„Ballet des Arts” czyli jak barok łączy się ze współczesnością
AutorstwaRedakcja UJOT FMna 30 września 2017
Wchodząc do Teatru Variete zawsze ma się pewność że to, co zobaczymy na scenie zapadnie w pamięć na długie miesiące. Tak było także w przypadku spektaklu „Ballet des Arts”. Premiera produkcji autorstwa Baletu Cracovia Danza i Fundacji Arts Sound odbyła się 28 września o godzinie 19.
Spektakl połączył w sobie siedem sztuk – Rolnictwo, Nawigacja, Złotnictwo, Malarstwo , Polowanie, Chirurgia oraz Wojna – przedstawiony w wersji zmodernizowanej łączącej barokową fantazję ze współczesną laserową żonglerką oraz pokazem multimedialnym. Tego na deskach teatrów jeszcze nie było. Spektakl rozpoczęła Agnieszka Malatyńska , która przybliżyła publiczności jego historię (premiera miała miejsce w 1663) oraz podkreśliła wybitność jej autora – Jean’a – Baptiste Lully’ego. Jego artystyczna kariera była silnie związana z Ludwikiem XIV, do tego stopnia że monarcha wystąpił właśnie w premierowym spektaklu. Z zapowiedzi jego nowej odsłony wynikało, że tancerze Cracovia Danza mają odtworzyć groteskowy majstersztyk, natomiast pomóc im miała orkiestra Estravaganza z sopranistką Joanną Radziszewską.
Jeśli chodzi o oprawę muzyczna pod batutą Zygmunta Magiery, to prezentowała się ona znakomicie. Czar XVII- wiecznych melodii został całkowicie oddany tamtego wieczora. Kreatywnym oraz zaskakującym posunięciem było użycie głosu sopranistki jako zapowiedzi. Zanim rozpoczęła swoją arię, z gracją prezentowała przedmiot związany z motywem sztuki , która miała nastąpić po jej występie Sama Radziszewska była, jednym słowem, genialna. Nie można inaczej określić jej zgrania z tempem wygrywanej melodii oraz czystości jej głosu, który odbijał się od ścian sali, umożliwiając widzom przeniesienie się w czasie.
Kostiumy zaprojektowane prze Monikę Polak-Luścińską, były oryginalne i wpasowywały się w ogólną konwekcje barokowego przepychu. W stojach tancerzy nie zabrakło elementu groteski, który był istotny w poszczególnych sztukach. Bardzo przemyślane były stroje dla tancerza, który otrzymał rolę Ludwika. W jego kostiumie zawsze pojawiał się element słońca, co odróżniało go od innych członków zespołu.
Część współczesna przestawienia była w równy sposób intrygująca co jego barokowa część. Krystian Minda zadbał o to, żeby ludzkie oko pogubiło się tym co widzi. Jego laserowa żonglerka była fascynująca, ale także w pewien sposób przez kolorystkę laserów, wpasowywała się w barokowy charakter. Najbardziej poruszającym momentem spektaklu Mindy było połykanie mieczy, które u wielu – jak i w moim przypadku – wzbudziło poruszenie.
Strona taneczna spektaklu wykonywana przez zespół Cracovia Danza specjalizujący się w tańcach barokowych, również nie zawiodła i w pełni oddała klimat dworski.
Ten spektakl z pewnością jest czymś wyjątkowym, jednak z pewnością nie trafi w gusta wszystkich odbiorców. Sądzę jednak, że warto go obejrzeć chociaż raz, bo nie wiadomo kiedy następnym razem na deskach Teatru Variete pojawi się coś równie innowacyjnego.
Natalia Krzywoń