turystów z całego świata i wydaje się być najbardziej prestiżową stolicą w Europie. Imponująca, wręcz zapierająca dech w piersiach architektura, monumentalne parki, ogrody i muzea, dopasowane do każdego, nawet najbardziej wysublimowanego gustu. O ile za każdym razem staram się wytropić lokalne, małe, zatłoczone i brudne knajpki, ukryte w wąskich uliczkach centrum miasta, prowadzone przez miejscowych staruszków, w których zjem domowe przysmaki za niewielką cenę, tak w Wiedniu wiem, że nie warto kombinować. Jeżeli lokalnie i tradycyjnie, to niestety w większości przypadków – drogo i prestiżowo. Takie życie na kwadracie u Habsburgów.

Ale czasem warto udać się na city-break, mając co najmniej 100 euro w kieszeni, i poczuć prawdziwy Wiedeń. Spróbować kultowego i oryginalnego Tortu Sachera – jako jedyny przygotowywany według pierwszej receptury z 1832 roku dostępny wyłącznie w kawiarni Hotelu Sacher. Delektować się najlepszym i prawdziwym (koniecznie z cielęciny!) sznyclem po wiedeńsku w prestiżowej i zasługującej na niejedną gwiazdkę restauracji Plachutta. Posłuchać Wiedeńkiej Opery na żywo, na świeżym powietrzu, wejść na szczyt Katedry Świętego Szczepana i podziwiać te architektoniczne cuda z lotu ptaka. Odwiedzić Volksgarten z aleją róż, niezliczone muzea, te dla miłośników historii i sztuki współczesnej. Must have to zdecydowanie plac Marii Teresy, matki wiedeńskiego absolutyzmu oświeconego. Muzeum Sztuki i Muzeum Natury, dwa ogromne bliźniaki ulokowane naprzeciwko siebie z monumentalnym posągiem mamusi cesarzowej pośrodku. Na każdy z nich trzeba sobie liczyć około trzech godzin zwiedzania. Muzeum Sztuki ma czwartą co do wielkości kolekcję malarstwa na kuli ziemskiej. W Muzeum Natury znajdziemy wszystko, co tylko Matka Natura mogła kiedykolwiek wymyślić i powołać do życia.

Za pomnikiem Marii Teresy czeka kolejna perełka. MuseumsQuartier – największy kompleks kulturalny Europy i jeden z 10 największych na świecie. Mało? Palmiarnia, Muzeum Motyli (żywych!), targ z żywnością z całego świata, butiki i salony najlepszych, światowych projektantów, park rozrywki, kawiarnie, lodziarnie, bary, tarasy widokowe i tysiące eleganckich Austriaków, których stylizacje mogą zaskoczyć każdego. Tego się nie da opisać, to trzeba zobaczyć. Dynastia Habsburgów stworzyła prawdziwego kolosa, który zaspokoi nawet najbardziej wymagającego i spragnionego znawcę kultury, architektury, smaku, stylu i elegancji. Przez wiele lat, międzynarodowe małżeństwa wnosiły do Wiednia wiedzę, styl i kulturę z wielu europejskich miast. W XVIII wieku cesarzowa Maria Teresa wraz z Józefem II przeprowadziła szereg reform, które w pewien sposób to wszystko uporządkowały. Efekty możemy podziwiać dziś. Kawał historii, nie zawsze miłej i przyjemnej, z którym warto się zapoznać i świadomie kroczyć po wiedeńskich ulicach. 

Każda dynastia na świecie, która przejmowała władze, miała sporo za uszami, ale chyba żadna nie pobłądziła tak bardzo jak ta w austriackiej stolicy. Historycy bezczelnie wyciągnęli to na światło dzienne, a przecież Habsburgowie, tak jak Dulscy, prali swoje brudy w czterech ścianach! No, może ośmiu.

Tekst: Izabela Kulig


Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Do jej poprawnego działania wymagana jest akceptacja. Polityka cookies

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close