Stal, laka i płótno, czyli wrażenia z wystawy mieczy japońskich w muzeum Manggha

Autor: dnia: 16 lipca, 2025

Na wystawę Miecz japoński, laka, kumihimo wybrałem się w dniu jej premiery. Otwarcie było połączone z wernisażem, który poświęcono czterdziestoleciu pracy autora mieczy – panu Januszowi Lukaszczykowi. W czasie swojego przemówienia, Lukaszczyk podkreślał trud i czas, jakie należy poświęcić, by efekt końcowy był zadowalający i, co najważniejsze, zgodny z tradycyjną japońską sztuką.

Jego słowa rzeczywiście znajdują swoje odzwierciedlenie w ilości eksponatów. Przez całe czterdzieści lat pracy, panu Lukaszczykowi udało się sfinalizować zaledwie kilkanaście mieczy różnego rodzaju – oddługich katan, noszonych przy boku, do niewielkich sztyletów – tak zwanych „strażników honoru”.

Czy jednak skomplikowanie przy pracy z tym orężem przenosi się najego zjawiskowość? Bez wątpienia mogę stwierdzić, że tak. Ostrza mieczy, niezależnie od ich rozmiaru czy metody wykuwania, robią wrażenie. Pod wpływem specjalnie dobranego światła i ciemnego, matowego tła, mienią się kolorami – od niebieskiego, przez róż, aż do ciemnofioletowego. Podobnie osłony mieczy, wykonane z drewna i pokryte nawet pięćdziesięcioma warstwami laki – specjalnej żywicy pozyskiwanej z sumaka lakowego – drzewa rodzimego dla terenów Azji wschodniej. Ilość warstw, odpowiednio dobrane barwy zdobień oraz wcześniej wspomniane światło doskonale ukazują głębię malowideł oraz trójwymiarowość kompozycji.

Uwadze nie umykają także rękojeści mieczy. Składają się na nie bardzo drobno i starannie uplecione włóka. To właśnie sztuka ich tworzenia nazywana jest kumihimo. Zwieńczeniem każdego oręża jest tsuba, czyli garda (część pomiędzy ostrzem a rękojeścią, która chroni ręce przed zranieniem) specyficzna dla kraju kwitnącej wiśni, która może byś stworzona na bazie różnorakich motywów – roślinnych, zwierzęcych czy morskich.

Na wystawie przedstawiono także etapy tworzenia mieczy – od kilku kawałków metalu do zdumiewającego efektu końcowego. Sam autor podkreślał, że ułożenie eksponatów w sali nie jest efektem przypadku. Za aranżację wystawy odpowiedzialny był japoński artysta – Masakazu Miyanaga, który w krótkiej rozmowie ze mną wyjawił, że jedną z najważniejszych rzeczy w sztuce kraju kwitnącej wiśni jest przestrzeń. Pan Miyanaga w sposób mistrzowski połączył obiekt, znaczącą pustkę, ciemność i światło, tworząc wyjątkowy nastrój i umożliwiając zwiedzającym podziwianie mieczy w ich pełnej krasie.

Wystawa będzie dostępna w muzeum Manggha do 31 lipca. Uważam, że warto się na nią wybrać z racji jej wyjątkowości – rzadko prezentuje się oręża, a jeszcze rzadziej takie, których powstanie jest obarczone tak ogromnym trudem, a których ostateczna forma tak bardzo zachwyca.  

– Filip Ciszewski


Aktualnie gramy

Tytuł

Artysta

Audycja on-air

Przerwa na Fifkę

09:00 10:00

Background