Właśnie gramy

Tytuł

Wykonawca


Back to black. Historia Amy Winehouse

Autorstwana 27 czerwca 2024

Biografia Amy Winehouse z 2024 roku w reżyserii Sam Taylor–Johanson pozostawia po sobie dwa uczucia – pierwsze to chęć słuchania jej piosenek, a drugie to nieuzasadniona potrzeba, by zagłębić się w historię jej krótkiego życia. W tym momencie pojawia się zarzut jaki można w stronę filmu wysunąć – mija się z prawdą, a właściwie to koloryzuje. Uważam jednak, że w ten sposób powiedzieć można o wielu dziełach, które określane chcą być mianem historycznych.

Historia Amy w filmie opowiedziana jest przez pryzmat jej piosenek, co osobiście uważam za udany zabieg, który pozwala bezpośrednio połączyć je z konkretnym momentem czy wydarzeniem z życia piosenkarki. Sceny nagrane pod piosenkę Back to black u mnie wywołały ciarki i to wcale nie żenady. Uważam, że w tym wypadku nie da się odciąć twórczości autorki od jej rysu biograficznego, a połączenie tego w filmie po prostu dobrze się ogląda.

W tym momencie można się jednak zastanowić, czy rzeczywiście to powinno dobrze się oglądać, zważając na to, jak w rzeczywistości wyglądało życie Winehouse – traumy, uzależnienie od alkoholu, narkotyków, depresja. Problem w tym, że to nie wybrzmiewa. Historia zdaje się być momentami przesłodzona, a problem uzależnienia, choć oczywiście pojawia się, to raczej jest zepchnięty na dalszy plan. W zamian prym wiedzie historia miłosna i wspólne ciągi alkoholowo–narkotykowe, które wyglądają na dobrą zabawę. Film nie pokazuje jak tragiczne naprawdę było życie piosenkarki, najbardziej drastyczną zdaje się być scena z jednego z koncertów, w czasie którego wokalistka była kompletnie pijana i naćpana, a zostało to przedstawione w tak delikatny sposób, że właściwie nie budzi żadnych emocji.

Źródło: Filmweb

Druga kwestia to fakt, że praktycznie cała biografia została przedstawiona przez pryzmat jednego toksycznego związku z narkomanem – Blake’em. Całe życie Amy determinowane jest przez chłopaka, raczej rozmywa się z rzeczywistością. Nawet ostatnia scena filmu sugeruje jakoby on miał mieć praktycznie bezpośredni związek z jej śmiercią.

Oczywiście niemożliwym jest, by w dwugodzinnym filmie zamknąć całe życie wokalistki, nawet tak krótkie, ale film moim zdaniem nie spełnia swojej funkcji, czyli nie pokazuje co doprowadziło do upadku tak wielkiej gwiazdy – pokazuje nam narkomanię, alkoholizm, ale tak naprawdę przeciętny odbiorca nieznający prawdziwego życiorysu Winehouse nie będzie miał pojęcia skąd te skrzywienia się wzięły. Artystka była osobą straumatyzowaną i po ciężkich przeżyciach. Nie tylko nieudana relacja doprowadziła ją do tak krytycznego punktu w życiu. Pozostając w tym temacie: film bardzo mocno wybiela również postać ojca, co jest dość odczuwalne, nawet bez znajomości prawdziwych wydarzeń. Ta postać po prostu wydaje się być za dobra – akceptuje każde działania córki, udaje, że nie widzi jej problemu alkoholowego, a na wieść o odwyku wierzy, że to jednorazowy wybryk, który nie wymaga tak drastycznych środków. Pomijając już fakt, że te zachowania nie mają wiele wspólnego z rzeczywistością, to na ekranie wypadają po prostu nie naturalnie i niewiarygodnie.

Cały film nagrany jest w wąskim kadrze, ujęcia są estetyczne i naprawdę ładnie się go ogląda, bo jest po prostu estetyczny. Reżyserka zdecydowała się ukazać życie Winehouse piękniejszym niż było. Wygląda to bardziej jak opowieść inspirowana historią wokalistki niż jej biografia. Wtedy wiele zabiegów można by usprawiedliwić, jednak w momencie, gdy jest on sprzedawany jako historia prawdziwa, błędy te są po prostu niewybaczalne. Fakt, że film przyjemnie się ogląda i naprawdę można wciągnąć się w historię jest moim zdaniem niepodważalny, ale można go traktować jako atut – jeśli spojrzymy z perspektywy produkcji fabularnej – oraz jako wadę – jeśli ma to być prawdziwa opowieść. Życie Amy Winehouse po prostu było tragiczne, a wokalistka pomimo wielkiego talentu upadła na samo dno i już się z niego nie podniosła, stąd tyle zarzutów w stronę historii, która momentami przypomina bardziej love story niż film biograficzny.

Jednak co dobrego można z tego seansu wynieść? Film niewątpliwe promuje twórczość Winehouse i po prostu zachęca do słuchania jej piosenek, zagłębienia się w znaczenie tekstu i pod tym kątem robi to naprawdę dobrze. Dodatkowo skłania, by poznać prawdziwą historię życia gwiazdy, więc jeżeli weźmiemy go z dystansem i potraktujemy jako produkcję fabularną, a nie drogę do poznania biografii Amy, to nie jest on złym wyborem, a z pewnością bardzo estetycznym.

Agnieszka Musiał


Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Do jej poprawnego działania wymagana jest akceptacja. Polityka cookies

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close