„Salome” w Starym Teatrze już od 29 kwietnia
AutorstwaRedakcja UJOT FMna 27 kwietnia 2022
Each man kills the thing he loves, napisał w swoim ostatnim wierszu Oscar Wilde, i tym cytatem Narodowy Stary Teatr promuje swój najnowszy spektakl Salome, którego premiera odbędzie się już w ten piątek, 29 kwietnia. Reżyser Kuba Kowalski po raz drugi bierze na tapet twórczość Oscara Wilde’a (na początku tego roku wyreżyserował BUNBURY. Komedię dla ludzi bez poczucia humoru dla Teatru Wybrzeże) i po raz kolejny mierzy się z dziełem, które napędzają złożone postaci kobiece (reżyserował min. Norę i Heddę Gabler Ibsena).
Chociaż Kuba Kowalski reżyserował też już kiedyś sztukę opartą na starożytnych wydarzeniach i przekazach, to akcja Medei Manhattan Dei Lother została przez autorkę przeniesiona do współczesności, zaś akcja francuskojęzycznej sztuki Oscara Wilde’a pozostaje, przynajmniej pozornie, osadzona w starożytnej Judei. Jednak treść Salome jest wielowymiarowa i ponadczasowa. Kiedy Wilde pisał swoją sztukę, chciał oddać nastrój fin de siecle, bowiem przemiany społeczne i kulturowe pod koniec XIX wieku nabrały szybkiego i nieznanego dotąd ludziom tempa. I tak jak Herod Antypas i jego tetrarchia nie byli gotowi na nowych proroków, tak wiktoriańska Anglia nie była
gotowa na Oscara Wilde’a. Jednak ta ponadczasowość Salome nie wynika z samego faktu, że nie została doceniona wtedy, gdy powstała, ale z tego, że sztuka, która miała być odzwierciedleniem poczucia końca czasu, epoki, opowiadając historię dobrze znaną, wywodzącą się z najbardziej znanej księgi świata, ponad 120 lat po swojej premierze, uświadamia widza, że świat wciąż dobiega końca.
Królestwo Heroda męczyły starcia różnych frakcji, niepokoje religijne, nieobyczajność samego rządzącego, który żeniąc się ze szwagierką złamał religijne prawo, spiski i ogólny rozkład moralny. Wiadomym było, że zmiana musi przyjść z zewnątrz. W takich nastrojach dorastała tytułowa Salome. Jednocześnie dziewczyna żyje w epoce, gdzie przedmiotowe traktowanie kobiet było normalne. Jej wuj przed laty uwiódł jej matkę, ale ponieważ nie mógł mieć dzieci z Herodiadą, popadł w obsesję na punkcie pasierbicy.
Jednak twórcy podkreślają, że nie chcieli przedstawić głównej bohaterki w sposób stereotypowy, jako okrutną femme fatale, która najpierw wykonała taniec siedmiu welonów, a potem kazała zabić proroka. Sama odtwórczyni tytułowej roli, Aleksandra Nowosadko, określiła spektakl jako opowieść o emancypacji. Salome poszukuje własnej tożsamości w dusznych realiach, otoczona ludźmi, którzy mają wobec niej oczekiwania, decyduje się zbudować swoją siłę na zburzeniu dawnego porządku, który wcale porządkiem już nie jest. Sam obiekt jej uczuć, Jokanan wieszczy koniec, zwiastuje nowe. Jednak miłość tej dwójki jest niemożliwa, bo, okazuje się, zwycięstwo jednego musi być końcem drugiego. Widz dostaje do zrozumienia, że nowy początek tak naprawdę nie jest możliwy, nie był dwa tysiące lat temu ani w 1896 roku, gdy sztuka miała swoją premierę.
Twórcy zdecydowali się na dość apokaliptyczną, dystopijną scenografię i kostiumy autorstwa Kornelii Dzikowskiej. Aktorzy poruszają się po scenie w „niedokończonych” stylizacjach, niedopiętych koszulach, bez spodni, w nierozczesanych włosach, kostiumy tworzą wspólne uzupełnienie krańcowej, ciężkiej atmosfery, która panuje w pałacu, chociaż sztuka wyciąga z widza ukryte przeczucie, że po wyjściu z teatru, zastaniemy świat w takim samym chaosie, w jakim zastaliśmy go na scenie.
Wielowymiarowość Salome sprawia, że sztukę możemy odczytywać jako komentarz społeczny czy nawet polityczny, ale także opowieść o rodzinie i jej rozkładzie, miłości i namiętności, która rodzi się i ginie w otaczającym ją chaosie. Dlatego wers z wiersza autora sztuki łączy się bezpośrednio z jej treścią, ale jednocześnie pozostaje czymś tak samo wielopłaszczyznowym.
Premiera Salome już 29 kwietnia na scenie kameralnej Starego Teatru. Bilety do kupienia pod tym linkiem.
*Dodatkowo kupując bilety na Salome, Sen nocy letniej lub Arianów w kasie biletowej można je nabyć w promocyjnej cenie 40zł w ramach akcji Teatralna Majówka w Starym.
Manuela Jarzębska