Cracovia 2 – 0 Raków Częstochowa
Autor: Redakcja Online dnia: 21 października, 2025
„Każdy walczył o każdego i zagraliśmy najlepiej jak potrafimy” – mówił Martin Minchev po zwycięstwie Cracovii z Rakowem Częstochową.

Mecz Cracovia – Raków Częstochowa (fot. PAP/Łukasz Gągulski)
„Pasy” odrobiły lekcje
Po porażce z Arką Gdynią zespół Luki Elsnera miał nieco ponad tydzień na pozbieranie się. Mecz w Gdyni zdecydowanie nie poszedł po myśli piłkarzy Cracovii i mocno obniżył morale zespołu, co było widoczne w pomeczowych wywiadach. Jednak jak wspominał trener Elsner podczas konferencji prasowej, dzięki przerwie reprezentacyjnej jego zespół mógł dłużej „pocierpieć” i dokładnie przeanalizować błędy. Ból po porażce z Arką miał zbudować w drużynie motywację na mecz z Rakowem – drużyną, z którą Cracovia w ostatnich latach nie miała łatwych potyczek.
Początkowe problemy
Piłkarze Marka Papszuna w swoim stylu weszli w pierwszą połowę: wysokim i agresywnym pressingiem. Jednakże „Pasy” były na to przygotowane i nie dawały przeciwnikom wymusić na sobie błędów. Zespół Luki Elsnera umiejętnie wychodził spod naporu i raz po raz zaskakiwał długimi podaniami, pomijającymi linię pomocy. I to właśnie po jednym z takich zagrań piłkę przyjął Filip Stojinković i idealnie wystawił ją do Martina Mincheva, a Bułgar bez najmniejszego problemu skierował ją do siatki.
Kontrolowana druga połowa
Zawodnicy Rakowa po rozpoczęciu drugiej połowy chcieli błyskawicznie wyrównać wynik spotkania, ale ich starania nie przyniosły oczekiwanych efektów. Można nawet powiedzieć, że przesunięcie się zespołu z Częstochowy stworzyło dużo wolnej przestrzeni przed ich bramką. Piłkarze w biało-czerwonych strojach bezwzględnie wykorzystali wolne pole podczas kontrataku wyprowadzonego, a jakże, po przejęciu piłki pod własnym polem karnym i posłaniem dalekiego podania do wybiegających skrzydłowych. Ponownie piłka trafiła do Mincheva, który początkowo próbował zagrać do Stojinkovicia, ale ostatecznie trafiła pod nogi Perkovicia, a ten podwyższył i ustalił wynik spotkania.
Wywiad
Po meczu udało nam się porozmawiać ze strzelcem pierwszej i asystentem przy drugiej bramce – Martinem Minchevem.
Rozmowa Jakuba Muszyńskiego z Martinem Minchevem po angielsku w nagraniu, a przetłumaczony transkrypt poniżej:
Jakub Muszyński: Cześć Martin! Proszę powiedz mi coś o meczu. Jak wyglądało to z twojej perspektywy?
Martin Minchev: Z mojej perspektywy był to dobry mecz. Byliśmy zgrani na boisku, wszyscy walczyli dla siebie nawzajem i dawali z siebie wszystko. Bardzo się cieszymy z wygranej w tym meczu, to wspaniałe zwycięstwo.
Strzeliłeś gola, zaliczyłeś asystę. Dla ciebie również był to świetny mecz. Jak się czułeś na boisku?
Czuję się dobrze, czuję się dobrze i cieszę się, że strzeliłem gola. Ten facet [za Martinem przechodził wtedy roześmiany Filip Stojinković], to świetna asysta z jego strony. Jak powiedziałem w poprzednim wywiadzie, 99% bramki to jego zasługa. Dla mnie to była najłatwiejsza robota i wszyscy są bardzo zadowoleni.
Dobrze naciskałeś, dobrze podawałeś, uciekłeś spod presji Rakowa na początku meczu. Miałeś też kilka naprawdę dobrych długich podań, które otworzyły ci przestrzeń i dzięki temu strzeliłeś dwa gole. Czy to było zaplanowane przed meczem? Ćwiczyliście to podczas treningów?
Myślę, że to po prostu nasz styl gry. Cieszę się, że dobrze nam poszło i że mamy taką więź między graczami. Znamy się już i wiemy, jakie są najmocniejsze strony innych graczy. Dzięki temu łatwiej nam się porozumiewać
To był świetny powrót po meczu w Gdyni. Kilka słów na ten temat?
Jak już powiedziałem, ten mecz był dla nas lekcją. Musimy być lepsi w następnym.
Dzięki temu zwycięstwu „Pasy” utrzymały się na 3 pozycji w tabeli i do 1 miejsca tracą teraz już tylko 2 punkty. Raków natomiast spadł z 9 miejsca na 11.
Jakub Muszyński – UJOT FM