Derby Mazowsza dla Nafciarzy! Podsumowanie 13 kolejki Ekstraklasy
AutorstwaRedakcja UJOT FMna 19 października 2022
Tak jak po każdej nocy wschodzi słońce, tak po każdej nudnej i kiepskiej kolejce Ekstraklasy spodziewać się można dużo większych emocji. W ostatni weekend z pewnością było ciekawiej niż w ten poprzedni. W repertuarze między innymi derby Mazowsza i starcie pomiędzy liderującym Rakowem a odświeżoną zmianą trenera Lechią Gdańsk.
*****
Derby Mazowsza w tej rundzie jesiennej miały szczególny smak. Nie były, jak to zwykle bywa, starciem potężnej Legii z bijącą się nad strefą spadkową Wisłą Płock, lecz meczem pomiędzy dwoma równorzędnymi ekipami walczącymi o miejsca w europejskich pucharach. Co prawda Nafciarze powoli wytracali impet z początku sezonu, ale chimeryczność Legii i różnica jedynie trzech punktów w tabeli sprawiały, że na mecz w Płocku czekały tysiące fanów Ekstraklasy. Nie zawiedli się.
Od początku było widać, że to spotkanie będzie ciekawsze niż zeszłotygodniowy mecz Stołecznych z Wartą Poznań. Legia grała dynamicznie i mimo pozycyjnego ataku na dobrze zorganizowaną obronę Wisły to oglądało się to starcie dobrze. Legia swoich szans szukała po strzałach z dystansu i wrzutkach, natomiast Płocczanie atakowali z kontry.
W drużynie Legii z przodu najbardziej uwijał się Carlitos, a lewym skrzydłem szarpał pozycje Wiślaków Mladenović. Najlepszą sytuację w pierwszej połowie mieli jednak Nafciarze, a konkretniej Mateusz Lewandowski, który spudłował z 10 metra, kończąc uderzeniem z pierwszej piłki dośrodkowanie Szulka z 18 minuty. Pierwsza połowa skończyła się bez bramek, ale mecz oglądało się dobrze.
W drugiej połowie obie drużyny ruszyły do ataku jeszcze odważniej. Nikogo tu nie zadowalał remis. Wynik spotkania otworzył w 56 minucie Lewandowski po świetnym, podciętym dośrodkowaniu Rafała Wolskiego. Napastnik Wisły bez większych formalności wykończył tę akcję strzałem głową. Dośrodkowanie było wyśmienite, ale warto jednak gwoli ścisłości powiedzieć, że przy kryciu zaspał Johansson.
Piłkarze z Płocka nie nacieszyli się jednak prowadzeniem zbyt długo. W 10 minut po bramce Lewandowskiego niezbyt rozważnym wślizgiem w mało groźnej sytuacji próbował odebrać piłkę Sulek. Swoim wejściem Słowak nie trafił jednak w futbolówkę, za to podciął świetnego w ofensywie w tym meczu Mladenovića. Karnego bardzo pewnie wykorzystał kapitan Legii, Josue. Kamiński wyczuł jego intencje, ale strzał Portugalczyka był zbyt dobrze wymierzony, prosto w prawy dolny róg.
Legia nie zamierzała się na tym zatrzymywać. Chwilę po zdobytej bramce świetną okazję wypracował sobie dryblingiem Carlitos, ale uderzył tuż nad poprzeczką. Obudził się również Josue, lecz jego strzał sprzed pola karnego trafił wprost w ręce Kamińskiego. Najlepszą sytuację miał jednak wprowadzony w drugiej połowie na boisko Kramer, ale jego uderzenie głową po dośrodkowaniu Slisza wybronił instynktownie Kamiński. Słoweńska wieża nadal musi czekać na swoją pierwszą bramkę w ekstraklasie. Kolejny mecz z rzędu Bartosz Slisz popisuje się wyjątkowym podaniem i po raz kolejny jego koledzy nie dojeżdżają z wykończeniem.
Jak przekorny i wredny bywa los w piłce nożnej piłkarze Legii przekonali się w 73 minucie. Wtedy to właśnie po podaniu do tyłu X, piłkę źle przyjął Johansson. Szybko zabrał mu ją Rafał Wolski, podprowadził a następnie oddał Sekulskiemu już w polu karnym. Obrona Legii mimo najlepszych starań nie zdążyła wrócić na tyle szybko, by zablokować strzał napastnikowi Wisły i ten, mimo że naciskany, uderzył znakomicie w lewy dolny róg. Druga asysta w tym meczu mającego fantastyczny sezon (pod względem boiskowym) Wolskiego.
Legia atakowała i walczyła o wyrównanie, ale robiła to dużo bardziej nieporadnie niż wcześniej. Widać było, że Nafciarze prędzej duszę wyzioną niż pozwolą sobie na ponowną utratę prowadzenia. Blok obronny był jak mur i nie dopuszczał ofensywy Legii do chociażby połowicznie groźnej sytuacji. Wymowna była sytuacja z doliczonego czasu, kiedy piłkę rozpędzonemu Legioniście odebrał Kryvotsyuk, a cały stadion łącznie z autorem odbioru świętował to jak zdobycie bramki.
Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 2:1 dla gospodarzy. Dzięki temu bezpośredniemu zwycięstwu Wisła Płock przeskoczyła Legię w tabeli i zajmuje obecnie drugie miejsce z taką samą ilością punktów co trzecia Legia. Z takiego obrotu sprawy poza Płockiem z pewnością cieszą się również w Częstochowie.
Poza kwestiami czysto boiskowymi uwagę mediów przykuło zachowanie kapitana Legii, Josue. Portugalczyk już w pierwszej połowie otrzymał żółtą kartkę za przepychanki z Mateuszem Szwochem. Później, już w drugiej części spotkania miał rzekomo prowokować kibiców i piłkarzy Wisły, co skończyło się przepychankami. Swój „występ” skwitował natomiast tym, że schodząc do szatni nie podał ręki żadnemu piłkarzowi z Płocka mimo usilnych prób jej uściśnięcia, chociażby dokonywanych przez Sekulskiego. Zdanie kibiców Legii na ten temat podzielone, zdanie piłkarskiej banieczki raczej negatywne. Moje stanowisko, dość skromne, dające się skwitować jednym, krótkim, ale za to pięknie brzmiącym słowem: żenada.
*****
W sobotnie popołudnie do Gdańska, na mecz z tamtejszą Lechią przyjechał Raków Częstochowa. Spotkanie zapowiadało się dobrze. Potężny Raków, dzięki zwycięstwie Płocczan w derbach Mazowsza, miał szansę odskoczyć w tabeli na 5 punktów i zapewnić sobie spokój na następne mecze. Z kolei Lechia, pomimo zatrważającej, przedostatniej pozycji w tabeli, stanowczo poczyniła postęp w swoich ostatnich meczach. Zwycięstwo z Cracovią i napędzenie stracha Pogoni Szczecin z pewnością podbudowało ekipę trenera Kaczmarka, który teraz mógł zapunktować z liderem lub rozbić się na częstochowskim murze.
Drużyna z Częstochowy wyszła na mecz bardzo wysoko. Press’owała każdego obrońcę, a nawet bramkarza Gdańszczan. Nawet linia obrony Rakowa przebywała na połowie Lechii, nierzadko w sytuacjach 3v3 z napastnikami biało-zielonych. Gospodarze nie byli w stanie wyjść spod własnej bramki nawet długimi piłkami, które co chwila padały łupem wysokich obrońców Medalików.
Raków wyraźną przewagę na gole zamienił już w 6 minucie. Wszystko zaczęło się od przejęcia Kochergina w środku pola, który wyprzedził niemrawego na początku Gajosa. Piłka błyskawicznie znalazła się na prawym skraju pola karnego, skąd wrzucał w pole karne aktywny Sorescu. Dośrodkowanie nieudolnie usiłował wybić obrońca Lechii, lecz futbolówka trafiła do zamykającego akcję Patryka Kuna, który potężnie uderzył półwolejem po krótkim słupku. Lewy wahadłowy Rakowa wreszcie do niezłej gry w tym sezonie dorzucił liczby.
W 21 minucie wynik na 0:2 podwyższył Bartosz Nowak. Przy tej bramce świetnie była widoczna nieporadność Lechii we własnym polu karnym i totalna dominacja Rakowa. Patryk Kun miał dużo miejsca na lewym skrzydle i wrzucił ładnie piłkę w pole karne, w którym czekało na nią aż trzech zawodników Rakowa. Główkę z (insert Lechia Player) wygrał Mateusz Wdowiak. Ten strzał Dusan Kuciak znakomicie wybronił, popisując się nie lada refleksem, lecz nie mógł już nic zrobić z dobitką Nowaka z najbliższej odległości.
Dalej mecz nie zmienił swojego obrazu. Lechia cały czas bezradna, kibice gwiżdżą, długie piłki przejmowane przez obronę Medalików, a próby rozegrania Gdańszczan tłumione bardzo wysokim i energicznym pressing’iem. W tym meczu tylko Raków grał i podchodził pod bramkę Lechii bez większych problemów czy oporu ze strony gospodarzy. Dzięki dobrej postawie Dusana Kuciaka do przerwy było tylko 0:2.
O tym, że druga połowa nie będzie wyglądała inaczej Raków dał już znać w 47 minucie. Po rzucie wolnym ze środka pola zgraną przez Sorescu piłkę usiłował uderzyć przewrotką Svarnas, lecz zrobił to nieporadnie. Nic straconego, bowiem kiepski strzał zamienił się w widowiskową asystę przy bramce Mateusza Wdowiaka z bliskiej odległości. Tak jak przy pierwszej i drugiej bramce, obrona Lechii była pasywna przy bezpańskich piłkach w polu karnym i po raz trzeci poniosła za to konsekwencje. Niezwykła była energia zawodników Rakowa w tym meczu.
W końcówce Częstochowianie trochę odpuścili i żywiej zaczęła konstruować swoje akcje Lechia. Zwoliński zdobył nawet gola w 89 minucie, lecz ten został anulowany z powodu spalonego. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 0:3 i trudno było nie mieć wrażenia, że Raków mógł wygrać wyżej, lecz od bramki Wdowiaka na 0:3 zawodnicy Marka Papszuna nie forsowali się już, a i solidny Dusan Kuciak nie ułatwiał napastnikom Rakowa zadania. Raków zajmuje zatem pewnie fotel lidera i ma 5 punktów przewagi nad Legią Warszawa i Wisłą Płock. Lechia z kolei wciąż pogrążona jest w odmętach strefy spadkowej. Ciekawe czy bolesna lekcja futbolu od Rakowa tuż po pierwszym od lipca zwycięstwie doprowadzi zespół Gdańszczan do odbudowy w najbliższych meczach, czy też pogrąży biało-zielonych w spirali porażek.
*****
Piątkowy pojedynek, który rozpoczął 13 serię gier, pomiędzy Koroną Kielce a Stalą Mielec zakończył się zwycięstwem gości 0:2. Tym samym skazywani przed sezonem na pożarcie Mielczanie zrównali się z wymienianą w gronie faworytów do mistrzostwa Pogonią Szczecin. Korona z kolei po niezłym początku sezonu i przyzwoitym punktowaniu znalazła się w strefie spadkowej.
Radomiak Radom po pełnej nerwów końcówce pokonał 2:0 Śląsk Wrocław po dublecie Mauridesa. Nie tym jednak mecz pomiędzy średniakami odbił się echem w środowisku sportowym, lecz trzema czerwonymi kartkami dla piłkarzy z Dolnego Śląska. Najpierw w 64 minucie wyleciał za taktyka Bejger. W 90 minucie drugą żółtą kartkę po durnym faulu w środku pola zobaczył Poprawa. Ostatnim ananasem, który ujrzał w tym meczu czerwień był Verdasca, który w samej już końcówce postanowił poprzepychać się z zawodnikami Radomiaka i podyskutować z sędzią, mając na koncie żółtą kartkę.
Rozpędzona Jagiellonia została zatrzymana w Poznaniu, przez tamtejszą Wartę, która wygrała 2:0.
Pogoń Szczecin zremisowała 1:1 z Piastem Gliwice w spotkaniu, które jeszcze w poprzednim sezonie nosiłby miano hitu kolejki. Jednakże, patrząc na kiepską formę Piasta i słabszą niż parę miesięcy temu grę Szczecinian, można go traktować jedynie jako kolejny mecz.
Cracovia z gracją średniowiecznego kata inkwizycji wbija kolejne szpilki pod paznokcie swoim kibicom. Tym razem Pasy zremisowały u siebie 1:1 z czerwoną latarnią ligi, Miedzią Legnica.
Widzew Łódź przekonywująco rozbił zespół Zagłębia Lubin aż 3:0. Dzięki temu zwycięstwu Widzewiacy są już na 4 miejscu, tuż za Legią Warszawa.
Na zamknięcie kolejki Lech Poznań przyjechał do Zabrza na spotkanie z Górnikiem. Plan wygrania meczu najmniejszym nakładem sił, by oszczędzić energię na starcie w Lidze Konferencji, nie powiódł się. Ostatecznie zobaczyliśmy całkiem ciekawe starcie, a Poznaniaków z opresji wyciągnął dubletem niezawodny Mikael Ishak. Końcowy wynik to 1:2. Coraz więcej mówi się w kuluarach o tym, że szefostwo Lecha zrobi wszystko, by zatrzymać u siebie szwedzkiego napastnika na kolejne sezony, w grę wchodzi nawet najwyższy kontrakt w historii polskiej piłki.
Jan Woch