Nowy album The Killers – recenzja
AutorstwaRedakcja UJOT FMna 18 sierpnia 2021
W piątek trzynastego grupa The Killers wydała swój siódmy studyjny album zatytułowany „Pressure Machine”. Nowy krążek przedstawia życie społeczeństwa małego miasteczka Nephi w stanie Utah – rodzinnej wsi Brandona Flowersa. Jest to widocznie na zwiastunie, który The Killers publikowali w swoich mediach społecznościowych.
„Pressure Machine” to pozycja obowiązkowa dla każdego fana grupy. Warto pokreślić, że jest do już drugi krążek chłopaków na przestrzeni roku. W dodatku gitarzysta grupy – Dave Keuning – kilka tygodni wcześniej zapowiedział, że aktualnie pracują nad ósmą płytą. To prawdziwa gratka dla fanów zespołu. Przekonajmy się, co tym razem dla nas przygotowali. Materiał jest dość intrygujący i znacząco odbiega od klimatu płyty „Imploding Mirage”, dzięki której grupa odniosła gigantyczny sukces.
Lockdown zadecydował o przeorganizowaniu letniej trasy koncertowej, promującej „Imploding Mirage”. Niestety, żaden z utworów z tej płyty nie mógł zostać wykonany na żywo. Czas, w którym muzycy nie mogli grać, został poświęcony na przemyślenie dotychczasowego planu działania. Narodziło się wówczas wiele nowych inspiracji. Początkowo zespół rozważał wykorzystanie niektórych utworów z poprzedniej płyty i umieszczenie ich w nowym albumie. Wkrótce jednak odeszli od tego pomysłu. Dzieciństwo Brandona stało się główną koncepcją najnowszego materiału. Najpierw powstały teksty, które napisał Flowers, a później stworzono do nich melodie. Tym sposobem dzisiaj możemy posłuchać jedenastu sentymentalnych kompozycji.
Piosenka „West Hills” nawiązuje do epidemii opioidów, która wydarzyła się w rodzinnym miasteczku wokalisty – Nephi w stanie Utah. Na początku utworu The Killers wykorzystali ciekawy zabieg: umieścili w tle komentarze mieszkańców miasteczka. Element ten pojawia się w kilku piosenkach. Muzycy w przypadku tego albumu postawili na delikatne brzmienia, instrumenty smyczkowe, przeplatające się z mocniejszymi i wyraźniejszymi refrenami. Odbiega to od brzmienia, do którego przyzwyczaili nas Killersi.
„Quiet Town” z kolei to rozważania nad losem pary nastolatków: Tiffany JaNae Taylor oraz Raymondem Leo Newtonem, którzy zginęli w 1994 roku w wypadku na przejeździe kolejowym. Podczas pisania tego utworu do Brandona powróciły bolesne wspomnienia z dzieciństwa. Znał tę parę ze szkoły. Jedno z nich widział nawet rankiem tego feralnego dnia. Na cały utwór składa się przygnębiający tekst, jednak linia melodyczna oparta jest na durowym brzmieniu. Słowa do „Terrible Things” zostały napisane z perspektywy nastoletniego geja, myślącego o samobójstwie. Muzyka świetnie oddaje tutaj sens tekstu, łącząc ustną harmonijkę i pobrzękiwanie gitary.
Na płycie pojawiają się także utwory akustyczne. Jednym z nich jest „Cody”. Można momentami odnieść wrażenie, że zahacza on o country: na pierwszym planie bas, a w refrenach alternatywne brzmienie gitary. Na krążku nie zabraknie też indie-rocka, np. w kawałku „Sleepwalker”. Dużym zaskoczeniem dla fanów zespołu może być zaproszenie do współpracy Pheobe Bridgers. Ta użyczyła swojego głosu do „Runway Horses”. Tutaj inspiracją był zdecydowanie cover wielkiego hitu grupy – „Human”, który nagrała kiedyś Pheobe w 2019 roku. Jest to kolejna nostalgiczna kompozycja. Chłopaki trzymają cały czas w napięciu, grają nam na emocjach. Nie wiadomo, czego można się spodziewać w dalszym odsłuchu płyty. Raz żywsza kompozycja, później smutna i sentymentalna, a za moment mamy ponury tekst utworu, jednak okraszony radosną melodią.
Tytułowe „Pressure Machine” poprzedza krótka opowieść, tym razem od jednej z mieszkanek miasteczka. Znowu słyszymy instrumenty smyczkowe, które chyba stały się znakiem rozpoznawczym tego albumu. Jak na poprzednich krążkach, dominuje tu wysoki poziom wokalny Flowersa. Całość zamyka „Getting By”.
Już okładka krążka zwiastowała mroczny materiał. Album opowiada przecież o szarej i ponurej rzeczywistości mieszkańców małego, 5-tysięcznego miasteczka, gdzie wszyscy dobrze się znają. Utwory zawarte na nim mówią o lokalnych tragediach, bitwach z trudnościami losu, problemach z narkotykami. Dla każdego, kto chce poznać The Killers trochę z innej strony niż tylko mocne, rockowe brzmienie – to „Pressure Machine” powinno stać się obowiązkową pozycją.
Anna Piętoń
Opracowanie własne