Oglądajcie świąteczne odcinki Doktora Who

Zbliżają się święta i nie ma absolutnie żadnego powodu, by w tym czasie nie obejrzeć świątecznych odcinków Doctora Who. Żadnego powiadam. Dla tych, którzy nie wiedzą, Doctor Who to brytyjski serial opowiadający o tytułowym kosmicie, który podróżuje przez czas i przestrzeń w niebieskiej budce będącej maszyną czasu. Dodatkowo ten kosmita podczas umierania może zmienić cielesną powłokę, dzięki czemu na przestrzeni lat grało go kilkunastu aktorów; ale to nie jest ważne.

Ważne jest to, że od lat serial kultywuje tradycje świątecznych odcinków specjalnych (nie licząc nowych sezonów, ale nowe sezony nie istnieją). Jeśli więc macie ochotę na świąteczny seans, ale znacznie bliżej Wam do kosmitów, niż do uśmiechającej się do siebie pary, która na końcu będzie się całować pod jemiołą: to polecajka dla Was. Wybrałem te najlepsze i najprzystępniejsze odcinki, do których nie potrzeba żadnej szerszej wiedzy o serialu (temu wyleciał mój ulubiony specjał: Mężowie River Song, ale trudno).

5. Powrót doktora Mysterio

Najmniej świąteczny z świątecznych specjałów, ale był emitowany na Boże Narodzenie i ma przezabawną scenę o świętym Mikołaju, ja zaliczam. Jednak poza luźnym podejściem do tematyki świątecznej nie można się przyczepić do niczego w tym odcinku. Lubię żartobliwie określać ten odcinek „najlepszym filmem o Supermanie”, i dużo jest w tym prawdy. Doktor przypadkowo obdarowuje małego chłopca supermocami, i gdy ten podrasta, to postanawia bawić się w superherosa; w tle inwazja mózgów z kosmosu i nieśmiały romans z dziennikarką. Dla fanów filmów z Christopherem Reevem obowiązkowy seans.

4. Doktor, czarownica i stara szafa

Jak każdy się domyśla, jest to retelling pierwszej części Opowieści z Narnii. Doktorowi pomaga pewna kobieta i po latach chce on się jej odwdzięczyć po stracie męża, który zginął w czasie pierwszej wojny światowej. Coś, co miało być miłym wypadem na wieś, zmieniło się w eksplorację innego wymiaru… czyli tak, jak w Narnii. Jednak czy w Narnii mieliście drzewa z kosmosu i komputery sterowane ludzkim umysłem? Nie wydaje mi się. Bardzo przyjemna część z uwagi na nawiązanie do kina familijnego i piękne śnieżne krajobrazy.

3. Krwiożercze bałwany

XIX-wieczna Anglia, Doktor przeżywa żałobę, zamykając się na ludzi, jednak wszystko się zmienia, gdy miejscowa guwernantka, Clara, prosi go o pomoc, gdyż bałwany atakują ludzi. Mimo absurdalnego konceptu jest to bardzo inteligentnie napisany odcinek, gdzie do końca nic nie jest takie, jakim się wydaje. Zaś same bałwany są do dziś dzień uważane za jednych z najlepszych antagonistów w serii, choć to relacja Doktora z Clarą jest siłą napędową tego odcinka.

2. Ostatnia gwiazdka

Jeśli myśleliście, że krwiożercze bałwany były absurdalne, to co powiecie na odcinek, w którym Doktor spotyka świętego Mikołaja i za wszelką cenę próbuje udowodnić, że ten nie istnieje, dodatkowo będąc wplątanym w intrygę niczym z Coś Carpentera. Nie chcę za dużo napisać o tym odcinku, dlatego że jego siła to ciągłe zaskakiwanie widza i niekończące się zwroty akcji. Jeśli lubicie historie, gdzie nie można ufać nikomu ani niczemu, to propozycja dla was.

1. Opowieść Wigilijna

Daleka przyszłość. Doktor, by uratować przyjaciół uwiezionych na statku kosmicznym musi namówić do współpracy miejscowego bogacza, dysponującego odpowiednią technologią. Problem jest taki, że człowiek ten to wredny, zgorzkniały egoista. Jednak jest wigilia, a Doktor ma maszynę czasu. Nie skłamię jeśli powiem, że jest to najkreatywniejszy i być może najlepszy retelling noweli Dickensa, jaki widziałem. Wszystko tu gra, od Michaela Gambona w roli wcale-nie-Scrooga po melancholijny wymiar całości. Zapewniam Was również, że Silent is all you need wejdzie do kanonu Waszych piosenek świątecznych.

Autor: Stankiewicz Szymon