„Jesteśmy zaledwie ziarnkiem groszku na niebie – „Pluton P-brane” w teatrze Łaźnia Nowa
AutorstwaRedakcja UJOT FMna 22 października 2018
Stephen Hawking powiedział, że czasoprzestrzeń posiada dziesięć albo jedenaście wymiarów. Idąc tym tokiem myślenia, możliwe jest istnienie równoległych wszechświatów, w których ta sama historia rozgrywa się zupełnie inaczej. Miliony scenariuszy, pod milionami gwiazd. Myśl tak abstrakcyjna, że żaden człowiek nie pomyślałby, żeby pokazać tą teorię w postaci sztuki. Trzeba więc stwierdzić, że Łaźnia Nowa chyba przybyła z innej galaktyki, bo stworzyli spektakl, który zdecydowanie jest nie z tej ziemi.
W tej rzeczywistości, którą znamy, Percival Lowell, zapalony astronom i fundator największego na świecie obserwatorium kosmicznego, oraz Clyde Tombaugh, odkrywca Plutona, nigdy się nie spotkali. Jednak w rzeczywistości stworzonej przez Mateusza Pakułę nic nie jest niemożliwe. Na deskach Łaźni Nowej, dochodzi zatem do spotkania ucznia z mistrzem, które staje się kosmiczną opowieścią o znaczeniu człowieka we wszechświecie. Wszechświecie, którego Ziemia jest zaledwie niewielkim fragmentem, ziarnkiem groszku na bezkresnej przestrzeni.
To nie jest jednak tylko komiczna opowieść o nierealnym spotkaniu. To także przedstawienie naszej aktualnej rzeczywistości w krzywym zwierciadle. Gdy Zuzanna Skolias wychodzi na scenę, przebrana za spadającą gwiazdę i w swej piosence, tłumaczy, że wcale nie istnieje takie pojęcie, możemy dostrzec metaforę ludzi, ukrywających się za fasadami poklasku i kłamstwa. W tej historii, z pozoru o spotkaniu dwóch astronomów, można wyłonić wiele elementów, które nawiązują do obecnej sytuacji. W jednej z kwestii wybitnego Jana Peszka da się wyłonić mocną apostrofę do dzisiejszych polityków.
Mateuszowi Pakule udało się skompletować obsadę wyśmienitą. Na niebie „Plutonu p-brane” najjaśniej świeci bez wątpienia właśnie Peszek, który wcielił się nie tylko w rolę mistrza Lowella, lecz także jego siostry Amy oraz brata Abbotta. Obok Peszka na scenie pojawił się Mikołaj Karczewski w roli Clyde’a Tombaugha, który prowadzi widza za rękę przez cały czas trwania spektaklu. To właśnie dzięki Karczewskiemu, który fenomenalnie wciela się w rolę zafascynowanego swoim mistrzem dziesięciolatka, widz ma możliwość spojrzeć na problemy zawarte w sztuce oczami dziecka.
Wczuć się w atmosferę spektaklu, niewątpliwie pomaga scenografia stworzona (w całości z rzeczy przeznaczonych do recyklingu) przez Justynę Elminowską, która w zamyśle twórców ma przypominać obserwatorium astronomiczne, zbudowane przez kilkulatka. Oczywiście, warto tutaj ponownie wspomnieć o Zuzannie Skolias, która dzięki swoim układom tanecznym i bluzce z napisem „born to sparkle” kradnie serca całej widowni. Wszystko to – wspomagane efektami wizualnymi i wspaniałą muzyką – składa się na spektakl, który z całą pewnością warto zobaczyć.
Autorzy: Natalia Krzywoń, Ola Mysłek