HANDBALLOWY ZAWRÓT GŁOWY
AutorstwaRedakcja UJOT FMna 25 stycznia 2023
11 stycznia 2023 roku rozpoczęły się Mistrzostwa Świata w Piłce Ręcznej Mężczyzn. Jest to już 28. edycja czempionatu, organizowana przez IHF (International Handball Federation) w Polsce i Szwecji. W turnieju biorą udział 32 zespoły, w tym broniąca tytułu Dania.
W niedzielę, 22 stycznia, wybrałem się do Tauron Areny w Krakowie, by dopingować polską reprezentację z wysokości trybun. Miałem przyjemność obejrzeć także dwa inne spotkania w „polskiej” grupie. Były to pojedynki drugiej fazy turnieju. Wydarzeniu towarzyszyła niesamowita atmosfera, którą można było poczuć na własnej skórze. Ponadto organizatorzy przygotowali dla fanów „szczypiorniaka” kilka konkursów i quizów, które odbywały się w holu głównym budynku. Można było sprawdzić swoją wiedzę o sporcie, Małopolsce i nie tylko. Na zwycięzców czekały nagrody rzeczowe, m.in. sportowe gadżety. Kibice mogli pozować do zdjęć z repliką pucharu, który wręczany jest najlepszej drużynie Mistrzostw Świata.
Słowenia lepsza od Czarnogóry
Pierwszy mecz tego dnia rozpoczął się o godz. 15:30. Na boisku zameldowały się ekipy Czarnogóry i Słowenii. Ci pierwsi zajmowali w grupie przedostatnie miejsce, zaś Słoweńcy okupowali trzecią lokatę. Obie drużyny straciły szansę na wyjście z grupy i awans do fazy pucharowej turnieju. Jednak dla reprezentacji Słowenii nie był to mecz o nic, ponieważ utrzymanie miejsca trzeciego mogło mieć znaczenie w kontekście walki o udział w turnieju eliminacyjnym do Igrzysk Olimpijskich.
Przed meczem doszło do znaczącej zmiany w ich zespole. Skład opuścił czołowy zawodnik – Blaž Janc, którego zastąpił Grega Krečič. Słowenia zaczęła bardzo dobrze, już w pierwszej minucie meczu prowadziła 2:0. Zawodnicy trenera Uroša Zormana mieli dużą przewagę nad Czarnogórą, przede wszystkim w obronie. Świetnymi paradami popisywał się bramkarz – Urban Lesjak. Po 11 minutach na tablicy wyników było 2:7 dla Słoweńców, o czas poprosił trener Czarnogóry – Branko Božović. W kolejnych akcjach zmniejszyli oni stratę i przy stanie 5:9 z przerwy skorzystał Zorman. Czarnogórcy mieli szansę na zbliżenie się do rywala, ale brakowało skuteczności. Końcówka pierwszej połowy to dominacja Słowenii. Po przerwie spotkanie uspokoiło się, ponieważ podopieczni Zormana kontrolowali wydarzenia na boisku. W reprezentacji Czarnogóry nie pojawili się na parkiecie liderzy, czyli Branko Vujović i Nebojša Simić. Zastąpili ich zawodnicy, którzy sporadycznie występowali we wcześniejszej fazie turnieju. Ostatecznie mecz zakończył się zwycięstwem Słowenii 31:23.
Honorowe pożegnanie Biało-Czerwonych z turniejem
W kolejnym spotkaniu, na boisku pojawili się zawodnicy Polski i Iranu. Nasza reprezentacja, przystępowała do tego meczu z nadzieją na honorowe pożeganie z mistrzostwami. Zajmowaliśmy przed tym spotkaniem 4. miejsce w grupie, zaś nasz rywal ostatnie – 6. miejsce. Polacy zaprzepaścili swoją szansę na awans do ¼ finału w meczu z Hiszpanią, gdzie po wyrównanym boju, musieli uznać wyższość rywala. Tamten mecz zakończył się wynikiem 27:23.
Podopieczni trenera Patryka Rombla wyszli w pozytywnym nastawieniu do ostatniego meczu z Iranem, chcieli zaprezentować się kibicom z jak najlepszej strony. Zwycięstwo z drużyną, która w poprzednich meczach była dla wszystkich dostarczycielem punktów, było obowiązkiem. Biało-Czerwoni pierwsi stracili bramkę. Na tablicy widniał rezultat 1:0 dla Iranu. Na całe szczęście był to jedyny moment, kiedy Polacy przegrywali. W kolejnych akcjach solidnie grali w obronie, przechwytywali piłkę i odskoczyli rywalom na 5:1, budując swoją przewagę. Dominowali przez pierwszą połowę, kontrolując grę rywali. Reprezentacja Polski prowadziła do przerwy różnicą sześciu bramek – 16:10.
Irańczycy wychodzili do drugiej części gry z ostudzonymi nastrojami. Nie mieli podstaw ku temu, by wierzyć w powrót do meczu, ale mocno nad tym pracowali. Poprawili skuteczność pod bramką, wywierali presję na gospodarzach, lecz przewaga polskiego zespołu była zbyt wysoka. Biało-Czerwoni złapali lekką zadyszkę w ostatnich fragmentach spotkania, co można było również zaobserwować we wcześniejszych meczach. Iran zaczął odrabiać straty i zbliżył się do Polski na trzy trafienia, gdy Tomasz Gębala był wykluczony na 2 minuty. Niemoc w ataku polskiej kadry przełamał dopiero Ariel Pietrasik, rzutem na 24:20. Wspomniany zawodnik został później MVP spotkania – rzucił łącznie 6 bramek. Do końca meczu wynik nieznacznie uległ zmianie, duża w tym zasługa Adama Morawskiego, który w drugiej połowie zastąpił w bramce Mateusza Korneckiego. Jego skuteczność obron oscylowała wokół 50%. Polacy dali powód do radości wszystkim kibicom zgromadzonym na trybunach, wygrywając całe spotkanie 26:22. Była to trzecia wygrana naszych szczypiornistów na tegorocznych Mistrzostwach Świata. Wcześniej pokonali oni Arabię Saudyjską 27:24 w pierwszej fazie turnieju i Czarnogórę 27:20 w drugiej fazie turnieju.
Hitowe starcie pełne zwrotów akcji
Zwieńczeniem dnia było starcie gigantów tej dyscypliny, czyli reprezentacji Hiszpanii i Francji. Spotkanie na szczycie grupy I cieszyło się sporym zainteresowaniem wśród kibiców. Obie ekipy miały po 8 punktów na swoim koncie, Francja była liderem grupy – ze względu na lepszy stosunek bramek, a Hiszpania zajmowała drugą lokatę. Trójkolorowym wystarczył remis, żeby przejść do fazy pucharowej z 1. miejsca, Hiszpania potrzebowała zwycięstwa. Warto podkreślić, że choć obie nacje miały zapewniony awans do ¼ finału, to szczypiorniści wyszli na to spotkanie w bojowym nastawieniu. Od początku mecz rozgrywany był w szybkim tempie, na najwyższym światowym poziomie.
Przez długi czas utrzymywał się remis. W hiszpańskiej bramce świetnie spisywał się Rodrigo Corrales, zaś po drugiej stronie bardzo dobrze radził sobie Vincent Gérard. Można powiedzieć, że był to doskonały pojedynek obu bramkarzy. Kiedy Francuzi wyszli na prowadzenie 9:6, o przerwę poprosił trener Hiszpanii – Jordi Ribera. Poskutkowało, Hiszpanie doprowadzili do remisu. Po zaciętej pierwszej połowie mieliśmy remis 13:13.
W drugiej części gry Hiszpanie wyszli na kilkubramkowe prowadzenie. W pewnym okresie gry prowadzili różnicą trzech bramek, wówczas na parkiecie „szalał” skrzydłowy – Daniel Fernandez, który trafił do siatki na 19:16. Jednak kilkanaście minut przed końcową syreną nieco spuścili z tonu, zaczęli odczuwać trudy tego spotkania. Cała przewaga została roztrwoniona i Trójkolorowi doprowadzili do remisu za sprawą Ludovica Fabregasa. Francuzi jeszcze podkręcili tempo i na sześć minut przed końcem meczu wyszli na trzybramkowe prowadzenie, po celnym rzucie Nicolasa Tournata. Hiszpanie jeszcze próbowali odrobić straty, ale Gérard popisywał się zankomitymi paradami, przesądzając o wyniku meczu. Po końcowej syrenie na tablicy widniał rezultat 28:26 dla Francji. Najlepszym zawodnikiem spotkania wybrano hiszpańskiego skrzydłowego – Daniela Fernandeza, który zdobył 7 bramek.
Hitowy pojedynek nie zawiódł. Był to mecz pełen zwrotów akcji, niesamowitych emocji, trzymający w napięciu do ostatnich sekund. Godny Mistrzostw Świata!
Drużyny występujące w „polskiej” części turnieju dwa ćwierćfinały rozegrają 25 stycznia w gdańskiej Ergo Arenie. Francja zmierzy się z Niemcami, zaś Hiszpania podejmie Norwegię.
Kamil Głowa