Właśnie gramy

Tytuł

Wykonawca


Co jest nie tak z „Fake famous”

Autorstwana 8 maja 2021

Na początku lutego tego roku platforma HBO wypuściła nową produkcję, której tematyka koncentruje się wokół życia influencerów i zdobywanej przez nich „udawanej” sławy. W filmie dokumentalnym „Podróbki sławy” („Fake Famous”) dziennikarz Nick Bilton przeprowadza „eksperyment społeczny” – organizuje casting, który ma wyłonić trzy osoby z niewielką ilością obserwatorów, z których w ramach eksperymentu będzie on próbował zrobić „gwiazdy Instagrama”. Wyniki tego przedsięwzięcia dziennikarz przedstawia jako szokujące, snując jednocześnie dywagacje nad wartością tej instagramowej sławy, która mierzona jest jedynie ilością obserwatorów i lajków. Czy film „Podróbki sławy” może w jakiś sposób zmienić nasze postrzeganie influencerów? 

Już sam początek filmu wydaje się być dość naciągany, ponieważ dziennikarz zaczyna swoją wypowiedź od słynnego „kiedyś to było”… Opowiada, jak to kiedyś latało się do Los Angeles, żeby oderwać się od rzeczywistości i spędzić tydzień na zwiedzaniu pięknych miejsc, natomiast teraz ludzie przybywają tam tylko po to, by zrobić sobie zdjęcie na tle znanej, różowej ściany butiku Paula Smitha. Zwraca on uwagę na to, że obserwatorzy i lajki zawładnęły naszym światem, a głównym celem, do którego aspirują młodzi ludzie, jest stanie się sławnym w social mediach. Oczywiście, jest w tym ziarno prawdy – młodzi ludzie coraz częściej myślą o karierze w mediach społecznościowych, ale tak naprawdę trudno im się dziwić. Taki sposób życia wydaje się bardzo atrakcyjny, i nawet wykreowane, nie do końca prawdziwe życie influencera może wydawać się lepszą alternatywą od np. pracy w customer service. 

Ogólnie jednak założenia Biltona wydają się być zbyt dużą generalizacją. Myślę, że nie powinno się dyskredytować młodych ludzi i przedstawiać wszystkich jako puste osoby, którym zależy jedynie na zrobieniu zdjęcia i sławie „za nic”, a ten film trochę na to wskazuje, wkładając wszystkich influencerów do jednego worka. Inną istotną rzeczą jest fakt, że młodzi ludzie nie chcą przecież jedynie sławy, o której tak dużo się mówi, ale też, a może nawet bardziej, innych rzeczy które wiążą się z lajkami i obserwatorami – szukają akceptacji, bycia docenionym w tym, co robią, poczucia wspólnoty. Wielu z nich próbuje zasłynąć właśnie swoim talentem, pokazując w Internecie swoje zdolności (tak, do zrobienia ciekawego makijażu czy stylizacji też potrzebna jest kreatywność i talent).

Bohaterami filmu Biltona stają się aspirująca aktorka Dominique, czarnoskóry projektant mody Chris oraz Wylie, który pracuje jako asystent agenta nieruchomości. Na początku wszyscy mają zorganizowane profesjonalne sesje zdjęciowe, w miejscach i z rekwizytami, które mają imitować luksusowe życie, oraz otrzymują zakupionych obserwatorów. Tak zaopatrzeni, próbują tworzyć swój profil na Instagramie i czekają na rozwój wydarzeń. Ostatecznie tylko jednej osobie – Dominique – udaje się zostać influencerem na takich warunkach, jakie zakładał eksperyment, i dzieli się ona swoimi przemyśleniami na temat tego środowiska oraz swoimi pozytywnymi i negatywnymi doświadczeniami. Warty podkreślenia jest sposób przedstawienia Dominique – jawi się ona jako osoba bez konkretnej osobowości, której łatwo jest wejść w rolę udawanej influencerki, podczas gdy dwaj inni uczestnicy (mężczyźni) mieli z tym duże trudności lub nie potrafili się z tym pogodzić. 

Moim zdaniem „Fake Famous” pojawił się trochę za późno, żeby móc zaszokować odbiorców. Od początku spodziewałam się tego, jak ten eksperyment się potoczy i jakie będą wnioski. Myślę, że większości osób, które chociaż trochę siedzą w temacie social mediów, nie zaszokuje fakt, że można kupić sobie obserwatorów oraz lajki i komentarze pod konkretnymi zdjęciami. Nie jest szokiem również to, że firmy same odzywają się do osób ze znaczną ilością obserwatorów, próbując nawiązać współpracę i proponując im darmowe produkty. Tak samo w kwestii retuszowania zdjęć – nawet jeśli myślimy, że to, co pokazują influencerzy to prawda, z tyłu głowy mamy świadomość, że to nie jest ich prawdziwe życie, że mamy wgląd tylko do dobrze wyreżyserowanej jego części. 

Nie podoba mi się to demonizowanie influencerów i traktowanie wszystkich w taki sam, negatywny sposób, podkreślając, że ich życie najpewniej jest oszukane i robią oni wszystko jedynie dla pieniędzy. Oczywiście, trzeba negować szkodliwe zachowania i wypowiedzi osób z dużymi zasięgami w Internecie, które zabierają głos w tematach, na których się nie znają. Myślę jednak, że dużo osób ma jakieś założenia co do swojej twórczości w social mediach i chce przekazać pozytywne wartości. 

Dokument „Podróbki sławy” nie wnosi niczego nowego, a w złym świetle przedstawia nie tylko influencerów, ale także młodych ludzi, w szczególności kobiety, które chciałby aspirować do takiej kariery. Plusem jest to, że jako przykład pozytywnej działalności w Internecie wymienieni zostali aktywiści i aktywistki, którym media społecznościowe ułatwiają dotarcie do szerszego grona odbiorców (przynajmniej tyle), ale myślę, że nie powinno się krytykować influencerek modowych czy beauty jako ogółu – przecież jest wśród nich masa inspirujących i zaangażowanych w swoją działalność osób. 

Agata Drabek


Kontynuuj przeglądanie

Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Do jej poprawnego działania wymagana jest akceptacja. Polityka cookies

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close