Kocham festiwale, ale…
AutorstwaRedakcja UJOT FMna 28 kwietnia 2021
W obecnej sytuacji na pewno wielu z nas brakuje wszelkich koncertów, festiwali czy innych wydarzeń kulturowych. Chciałabym jednak odkryć drugą stronę organizacji tak ważnej dla nas kwestii.
Dziś, niestety, niemal wszystko, co zostaje organizowane w sektorze kultury jest pośrednio nastawione na zysk. Takie myślenie nie jest obce również w kategorii festiwali, stąd tzw. „festiwalizacja” – zjawisko, w którym festiwal kulturowy jest postrzegany jako potencjalna szansa na wzbogacenie się. Do chęci zarobku dołączają wszyscy – zarówno organizatorzy i sponsorzy, jak i samo miasto, w którym dane wydarzenie jest organizowane. Potencjalni uczestnicy festiwalu mają poczucie wielkiej jego szczególności (z uwagi, że jest zazwyczaj organizowany raz do roku), więc chętniej kupują bilety (bo to jedyna okazja!) niż np. na spektakl teatralny wystawiany regularnie od kilku lat; a co za tym idzie, wszyscy zaangażowani w urządzanie imprezy mają zysk.
Festiwale są ponadto wygodnym narzędziem do ocieplania swojego wizerunku, m.in. przez lokalne władze. Są chwilowe, więc skupia się na nich uwaga medialna, w wyniku czego wszyscy możemy podziwiać fantastyczne przedsięwzięcia przygotowywane dla nas przez samorządy. Również sponsorzy na tym korzystają. Finansując jakąś część wielkiego festiwalu, w niejaki sposób przyczyniają się do rozwoju sektora kultury, co może przyciągnąć klientów. W rzeczywistości przez cały kolejny rok sponsorzy często nie wydadzą niestety ani grosza na instytucjonalne przedsięwzięcia kulturowe, bo im się to, krótko mówiąc, nie opłaca.
Kolejną kwestią jest wolontariat. Smutne jest to, że wolontariusze zostają często wykorzystani tylko do tego, by zapełnić luki tam, gdzie organizator nie chce wydawać pieniędzy na „prawdziwego” pracownika. Są często obrzucani obowiązkami, trzymani przez kilka godzin w niepewności, co do ich zadania, stawiani przed wysokimi wymaganiami, by zrobić wszystko perfekcyjnie, i spotykają się z ostrą krytyką, gdy nie źle wykonają zadanie. Brak sprawdzania kompetencji wolontariuszy przed ich zaangażowaniem czy nieodpowiedzialne powierzanie im ważnych zadań, tj. przeliczanie pieniędzy, bez uprzedniego spisania ich danych, to tylko kolejne z wielu problemów, które występują przy festiwalach.
Pieniądze i chęć zarobku są nieodłącznymi elementami dzisiejszego świata, więc rozwiązaniem powyżej opisanych problemów nie jest więc umartwianie się i poświęcanie dla rozwoju kultury i sztuki. Trzeba żyć realistycznie i zdawać sobie sprawę z tego, że zysk ekonomiczny, albo nawet tak zwane życie „od pierwszego do pierwszego”, jest czymś kluczowym dla normalnego funkcjonowania w społeczeństwie. To, co powinno według mnie zaistnieć, to szacunek do życia zawodowego swojego i innych osób. Można bowiem zarabiać i jednocześnie nie zatracać się w materialnych żądzach dzisiejszego świata. Można zarabiać i jednocześnie szanować innych ludzi. W końcu, można zarabiać i jednocześnie zachować godność zarówno swoją, jak i nie obdzierać z niej drugiego człowieka, chociażby swojego wolontariusza, pracownika, bądź tworzącego na festiwalu artysty.
Aleksandra Rajzer