„NIE PATRZ W GÓRĘ” JAKO SATYRA WSPÓŁCZESNEGO ŚWIATA
AutorstwaRedakcja UJOT FMna 29 grudnia 2021
Najnowszy film Netflixa Nie patrz w górę został wrzucony na platformę w Wigilię Bożego Narodzenia bieżącego roku. Od razu stał się hitem i zajął pierwsze miejsce na liście Top10 – dziesięciu najlepszych filmów – w 89 krajach. Jednym z nich była także Polska.
I nie chodzi tu wyłącznie o obsadę, chociaż ta faktycznie jest godna podziwu. W filmie występują takie światowe gwiazdy jak Leonardo DiCaprio, Jennifer Lawrence, Cate Blanchett, Meryl Streep, Ariana Grande czy Timothée Chalamet. Aktorzy odgrywający główne role zdobyli łącznie 42 nominacje do Oscarów. Reżyser produkcji – Adam McKay – również jest laureatem wymienionej wcześniej nagrody.
Film opowiada historię dwóch amerykańskich naukowców – doktora Randalla Mindy oraz doktorantki astronomii Kate Dibiasky. Pewnego dnia podczas badań odkrywają oni kometę, która zbliża się w kierunku Ziemi. Po dokonaniu starannych obserwacji i obliczeń dochodzą do wniosku, że kolizja spowoduje zagładę ludzkości. Konieczna jest więc szybka reakcja ze strony świata. Katastrofa ma nastąpić za pół roku. Naukowcy konsultują się z władzami USA, w tym z Prezydentem – Janie Orlean – a także z mediami, informując o nadchodzącym nieszczęściu.
Nikt jednak nie chce ich słuchać. Nikt też nie bierze ostrzeżeń na poważnie ani nie traktuje nauki i naukowców serio.
Politycy nie chcą podejmować konkretnych kroków, bojąc się spadku poparcia. Ważniejsza jest dla nich dominacja i władza. Korporacje nastawione są wyłącznie na zysk i po cichu wchodzą we współpracę z głową państwa. Media zaś skupiają się wyłącznie na statystykach i sensacji. W świecie przedstawionym w filmie wszechobecna jest biurokracja i nepotyzm. Społeczeństwo, zamiast wziąć ostrzeżenia na poważnie, snuje teorie spiskowe i walczy z kometą w Internecie za pomocą hasztagów czy trendów.
Nie patrz w górę jest satyrą na świat, w jakim żyjemy. Wszystkie wymienione wyżej problemy możemy spotkać w prawdziwym świecie, również na naszym podwórku.
Wiele osób dopatruje się w filmie drugiego dna. A nawet dwóch den. Po pierwsze – nawiązania do katastrofy klimatycznej, a po drugie – do pandemii Covid19. Społeczeństwo lekceważy oba te tematy i twierdzi, że „jakoś to będzie”, „przecież to minie”, „bywało gorzej”. Nie chcemy słuchać naukowców i specjalistów, zakładać maseczek, trzymać dystansu, zostać w domu; nie chcemy segregować śmieci, odejść od węgla i produkować mniej plastiku. Wiele osób dostrzega w doktorantce Kate Dibiasky młodą szwedzką aktywistkę Gretę Thunberg, a w doktorze Randallu Mindym – Anthony’ego Fauciego, jednego z najwybitniejszych ekspertów ds. chorób zakaźnych na świecie i doradcy prezydenta USA w kwestiach walki z SARS-CoV-2.
Na dokładną recenzję filmu przyjdzie jeszcze czas. A jeśli jeszcze go nie oglądaliście – serdecznie zachęcam.
Elżbieta Raczyńska