Okiem Syguły #12
AutorstwaRedakcja UJOT FMna 6 czerwca 2020
O pięknie jeżdżenia wirtualną ciężarówką
Kto by pomyślał. Człowiek bez prawa jazdy kocha spędzać godziny za wirtualnym kółkiem. I to jeszcze ciężarówki. Potężnej stalowej bestii. A to stąd, że po latach postanowiłem wrócić do Euro Truck Simulatora 2. Przy okazji – kupując kilka DLC na boost mapy.
Zasada zabawy jest prosta. Jeździmy zgodnie z przepisami, realistycznie poruszającymi się truckami, przewożąc przeróżne ładunki w obrębie Europy. Swoją podróż rozpocząłem w Krakowie. No bo – gdzie indziej? Tu jest moje serce… moje radio (if U know what i mean). Wirtualny gród Kraka posiada błękitka z ronda Grzegórzeckiego, Kościół Mariacki i parę innych zabytków. Fajno.
Ale czary zaczynają się dopiero gdy wyjedziemy poza miasto. A tam – mnóstwo dróżek, autostrad, i oczywiście robót drogowych. Pierwszą dostawę wziąłem do Katowic. I cyk – przejeżdżałem koło lotniska przypominającego Balice. W tle słuchałem radia. No coś pięknego. Ta gra relaksuje. Przemierzając kolejne kilometry wirtualnej Europy, bez względu czy to Polska, Norwegia, czy Francja. Bo mogę zwiedzać. Przemierzać kolejne wiernie odwzorowane drogi i miasta. Ich design robi wrażenie. To trochę jak z jazdą na rowerze „przed siebie” – i odkrywaniem tego, co będzie za kolejnym zakrętem. Zawsze bawi.
Model jazdy też jest prima sort. Ciężarówki mają swoją wagę, tempo hamowania, odpowiednie przyspieszenie. I wszystkie są licencjonowane. Volvo, Mercedes. To tylko przykłady. Na początku zabawy wozimy dostawy na „pożyczonym” trucku – szybko jednak polecam wziąć kredyt, by swobodnie poruszać się między zleceniami (a także tankować, spać, jak tamagotchi – no prawie).
Co oczywiste, z tego typu misji dostaniemy więcej hajsu, ale i czeka nas większa odpowiedzialność. A to trzeba będzie odwiedzać serwis, gdy coś uszkodzimy, a to – jeszcze bardziej uważać na każdym zakręcie. Tutaj w głowie mam drogę do Rosji, gdzie w korku stałem na przejściu granicznym (bo poza Schengen i Unią Europejską) – a gdzie chwilę wcześniej odbywałem przerwę na sen. Musiałem się wmanewrować między inne pojazdy, oczywiście zgodnie z przepisami ruchu drogowego.
Skoro już jesteśmy przy nich – trzeba uważać, bo można dostać mandaty. Za przekroczenie prędkości, brak świateł czy jazdę pod prąd. „Złapać” nas może patrol policji – bądź też fotoradary. Te ostatnie wyglądają zupełnie inaczej w każdym kraju, co też potęguje wrażenie realizmu. Podobnie ma się sprawa z niektórymi znakami czy radiowozami – które w każdym kraju wyglądają tak, jak w rzeczywistości.
REALIZM. To słowo, które najczęściej można odnieść do tej gry. Także jeśli idzie o zdarzenia losowe. Raz – w drodze na Wiedeń – musiałem jechać totalnie na około, gdyż na drodze doszło do wypadku: śmigłowiec, karetka, wywalona cysterna, i samochód osobowy. A obok kilka postaci rozmawiających z policją. To też swoją drogą świetna robota – że wszędzie możemy spotkać postacie, które spacerują, remontują drogę itd. To również bardzo przypomina to, co napotykamy na prawdziwych drogach. I z tego względu polecam w Euro Truck Simulator 2 pograć. Po latach tym bardziej, bo dostał mnóstwo sensownych łatek i dodatków.
I pomyśleć, że znów mogę poczuć się jak w gimnazjum. Czy nawet w podstawówce – bo miłośnikiem symulatorów ciężarówek od czeskiego studia SCS Software byłem praktycznie od zawsze (18 Wheels of Steel – patrzę na Ciebie). Polecam! I tym optymistycznym akcentem – do przeczytania w kolejnym felietonie.
Aż bym zapomniał – jeśli wolicie zwiedzanie USA do Europy, to zagrajcie w American Truck Simulatora, od tych samych twórców.
Radosław Syguła
Audycje:
Kulturalnie przez gry
TAK BYŁO
Młodzi Zakochani