Właśnie gramy

Tytuł

Wykonawca


Miasto dla wszystkich – „Sosnowiec. Nic śląskiego” Anny Malinowskiej

Autorstwana 6 grudnia 2024

Ciekawostka: nigdy nie byłam w Sosnowcu. Trochę wstyd, bo to wcale nie tak daleko ode mnie. Mimo wszystko, nigdy nie potrafiłam znaleźć powodu do odwiedzenia tej miejscowości. Sosnowiec w mojej głowie plasował się wśród innych miast–memów, obok Radomia (w którym akurat nie tylko byłam, ale i planuję wrócić!) i Wąchocka (mają tam śliczny klasztor cystersów, jako świętokrzyski patriota szczerze polecam). On zaś cały czas mi uciekał, znikał w porównaniu z innymi, pobliskimi miastami, bledniał w obliczu Katowic czy Gliwic. Dlatego też z wielką ciekawością podeszłam do reportażu Anny Malinowskiej, katowiczanki, która postanowiła napisać i rozpromować pobliski, zagłębiowski Sosnowiec.

Sosnowiec. Nic śląskiego składa się z kilku mniejszych reportaży. Niektóre opowiadają o przeszłości tego miasta, tej wojennej i PRL-owskiej oraz wcześniejszej, zaborowej, malując nam współczesny obraz. Dziś historia nie tylko rzutuje na opinię o Sosnowcu wśród Polaków, ale też aktywnie wpływa na teraźniejszość mieszkańców. Oprócz podróży w dawne dni, reportaże opowiadają też o życiu Sosnowiczan, o ich nadziejach, marzeniach, planach i wspomnieniach. Opowiada o ludziach z różnych części świata – z Polski, z Niemiec, z Rosji, przyjezdnych i miastowych, ludzi wielu wyznań i denominacji a ich wszystkich łączyło jedno: nazywanie tego małego skrawka „domem”.

Sosnowiec jest fantastyczną książką dla takich ludzi jak ja – bez znajomości zarówno samego Sosnowca jak i zależności pomiędzy Zagłębiem a Śląskiem. Wstyd się przyznać, ale dla mnie zawsze Śląsk był tam, gdzie województwo śląskie (proszę, nie bijcie!) i ciekawie było w końcu poznać powody animozji pomiędzy tymi dwoma regionami. Samo miasto też mnie zaciekawiło i zostało wpisane na listę moich podróży po Polsce – może w jakiś weekend, nie mamy aż tak daleko z Krakowa!

Moim największym problemem z tą książką jest jej długość. Pozostawia po sobie niedosyt, chciałoby się wiedzieć więcej – więcej historii, legend, postaci, po prostu więcej. Bardzo chętnie poczytałabym jeszcze, więc pozostaje mi znalezienie nowych materiałów. Może taki był plan? Aby czytelnik mógł już dalej odkrywać Sosnowiec i Zagłębie na własną rękę, a najlepiej na własnych nogach? Ja poczułam się zachęcona!

Pióro Anny Malinowskiej jest wybitne – od pierwszego zdania wciąga czytelnika i zabiera go ze sobą w podróż po ulicach i lasach. Szczególnie wyjątkowe są fragmenty, kiedy rozmawia ona z mieszkańcami miasta – czuć, że rozmowę prowadzi dziennikarka z zacięciem. Książkę czyta się sprawnie, nie miałam poczucia znudzenia czy znużenia tematem, a nawet sprawiła, że dodałam sobie do listy „do przeczytania” inny reportaż pani Anny, również wydany nakładem Wydawnictwa Czarnego, tym razem o jej rodzinnym mieście– Od Katowic idzie słońce. Będę mieć co czytać w trakcie przerwy świątecznej!

Podsumowując: Sosnowiec. Nic śląskiego jest cudownym reportażem dla takich laików i ignorantów jak ja, a wierzę, że nawet ci zapoznani z Zagłębiem znajdą tam jakąś ciekawostkę i dowiedzą się czegoś nowego. Uważam, że to idealna książka akurat na teraz – pod choinkę, dla pasjonatów historii i naszej pięknej Polski oraz jej miast i miasteczek. A ja tymczasem otwieram stronę PKP i szukam chwili na wypad do sąsiedniego województwa, już mnie nogi niosą!

Nana Afua Asante


Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Do jej poprawnego działania wymagana jest akceptacja. Polityka cookies

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close